sobota, 27 czerwca 2015

Rozdział 18 - "Nikogo nie można winić, za błędy z przeszłości..."

Robiliśmy taki hałas, że... obudziliśmy Brooke.
- Hej... Bawicie się w nocy?! - podeszła do nas blondynka, zadowolona z okoliczności.
- Tak Brooke, w kotka i myszkę.... - wypalił Charls, który spojrzał na mnie korcącym wzrokiem.
- Kto jest kim? - po raz kolejny wybuchnęłam śmiechem. On się tylko uśmiechnął. - Aha, zakładam, że jestem myszką... - przewróciłam oczami. Blondyn podszedł do mnie i...
~Maja:
Film był świetny. Jak zawsze, Majka się poryczała... ale zawsze znajdzie się w jej przypadku jakiś super pocieszyciel (w tym przypadku Leondre).
- Ty tak zawsze? - przytulił mnie.
- Możliwe... - uśmiechnęłam się.
- Ty bekso.... - zaczął się śmiać. ...Taki pocieszyciel, kurwa...
- Nie gap się na mnie... - zepchnęłam go z łóżka.
- Jesteś dla mnie nie miła... - brunet oburzył się.
- Ja... nie miła? - ...O, skurwesyn... Przecież ja jestem taka sympatyczna i w ogóle. Hehehe...Ta, w snach... - Oj... nie żyjesz. - zaczęłam się śmiać.
- To najpierw mnie złap. - Leo wbrew mojej woli pocałował mnie w usta.
- Ejjj! Nie pozwalaj sobie! - zaczęłam go gonić. W pewnym momencie on stanął przy oknie. Podeszłam do niego. 
- Co jest? - zapytałam łapiąc go za ramie, a on odwrócił się, podniósł i zaniósł na łóżko.
- I co? Kto tu jest silniejszy? - zapytał z przekąsem.
- Na pewno nie ty! - próbowałam uwolnić się z jego objęć.
- Nie ja? A kto? - nadal mnie nie puszczał.
- Nie wiem... Ktoś na pewno. - pocałowałam go w policzek. Nagle do pokoju weszła...
~Edyta:
Blondyn podszedł do mnie i objął w talii.
- Zgadłaś... - Charls cmoknął mnie w policzek.
- Halo.... Jak się tulą... to chyba wszyscy. - podbiegła do nas Brooke i również przytuliła.
- Jesteś słodka... - roczuliłam się schylając się do niej.
- A ja? - upomniał się blondas.
- A ty... Ty jesteś kochany... - uśmiechnęłam się. Stanęłam na palcach i cmoknęłam go w policzek.
- Zaraz... zaraz... Naprawdę tak uważasz? - napalił się Charls.
- Tak. - chwyciłam go za ręce.
- Pozwolę sobie zauważyć, że jesteś bardzo podobna do Katy. - zwróciła się do mnie Brooke.
- Kto to jest Katy? - zdziwiłam się. - Twoja ciocia? - próbowałam zgadnąć.
- Nie... To jest....
~Maja:
Nagle do pokoju weszła Pani Victoria.
- Wiem, że świetnie się bawicie, ale za chwilę będzie 5 rano, a wy jeszcze biegacie po pokoju. Prześpijcie się... Bo rano będziecie padnięci.
- Ok... To ja się idę przebrać w piżamę. - oznajmił Leo. - Zaraz wracam... - dodał.
- Gdzie wracasz? - zdziwiła się mama bruneta.
- No tutaj.... No, bo jak już tak długo tu siedziałem, to zostanę tu do końca. - uśmiechnął się Leo i poszedł na "chwilkę" do siebie.
- Aha... Fajnie, że się zapytałeś. - zaśmiała się Pani Victoria, ale on jej już nie słyszał. Ja też poszłam się umyć i przebrać do mojej łazienki. Umyłam się i gotowa do spania, wyszłam. 
Piżama Majki 
Leo jeszcze nie było, ale za to jego mama jeszcze tu siedziała.
- Jak ci się tutaj podoba? - zapytała mnie.
- Ma Pani naprawdę śliczny dom. - uśmiechnęłam się.
- A co myślisz o moim synku? - zaśmiała się.
- O którym? - również zaczęłam się śmiać.
- O Leondrem. - opanowała śmiech pani Victoria.
- Jest naprawdę ładny... No i miły. Ma poczucie humoru... ma słodkie oczka i... - w tej chwili zdałam sobie sprawę, że sama siebie pogrążam.
- Zakochałaś się. - uśmiechnęła się do mnie Pani Victoria. Odwzajemniłam gest, jednak nic nie odpowiedziałam. W tym momencie wszedł Leo.
- Już jestem królewno... Mamo co ty tu robisz? - brunet spojrzał na Panią Victorie.
- Rozmawiałyśmy... - podeszłam do Leo i mocno ścisnęłam jego dłoń.
- Jesteście uroczy... - mama Leondre spojrzała na nas. - Fanki już wiedzą o Was? - zapytała po chwili.
- Po części... - odpowiedział brunet.
- Mam nadzieję, że nie rozwali się Wasz związek... Bo bardzo lubię Majkę. - Pani Victoria uśmiechnęła się do mnie.
- Też mam taką nadzieję... - posmutniałam.
~Edyta:
- Nie... To jest była dziewczyna Charliego... Była bardzo fajna. Nie wiem o co im poszło, ale się rozeszli. Jesteś do niej podobna, tylko ona miała ciemniejsze włosy.... - wypowiedziała się Brooke. ...I dobrze, że wiem... Może tak jest lepiej... Ale teraz jestem ja...
- Dalej już o niej nie opowiadaj! - rozkazał blondyn, obejmując mnie.
- Dlaczego? No dalej, dokończ. - poprosiłam.
- A więc, jeszcze miesiąc temu Charls powiedział: "Nie ma ładniejszej dziewczyny od Katy... Straciłem ją na dobre... Nigdy nie poznam lepszej...", a teraz się okazało inaczej. - objaśniła mi Brooke. ...A to cham.... A mi mówił, że "Jestem wyjątkowa, że nigdy nie poznał lepszej dziewczyny ode mnie... Że jestem najpiękniejsza...". A tu prosze.... Nie tylko mi tak mówił... Wiedziałam. Mogłam nie robić sobie nadziei...
- Edyta... Ale teraz jesteś Ty... tylko Ty... zrozum. - blondyn objął mnie. ...Nie! Przykro mi.... Nie ma mnie, a na pewno nie z tobą...
- Wiesz, jestem śpiąca. Idę spać. - oznajmiłam zakrywając ręką oczy, z których już płynęły łzy. Wyrwałam się z jego objęć i pobiegłam do siebie. Zamknęłam pokój i wybuchnęłam kompletnym płaczem. Nie mogłam inaczej, bo ja chyba naprawdę coś do niego czułam.
~Charlie:
...Jezu... No i masz... Obraziła się na mnie... Źle zrobiłem... Po raz kolejny ją skrzywdziłem. Jestem dupkiem...
- Edyta! - pobiegłem do jej pokoju, który niestety był zamknięty. Było jednak słychać, jak płacze... To strasznie mnie bolało...Jezu, czemu ja jestem taki głupi?!... Stałem przy jej drzwiach i nagle...
~Leondre:
Gdy moja mama wyszła postanowiłem szczerze pogadać z Majką:
- Maja... - zacząłem.
- Leo... ja się boję, że mnie zostawisz, że znajdziesz inną... - zaczęła płakać.
- Mówiłem już, że nigdy cię nie zostawie... Maja, ja Cię kocham. - przytuliłem ją.
- Ja też... - brunetka wtuliła się we mnie.
~Maja:
Nagle zadzwonił mój telefon... To była Edi... Musi się coś dziać...
- Jezu...To Edyta... - z przejęciem oznajmiłam Leondremu.
- Odbierz. - nakazał. A ja odsunęłam się od niego i odebrałam.
- Halo. Co jest? - zaczęłam.
- Jezu... Jestem głupia. Zrobiłam sobie nadzieję... A tak naprawdę jestem tylko jego zabawką, która ma go pocieszyć po utracie swojej ukochanej. - wyszlochała blondynka.
- Nie prawda... Tak nie jest. Nie pieprz głupot. - wkurzyłam się.
- Sama Brooke mi to powiedziała. - Edyta jeszcze bardziej się załamała.
- O kurwa... A to debil! Ja go zabije. Nie płacz... On nie jest tego wart... - próbowałam ją pocieszyć.
- Dobra... Postaram się. - blondynka się uspokoiła. - A co tam u Was? - zapytała.
- U nas dobrze. Siedzimy i gadamy. - oznajmiłam.
- To ja nie przeszkadzam. Papa...Kolorowych... Kochana... - nie zdążyłam odpowiedzieć, bo ona się rozłączyła.
- No to masz... Znowu ją skrzywdził. - zwróciłam się do bruneta. - Jeszcze raz, a go zabiję. -dodałam.
- Co się stało? - zdziwił się.
- Zapytaj się jego... - odpowiedziałam kładąc się na łóżko. On położył się obok i zaczął rozmyślać.
- Wiesz, ja chyba wiem o co chodzi... - zwrócił się do mnie.
- Jak to?!...
~~*~~
Mamy kolejny rozdział! Tym razem dedykuję go
naszym dwóm przyjaciółkom z dawnej klasy: Sandrze Walkowiak i Oli Łąckiej.
A także Nikoli Pawlickiej i Soni Jakubek :D
A tak, na rozpoczęcie wakacji, macie kilka zdjęć naszych chłopców.






Miłych wakacji ! <3 
Komentujcie! To bardzo motywuje. ;3
Nareczki. Enjoy. ^^

środa, 24 czerwca 2015

Rozdział 17 - "Z dnia na dzień coraz bardziej odkrywamy siebie..."

Rozejrzałam się wokół i zobaczyłam Panią Karen, Panią Victorię, braci Leo i siostrę Charlsa, którzy bili nam brawo... i zaczęli gatkę:
- Dawaj, Charlie! Zapytaj się! Ona się zgodzi... Będziecie razem! - krzyczał Joseph. ...No widać, że to braciszek Leo...
~Charlie:
...Ale ja już się jej pytałem... Kurde, boję się zapytać po raz kolejny i jeszcze teraz przy wszystkich... A jak ona mi da kosza?... Czemu ja jestem taki nieśmiały?! Cholera...Zapytam się jej później...
- Idę do Majki... - powiedziała Edyta. ...No brawo debilu... Spławiłeś ją swoją głupotą...
- To pożegnaj się z nią i chodź jedziemy już. - oznajmiła mama blondynce.
~Edyta:
...Charliemu już chyba nie zależy... Wszyscy krzyczeli żeby się zapytał... żeby zrobił ten pierwszy krok... A on milczał... Nie... to nie!.. Jego problem... Podeszłam do Majki, która już spała. Pocałowałam ją w policzek i szepnęłam:
- Kolorowych... - po czym pokiwałam całej reszcie i razem z Panią Karen, Charlsem i Brooke udałam się do samochodu.
~~*~~
Po 2h dojechaliśmy do "domu". Byłam strasznie zmęczona. Charlie od razu zaprowadził mnie do "mojego" pokoju. Był śliczny... Łóżko stało pod oknem dachowym, niedaleko niego ogromna szafa, która zajmowała połowe ściany. I oczywiście lustro przy drzwiach (duże lustro). Było też biórko i fotel przystawiony do niego. Usiadłam na łóżku, a blondyn obok mnie.
- Śliczny pokój... - uśmiechnęłam się. ...Ale w moich oczach nadal było widać smutek z powodu...ahh...Wszyscy wiedzą z jakiego powodu...
- Dziękuję... Słuchaj jeżeli chodzi o... - przerwałam mu.
- Jestem zmęczona. Idę spać... - po raz kolejny uniknęłam tego tematu.
- Ok. Teraz dam ci spokój, ale jutro nie uniknie cię rozmowa ze mną... - ...Oj uniknie... zobaczysz... Ja się boję tej rozmowy, więc do niej nie przystąpie... Logika Edytki...
- Tak... Jutro, to jest szkoła. - zakomunikowałam.
- Jutro, to jest niedziela i nie ma szkoły. - poprawił mnie. ...Cholera... No nie uniknie... Ale jutro, to jest jutro... A dzisiaj, to jest dzisiaj i idę spać...
- Dobra... To jutro pogadamy. - powiedziałam ledwo żywa. Po chwili zasnęłam.
~Charlie:
Edi zasnęła przykryłem ją pościelą z minionków, tak jak obiecałem. Pocałowałem ją w policzek i powiedziałem:
- Dobranoc królewno... Będziesz moja zobaczysz... Jak się zbiorę na odwage i ci to powiem... - ...Szkoda, że Edyta tego nie słyszy... Spojrzałem na nią i wyszedłem. Za drzwiami stała...
~Maja:
Obudziłam się w swoim pokoju. Obok mnie leżał Leo.
- Co ja tu robię? - zapytałam.
- Przyniosłem cię tutaj, bo zasnęłaś na bujaku. - uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłam.
- A gdzie Edyta? - wciąż zadawałam pytania.
- Pojechała z Charlsem. - brunet cmoknął mnie w policzek.
- Aha. Oki. To co robimy? No, bo ja się wyspałam. - usiadłam na łóżku.
- Nie wiem. A na co masz ochotę? - Leondre zbliżył się do mojej szyi, a...
~Charlie:
Za drzwiami stała moja mama. Zmierzyła mnie dociekliwym spojrzeniem.
- Kochasz ją? - zapytała po chwili.
- Nawet nie wiesz, jak... - posmutniałem.
- Wiesz. Mam pomysł... jutro jest niedziela. To może weźmiesz gdzieś Edi. Ustal coś z Leo. Zrobicie dziewczynom niespodziankę. - doradziła mi niezawodna mama.
- Napiszę do niego. Dzięki! - cmoknąłem ją w policzek i pobiegłem po telefon:
*SMS*
- Leo, jest sprawa. Myślałem o tym, żeby gdzieś zabrać dziewczyny. Jeszcze nie wiem gdzie, ale może ty coś wymyślisz? - po minucie dostałem odpowiedź.
- Charlie oj mam... mam. Może weśmy je do kina? - zaproponował.
- Nie to takie pospolite... Wymyśl coś lepszego. - wybrzydziłem.
- Ok. To może pójdziemy na basen... Ten aquapark... w Port Tablo. - wysilił się brunet.
- No, ten pomysł jest ok. To my będziemy o 11:30 u ciebie. - oznajmiłem, ale już nie czekałem na odpowiedź. Poszedłem się umyć i położyłem się spać.
~Edyta:
Spałam sobie smacznie, aż obudził mnie telefon. ...Kto rozsądny dzwoni o tej porze? Niech dzwonią do Majki... Ja chcę spać. Pewnie Pani Diana... A jednak nie... No tak, to był Piter.
- Halo. Ja śpię... Co chcesz? - odebrałam.
- Dzwonię ci powiedzieć, że wasz kolejny cover krąży po necie. A pojutrze macie do mnie przyjechać z gotowo napisaną piosenką. - rozkazał.
- Ale my z Majką w Anglii jesteśmy. - oznajmiłam.
- Jak to? To w takim razie ja przyjadę do Was. Jestem za tydzień. - wyleciał z pomysłem.
- Ok. Pozwalam ci, ale teraz daj mi spać. Pa. - rozłączyłam się i próbowałam zasnąć.
...Kurde, nie chce mi się spać... Piter obudził mnie na dobre. Jest godzina 02:56. Co Edytka może robić? Chyba pójdzie się napić. Tylko gdzie tu jest kuchnia? Zapytam się Charliego... To co, że śpi... Mi się chce pić... Poszłam do Charlsa.
- Hej... Śpisz? - weszłam do środka. Miał pokój zaraz obok mnie, tylko tyle wiedziałam.
- Hej... Trudno, żebym nie spał o tej porze... - podniósł zaspaną twarz z poduszki.
- Powiesz mi gdzie jest kuchnia? To dam ci spokój. - obiecałam.
- Ale ja nie chcę, żebyś dała mi spokój. - przebudził się i usiadł na łóżku. ...Znowu zaczyna...
- To pokażesz mi tą kuchnie? - przewróciłam oczami.
- Jasne. Chodź. - wstał i razem zeszliśmy po schodach. Blondyn chwycił mnie za rękę.
- Boisz się ciemności? - zapytał.
- Nie! Ja to nie Majka! Puść mnie. - zgrywałam odważną. Ale tak na serio, to się bałam. On to chyba zauważył.
- Nie dąsaj się. - zaczął się śmiać.
- To się ze mnie nie śmiej. - delikatnie go popchnęłam.
- Dobra. Tu jest kuchnia. - zapalił światło. A ja dopiero wtedy zrozumiałam, że po raz kolejny nie przebrałam się w piżame. ...Cholera no... Charlie nadal się ze mnie śmiał. ...No cóż... trudno!... Kuchnia była duża. Na środku stał duży stół, a wokół niego były krzesła. Przy jednej ze ścian stała dwudrzwiowa lodówka. Rzuciłam się na lodówkę nie zważając na okoliczności.
- Czego się napijesz? - spytał blondyn.
- Może być jakiś sok. - opanowałam swój nieogar.
- Ok. - nalał mi sok jabłkowy. ...Mój ulubiony... ale ta informacja chyba nie jest mu potrzebna do życia...
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się, po czym ruszyłam do pokoju. I nagle zgasło światło.
- Ej, a ty gdzie? - Charlie był sprawcą tej czynności.
- O ja pierdole...! - wystraszyłam się ciemności.
- Widzisz... Boisz się... - odkrył Amerykę.
- Może... - poszłam w swoją stronę.
- Odpowiesz mi gdzie idziesz? - przyciągnął mnie do siebie.
- Idę spać... - uśmiechnęłam się.
- Nie kłam. - blondyn rozszyfrował mnie po raz kolejny. A ja się nadal śmiałam. - Czego się śmiejesz?! - Charls zaczął mnie łaskotać.
- Może przestaniesz? Łaskawie... - myślałam, że nie wytrzymie.
- Może obejrzymy film? - uśmiechnął się blondas.
- Ok... Tylko się przebiorę... Zaraz wracam. - poszłam do siebie.
- A ja włączę film... Minionki... heheh. - Charlie szukał pilota...
~Maja:
Leondre zbliżył się do mojej szyi, a ja zaczęłam się śmiać.
- O co chodzi? - zdziwił się brunet.
- No, bo ja piszę z Edi... hahah - nie mogłam się ogarnąć.
- I co z nimi? - przejął się Leo.
- Nic. Oglądają Minionki. Wyobrażam sobie te chore pojeby, jak się jarają tymi żółtymi... - tu Leo się wkurzył i mi przerwał.
- Nie dość, że psychiczni, to jeszcze przerwali nam w takim momencie... To na czym skończyliśmy? - zbliżył się do mnie. I w końcu pocałował. Gdy skończył zapytał:
- Może włączymy jakiś film?
- Ok. To tym razem Igrzyska śmierci. - zaproponowałam. ...Wiem, że to jego ulubiony film... Pewnie się ucieszy...
- Super... Może być. - wziął sobie mój laptop i wyszukał na youtube film.
- Co ty robisz?! To jest moje... - powiedziałam z udawanym niezadowoleniem.
- Ja wiem, że lubisz jak zabieram twoje rzeczy bez pytania. - brunet się zaśmiał.
- Wcale, że nie! - wybuchnęłam śmiechem, bo Leo zaczął mnie łaskotać.
- Wcale, że tak... - brunet cmoknął mnie w policzek. Wreszcie włączył film.
~Edyta:
Piżama Edi
Zeszłam ubrana w piżamę. Charlie zaczął oglądanie beze mnie. ...Foch... Kurwa... Minionki bezemnie?!...
- Ej zapomniałeś o mnie? Mieliśmy oglądać razem... - wkurzyłam się.
- No, ale wiesz ja chciałem tylko zobaczyć, czy płyta działa... - ...Yhy... Jasne... Nieźle kłamiesz skarbie...
- I co działa? - zapytałam próbując powstrzymać śmiech.
- Jest ok... Z czego się cieszysz? - również zaczął się śmiać.
- Z ciebie! - już prawie ryczałam ze śmiechu.
- Oj... jak cię dorwę... to.... - zagroził mi żartobliwie blondyn.
- To? - brnęłam w jego głupią grę. Zaczęliśmy się gonić po salonie, a film leciał.... Robiliśmy taki hałas, że obudziliśmy....
~~*~~
Jest 17! Ten rozdział chciałabym zadedykować Natalii Wojdan, która ma dzisiaj urodziny!
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! <3
I znowu Minionki wkraczają do akcji, bo co innego mogłabym oglądać, hahahah.
To na dzisiaj tyle. Komentujcie ! <3
Pozderki. Enjoy. ^^

sobota, 20 czerwca 2015

Rozdział 16 - "No control..."

- No ja... Kurde ja... ten no... - nie wiedziałem, co powiedzieć. Nagle zobaczyłem Charlsa. - Ooo, Melody... Mam do ciebie sprawę... - poszedłem w jego stronę.
- Ale ja z tobą nie skończyłam rozmawiać... - zawołała za mną mama. ....Ale ja ją zignorowałem... Normalne!...
- No, dobra Charlie. Bierzemy się do roboty. Musisz mi dorobić bity do piosenki "No control". To utwór One Direction, mam zamiar go zarapować Majce, przy ognisku. - wyjaśniłem blondynowi.
- Ok, spróbuje się... A ja mam zamiar zagrać z Edytą razem piosenkę "Give me love", a później z nią szczerze pogadać o nas... o naszych uczuciach, ale to na osobności. - Charls objaśnił mi swój plan.
- To dopracuj mi tą piosenkę i... - przerwał mi.
- Poczekaj... Już masz... - odrzekł po chwili. - Poćwicz sobie. Ja idę pomóc przy stole. - blondas wyszedł. ...Ale trzeba przyznać szybki jest...
~Maja:
Wraz z Edytą poszłyśmy do sklepu. Kupiłyśmy przyprawę, zapłaciłyśmy i wyszłyśmy z budynku. Po jakimś czasie doszłyśmy do domu. Weszłyśmy do kuchni i postawiłyśmy zakupy na stole.
- Gdzie byłyście? - zapytała nas Pani Karen.
- Chłopcy poprosili nas żebyśmy poszły do sklepu i kupiły przyprawy do grilla. - wyjaśniła Edi.
- A to cwaniaki. - mama blondyna zaśmiała się. - Przecież Joseph ma przyprawe... Oni pewnie szykują jakąś niespodzianke i musieli was spławić. - kobieta puściła nam oczko.
- Leo nie żyje... Gdzie on ma pokój? - zagorączkowałam się.
- Do góry, pierwszy pokój na prawo. - uśmiechnęła się pani Victoria. Podeszłam do schodów. - Idź... śmiało. - zachęciła mnie mama Leo, a ja weszłam na górę. Po chwili byłam już w pokoju bruneta.
~Edyta:
Mama Leo poszła do ogródka... zostałam sama z Panią Karen.
- Lubisz Charliego? - zapytała. ...Jego nie da się nie lubić.... hahaha...
- Jasne. - uśmiechnęłam się.
- Pasujecie do siebie... Jeszcze tak się fajnie dogadujecie. - ...Mama Charlsa chyba mnie polubiła...
- No nw... - zaczęłam powoli ogarniać o co jej chodzi...
- Ja wiem, że ty mu się podobasz... - oznajmiła mi. - Zresztą nie dziwie się jesteś bardzo ładna. - ...Pochlebiała mi, ale ja i tak wiem, że to nie prawda...
- Jest... jest... - nagle wszedł Charlie i objął mnie w talii.
- A nie mówiłam? - uśmiechnęła się do mnie Pani Karen. Odwzajemniłam gest, po czym udałam się z Charlsem do ogrodu.
- Musimy porozmawiać. - powiedziałam równo z blondynem. ...To się blondasy dobrały z tekstem. Hehehe...
- Ty pierwsza. - ustąpił mi.
- Dziękuję. Po co mnie wysłałeś do sklepu? - naskoczyłam na niego, ale on wpatrywał się w moje oczy wzrokiem "Kochaj mnie". I mój foch opadł. On wpił się w moje usta, nie zważając na stojących w drzwiach Panią Victorie i Josepha. ...Taka chwila może trwać wiecznie. Kocham to uczucie, że jestem komuś potrzebna... Te motylki w brzuchu... I...
~Leondre:
Rap "No control" zaczął mi wychodzić. Gdy postanowiłem iść już na dół, pomóc mamie, do mojego pokoju weszła Maja.
- Czy ty normalny jesteś?! - wydarła się na mnie.
- Tak. - podszedłem do niej i ją przytuliłem. Ona próbowała się wyrwać i tak długo się spierała, aż razem przewróciliśmy się na łóżko.
-Wyjaśnisz po co miałam iść do sklepu, skoro Joseph miał te cholerne przyprawy?! - dalej krzyczała. A ja włączyłem podkład i zacząłem rapować. Gdy skończyłem Majka miała łzy w oczach.
- Miałem zarapować ci to podczas griila, ale no... A najwyżej później zarapuję ci to drugi raz.
- Jesteś kochany. - podeszła do mnie i wpiła się w moje usta. Z wielką chęcią odwzajemniłem jej pocałunek. Gdy w ten o to sposób okazywaliśmy sobie uczucia do pokoju wszedł Ben.
- Hej.. przyjechałem już. Joseph prosił mnie o zawołanie Was na griila. Ale chyba Wam przeszkadzam... - zaśmiał się.
~Maja:
Gdy jeden z braci Leo wszedł do pokoju od razu od siebie odskoczyliśmy. ...Co za przypał! Cholera... Co on sobie o mnie pomyśli?...
- To jest Maja. Moja królewna. - Leo mnie przedstawił, a ja się zarumieniłam.
- Widać... - uśmiechnął się do mnie. Po chwili zszedł na dół.
- Leo... co on sobie o mnie pomyśli? - zmartwiłam się.
- Nie przejmuj się nim...On tak ma, że wpieprza się tam gdzie nie powinien. - brunet mnie objął i razem zeszliśmy na dół.
~Edyta:
...I ten kompletny brak kontroli... Gdy nasz pocałunek dobiegł końca podeszliśmy do stołu, przy którym siedzieli bracia i siostra Leo, siostra Charliego i pani Karen i pani Victoria. Wszyscy się na nas gapili, co mnie trochę zawstydziło.
- Jesteście słodcy... - usłyszałam głos Brooke. ...Jaka ona jest kochana... - Będziesz moją szwagierką? - zapytała, a wszyscy wybuchnęli śmiechem. ...No świetnie to ona dzisiaj też siebie nie kontroluje... Nie wiedziałam co powiedzieć. Ale za to Charlie wiedział, aż za dużo:
- Oj będzie... będzie... - A ja spojrzałam na niego wzrokiem "Zapomnij", ale w głębi duszy dygotałam ze szczęścia...Albo nie... Chyba mi jest poprostu zimno. Tak... Trzymajmy się tej wersji Edytko...
- Ciekawe, kiedy Leo ogłosi nam, że ma dziewczyne. - pani Victoria zmieniła temat nadal trochę chichocząc.
- Wszyscy już to wiedzą... - blondyn zwrócil się do mamy Leo i dziwnie się uśmiechnął. ...Ale Pani Victoria nie dała mu się wypowiedzieć... A to pech... haha...
- Ja wiem... Ale chciałabym, żeby mi zakomunikował tak oficjalnie. Bo ja się dowiedziałam przez Internet i przez ich zachowanie.
- Zachowanie... - Ben zaczął się śmiać. - I to hot kissing... - dodała, a wszyscy zmierzyli go wzrokiem "O czym ty pieprzysz?".
- Mamo obiecuję, że ty dowiesz się pierwsza, jak będę miał dziewczynę. - Charli zaśmiał się, a wszyscy ze zdziwieniem na niego spojrzeli.
- To ty nie z Edytą? - zdziwił się Ben.
- Właśnie... - zawturowała mu Pani Victoria.
- Nie... jeszcze nie. - blondas tajemniczo się uśmiechnął. W tym momencie wbiegł Leo z Majką. ...I dobrze... Może zmieni się temat... Aww, tak słodko trzymają się za rączki... Usiedli przy stole, a Ben zaczął szturchać Leondre.
~Leondre:
- Co młody... - zaczął atakować mnie Ben. ...Cholera... niech on się zamknie. Chodzi mu o ten pocałunek...
- Daj sobie spokój. - odepchnąłem go.
~Maja:
Usiadłam przy stole... Cały czas czułam na sobie radosny wzrok mamy Leo.
- Chyba pójdę się przebrać... - wstałam od stołu.
- To ja pokażę Ci twój pokój. - brunet wstał za mną.
- Lepiej nie... bo znowu będzie...GORĄCO! - zaśmiał się Ben. ...Kurwa... on jest jeszcze gorszy od Josepha...
- Co się stało? - zapytała ciekawska Pani Victoria. 
- Nic. - brunet wziął mnie za rękę i poszliśmy do mojego pokoju. Pokój był duży... I świetnie umeblowany. Przy oknie był ogromny tapczan i ława. Zaraz przy drzwiach stała szafa. A przy przeciwległej ścianie stało łóżko z setkami jaśków. ...Cudownie... I oczywiście było też biurko, ale trudno określić jego położenie.
- Ale tu ślicznie. - cmoknęłam Leo w policzek. - Ale my z Edi nie miałyśmy spać w hotelu? - zdziwiłam się.
- Miałyście. Ale ustaliłem z Charlim, że ty będziesz mieszkała u mnie. A Edi u niego. Mi to odpowiada, bo oni spędzą trochę czasu razem, a ja będę miał cię przy sobie. - ...Jaki on kochany...
- Mi też to odpowiada... tylko jak tu przekonać Edyte? Ona będzie miała z tym problem. Ona nie znosi rozłąki ze mną. - oznajmiłam.
- Dobra... Porozmawiamy z nią później. Teraz się przebierz w coś ciepłego i idziemy. - nakazał Leo. Ja wzięłam ciuchy. Poszłam do łazienki przebrałam się i razem z brunetem wyszliśmy z pokoju.
Outfit Majki
~Edyta:
Pary brunetów nie było dość długo. Ja zdążyłam się napić i zjeść, a ich jeszcze nie było. Zrobiło mi się strasznie zimno, bardziej niż wcześniej. Podeszłam do ogniska. Charlie poszedł za mną.
- Królewno... Muszę ci coś powiedzieć. - zaczął. - Będziesz musiała się rozdzielić z Majką, bo ona będzie spała tu, a ty u mnie. - oznajmił.
- Co? Nie zgadzam się! Nigdzie nie jadę! - zaprotestowałam.
- A jak ci powiem, że mam pościel z Minionków i ci ją odstąpie... - Charlie znowu próbował przkupstwem. ...A ja znow się dałam przekupić...
- Ok... Niech ci będzie, ale żeby nie było... To tylko dla Minionków... Nie dla ciebie. - cmoknęłam go w policzek.
- Yhy... Ja wiem, że mnie lubisz... - przytulił mnie.
- Oh... niech ci będzie! - uśmiechnęłam się.
- Chodź, bo Leo zachwilie zarapuje dla Majki... - pociągnął mnie w stronę stołu.
~Leondre:
Gdy przyszliśmy uruchomiłem podkład i poraz kolejny zarapowałem dla Majki "No control". 
- Dla mojej księżniczki... - zapowiedziałem, a ona usiadła mi na kolana.
- No, to masz oficjalną zapowiedź. - Joseph zwrócił się do mamy, gdy skończyłem występ. Razem z Majką poszliśmy na drewniany bujak i zaczęliśmy się bujać.
~Charlie:
- Umiesz grać na gitarze? - zapytałem blondynki.
- Można tak powiedzieć. - uśmiechnęła się. - Co gramy? - zapytała.
- "Give me love"- odwzajemniłem uśmiech. - Tu masz nuty i tekst.
- Ok, rozumiem, ale po co mi tekst?- zdziwiła się.
- No, bo wiesz, będziemy śpiewać.
- Ja nie umiem śpiewać, tak dla twojej informacji. - poinformowała mnie.
- Umiesz.... umiesz... Majka mi powiedziała. - uśmiechnąłem się zabójczo.
- O niee...Zabije ją... Ona już nie żyje...! - wkurzyła się, ale jednocześnie przyznała mi rację.
- Ha! Wiedziałem, że przyznasz mi rację! - powiedziałem z zadowoleniem.
- Cholera...
- No to teraz już nie masz wyboru, śpiewamy!
- Ja nie śpiewam! - i w tej chwili z bujaka odezwała się para brunetów:
- Dajesz, Edi! - wykrzyknęli niemal w tym samym czasie.
- Bujajcie się! - wydarła się na nich Edyta.
- Dajesz królewno, zaczynamy grać... - uśmiechnąłem się, a Edi zaczęła grać. ...Chyba zapomniała o swoim problemie haha... Chwilę patrzyliśmy się na siebie z uśmiechem i rozkminialiśmy, kto zaczyna. Zaczęliśmy oboje. W połowie zwrotki blondynka postanowiła śpiewać w drugim głosie.
~Edyta:
...Znowu ten brak kontroli... No i zaczęłam śpiewać. ...I tu po raz kolejny pokazała się moja piękna konsekwencja... Gdy śpiewaliśmy refreny Charlie patrzył mi głęboko w oczy...Tego spojrzenia nie dało się uniknąć... Tym bardziej, że głupia ja nie mogła oderwać wzroku od jego niebieskich oczek... Jak hipnoza... kurwa... no... Potem przeszliśmy do momentu bridge'u (ja przeszłam, a Charlie gapił się na to, jak się nadzieram... ) i gdy śpiewałam "Give me love" blondyn przysunął się bliżej i mnie pocałował, poczym szepnął:
- Kocham si... - ...poraz kolejny...
- Me too... - uśmiechnęłam się. Rozejrzałam się wokół i zobaczyłam Panią Karen, Panią Victorie, braci Leo, i siostrę Charlsa, którzy bili nam brawo...
~~*~~
Nareszcie kolejny rozdział!
Halo, przypominamy o konkursie, bo to dla nas ważne. ;d
I ten moment "- Będziesz moją szwagierką?" rozbawił mnie do łez, także ten hahaha.
Mam nadzieję, że Wam też się podoba !
Komentujcie ludziki, bo to bardzo motywuje, a nie chcemy, aby Hela wzniosła bunt z pisaniem.
To na tyle, Enjoy. ^^

wtorek, 16 czerwca 2015

Rozdział 15 - "Upragnione, angielskie życie...bynajmniej jego początek..."

- No cóż... Kiedy byłam młodsza, byłam wyśmiewana z powodu sporej nadwagi... Wytykali mnie palcami... Nie miałam w nikim wsparcia... - starałam się uspokoić.
- A rodzice? - zapytał blondyn.
- Rodzice? Tata wyjechał do Hiszpani, jak miałam 4 latka, bo w Polsce nie mógł znaleźć pracy. Zostałam z mamą, ale ona też nie miała dla mnie czasu...
- Dlaczego? - dopytywał się Charlie, a po moich policzkach ponownie zaczęły spływać łzy.
- Do tej pory z takich rzeczy zwierzałam się tylko Majce... Nie lubię rozmawiać o sobie i o swojej przeszłości... - sięgnełam z torebki chusteczkę i zaczęłam wycierać łzy, które już teraz leciały strumieniami.
(w tym samym czasie)
~Leondre:
Odkąd wsiedliśmy do samolotu, Maja słucha muzyki. ...Nie wiem, czy do niej zagadać? Nie chcę jej przeszkadzać... No, ale nie mogę tak siedzieć, bo jeszcze pomyśli, że ją ignoruję... Dobra Leo, gadasz!...
- Czego słuchasz? - zapytałem nieśmiało.
- One Direction. - uśmiechnęła się do mnie, co odwzajemniłem.
- Mogę posłuchać z tobą?
- Jasne... - brunetka podała mi słuchawkę.
- Jesteś Directioners? - zaciekawiłem się.
- Od 5 lat. - zaśmiała się.
- Łooo... To długo. - nie ukrywałem zdziwienia. - A masz jakąś ulubioną piosenkę?
- Ale z ich albumu? - Maja nie zrozumiała mojego pytania.
- Tak... O to mi chodziło. - wyszczerzyłem ząbki.
- "No control". - odpowiedziała szybko.
- Włączysz ją? Bo ja nie bardzo ich słucham, ale za to Charlie, aż za często.
- Jasne. - włączyła. - Ma trochę zboczony tekst, ale no jak chłopak tak zaśpiewa dziewczynie... to... to słodko tak... Nie? - zapytała mnie o zdanie.
- Tak... - pocałowałem ją w policzek.
~Maja:
- Jesteś kochany... - rozczuliłam się. ...Leo mnie pocałował... znowu... kocham jak to robi...
- Nie jestem. - oburzył się.
- Nie kłóć się ze mną. - zmierzyłam go wzrokiem "Ja mam zawsze racje".
- Dobra... a ty jesteś śliczna... - uśmiechnął się do mnie.
- Niezły z ciebie kłamczuch...- pocałowałam go delikatnie w usta.
- Kocham cię... - Leo objął mnie i coraz zachłanniej całował.
- No control. - zaśmiałam się, gdy się od siebie ocuneliśmy.
- Bez kontroli... bo jak mam kontrolować siebie, jak ty tak dobrze całujesz...? - zblirzył się do mnie i zetknął swój nos z moim nosem.
~Edyta:
- No more pain... No more tears...- szepnął mi do ucha.
- Jesteś cudowny. - uśmiechnęłam się, powoli się uspokajając.
- Ty cudowniejsza... Jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką poznałem... - objął mnie.
- Nie prawda. - zarumieniłam się.
- Prawda. - Charlie uśmiechnął się do mnie, a ja odwróciłam się w inną stronę i zaczęłam rozmyślać.
- Jeśli nie chcesz, nie mów nic więcej o swojej przeszłości. Ja też nie lubię rozmawiać na ten temat. - ciszę przerwał blondyn.
- Nie jestem sama. - rozweseliłam się. - Majka jest bardziej otwarta dla ludzi. - stwierdziłam.
- No, to tak jak Leo. Tylko, że on plus to jest uparty i nieznośny. - Charls zaśmiał się.
- Słyszałem! - odezwał się Leo. I w tym momencie ja wybuchnęłam śmiechem.
- No, Majka też... uparta jak baran. Jeszcze rozkazuje. Jest przywódcza jak lew... uwielbia rządzić i być w centrum uwagi, bywa nieznośna w stopniu zaawansowanym, a do tego rapuje... - stwierdziłam fakty.
- To się dobrali... - Charli cały czas się śmiał. - To już wiemy, dlaczego Leo tak kocha Majke.... - tu brunetka odwróciła się do nas i zapytała próbując zachować powage, co w jej przypadku jest trudne:
- Miło się Wam nas obgaduje?!
- Bardzo... - posłałam jej buziaka.
- No, ja ciebie też... - Majka również wysłała mi buziaka.
~~*~~
~Maja:
Po jakimś czasie dolecieliśmy. ...Tak! Jestem w Anglii... Jestem w Anglii razem z Edi!...
- Ale tu pięknie... - powiedziałam, gdy tylko wysiedliśmy z samolotu.
- Poczekaj, aż dojedziemy do Port Talbot... wtedy dopiero pokażę ci piękne miejsce, księżniczko. - brunet się tajemniczo uśmiechnął.
~Charlie:
Na lotnisko przyjechał po nas Joseph - starszy brat Leo. Przywitałem się z nim i przedstawiłem mu Edi.
- Hej Joey. To jest Edi. Moja przyszła dziew... - tu mi przerwała.
- Hej... miło mi cię poznać. - blondynka się uśmiechnęła, po czym odwróciła się do mnie i powiedziała:
- Chciałbyś... - posłała mi buziaka i dodała: - Jeszcze porozmawiamy w domu.
- Hahaha! Udana z was para. - Joseph również się uśmiechnął i poszedł do Leo...
~Maja:
Spojrzałam na Edi, która śmiechowo kłóciła się z Charlim. Podeszłam do Leo, który rozmawiał z bratem.
- Oo... A to kto? - Joseph wskazał na mnie palcem. ...Palcem się nie pokazuje drogi młodzieńcze hehehe...
- To jest Maja - moja księżniczka. - Leo zaczął się chwalić.
- Młody, to ostro idziesz widzę... Wyjeżdżasz na miesiąc do Polski i wracasz z laską. - brat Leo zmierzył mnie swoim wzrokiem. ...Aha to ja już Cię nie lubię... No ogarnij to chłopie...
- Hej. -uśmiechnął się do mnie i podał mi rękę. - Jestem Joseph. - ...Jakbym kurde nie wiedziała... Zmierzyłam go wzrokiem typu "Nie obgaduj mnie, debilu", a on się przymknął.
- Jestem Maja. Miło mi cię poznać. - odwzajemniłam uśmiech.
- Jesteś spokrewniona z tą blondynką Charlsa? - zapytał brat Leo.
- Po pierwsze, to ona nie jest jego dziewczyną. - wkurzyłam się.
- No... niech ci będzie... Ale jesteś jej siostrą? - zapytał ponownie.
- Można tak powiedzieć... - odpowiedziałam, po czym poszłam do Pani Victori, a Leo za mną.
~Joseph:
...Cholera, ona mnie chyba nie lubi... A skoro to laska mojego brata, to musi mnie polubić... MUSI. Edi mnie lubi, a skoro to siostry to ta zadziorna brunetka też mnie polubi. Ale oni nawet z Leo do siebie pasują. Oby dwoje wygadani i uparci... no i mają ładne mordki... to się cholera dobrali.... hahaha...
~Pani Victoria:
Podeszła do mnie para brunetów trzymająca się za ręce. ...Awww...Słodcy są... Mam nadzieję, że mój synek tego nie zbiedzi... bo nawet ja polubiłam Majke, a ja generalnie nie lubiłam koleżanek Leo... ale ta jest inna...
- Jesteście kochani...- stwierdziłam, ale oni się tylko zaśmiali.
~~*~~
~Edyta:
Dojechaliśmy do Port Talbot. To było naprawdę wspaniałe miejsce. Dom Leo był naprawdę śliczny. Pani Victoria ma super gust. W środku było równie ładnie, jak i na zewnątrz. Mamy chłopców postanowiły zorganizować grilla powitalnego.
~Leondre:
...Na grillu powitalnym zarapuję dla Majki piosenkę, ale muszę ją przerobić... Spławię Majke...
- Majka, idź z Edytą do sklepu, jest na przeciwko i kup przyprawę do grilla. A my w tym czasie rozłożymy naczynia i... - tu przerwała mi mama.
- Jak ty rozłożysz naczynia... - ja zmierzyłem ją wzrokiem "Cicho bądź, ja tu niespodziankę dla ukochanej szykuję...". Mama natychmiast się uciszyła i z delikatnym uśmieszkiem poszła do kuchni.
- Dobrze idę... ale mogę iść przecież sama, po co mi Edi? Chyba trafię, nie? - zdziwiła się brunetka.
- Musisz iść z Edi, bo ona musi się przejść. - stwierdziłem.
- Po co mam się przejść? - zdziwiła się blondynka.
- Bo tu inny klimat jest i musisz go poznać. - wymyśliłem coś na szybko. ...Przecież jej nie powiem, że Charli ma dla niej niespodzianke...
- Ok, to my idziemy. - zakomunikowała Maja i wraz z Edi wyszła.
- Co ty odpieprzasz? - moja mama zaczęła swoje wypytywanie.
- No ja...
~~*~~
Mhmm... Jakieś tajemne spiski ten nasz Leo szykuje, hahaha.
Maja ostatnio coraz to bardziej wkręca się w fabułę, 
więc mówię Wam- będzie się działo!
Ja i tak najbardziej cieszę się z tej Anglii, heh. :D
Piszcie, jak Wam się podoba.
Papatki. Enjoy. ^^
ILY <3

niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 14 - "Nachalność prowadząca do prawdy..."

Po jakimś czasie byliśmy już w holu. Pożegnałyśmy się z moją mamą i już miałyśmy wychodzić z hotelu, kiedy...
...napotkałyśmy mojego tatę, który właśnie otwierał drzwi (te same, którymi miałyśmy wyjść). Moje siostry rzuciły się na mnie:
- Maja! Tęskniłyśmy za tobą. Cieszysz się, że przyjechałyśmy? – zaczęła Adriana.
- Adri, jasne, że się cieszę, ale…. – nieumiejętnie próbowałam je spławić ...Ok, ok, nie jestem w tym najlepsza…
- Ale Majka wyjeżdża! – Edi miała wprawę w spławianiu ludzi. 
- Gdzie jedziesz? – teraz Ola zaczęła przedłużać, a mi zrobiło się ich żal. W końcu tak długo się z nimi nie widziałam. W moim sercu odezwało się takie coś, jak tęsknota za rodzeństwem ...O nie… To do mnie nie podobne! Tak nie może być, zawsze byłam mało pokorna i nieuczuciowa, a teraz? Kurde, to wina Leo, on mnie tak zmienił… W takich chwilach mam ochotę go zabić…
- Da, da… - blondynka niecierpliwiła się. 
- Idźcie już., bo zaraz Majka nam się rozklei. – mój tata zaczął mnie prowokować ...Mówię grabisz sobie tatusiu… Oj grabisz!.. - To cześć kochanie…. – tata pożegnał mnie.
- Cześć tato, pa mamo… - również ich pożegnałam i wyszłam.
- Do widzenia. – Edyta wyszła za mną.
~~*~~
- No nareszcie! – zawołał zdenerwowany Leo. – Za 30 min musimy być na lotnisku, bo za półtorej godziny mamy samolot. – dodał otwierając nam drzwi samochodu. ...Jejku on jest kochany… Edyta wsiadła pierwsza i usiadła obok Charlsa, a ja razem z Leo weszliśmy po niej i zamknęliśmy drzwi. Ledwo, co usiadłam, a już ryczę… Edi podała mi chusteczki.
- Co się stało? – zapytał mnie Leo.
- Jest mi przykro… - wytarłam łzy.
- Nic nowego… - Edyta nie udawała znudzenia.
- Dlaczego jest ci smutno? – dręczył mnie brunet.
- Bo musiałam tak chamsko spławić siostry, a nie widziałam ich jakieś dwa miesiące… - rozkleiłam się kompletnie.
- Jezu Majka… Znam cię 6 lat i dopiero trzeci raz widzę jak ryczysz…. Ale tak ryczysz, ryczysz i to jeszcze za siostrami. – Edi zmierzyła mnie wzrokiem "Nie poznaję cię...". - To twoja wina… - blondynka zwróciła się do bruneta. - Ona przez ciebie jest taka wrażliwa. 
- Możliwe… - Leo nie zaprzeczał. 
~Edyta:
- A Charlie taka typowa zlewka… Słucha muzyki. – zmierzyłam wzrokiem blondasa, po czym zarąbałam mu słuchawkę i włożyłam do swojego ucha.
- Jak miło, że znalazłaś dla mnie trochę czasu… - zaczął zazdrośnie i pocałował mnie w policzek. – To co doczekam się odpowiedzi na moje pytanie? – ...Jezu, a już myślałam, że zapomniał o tym „incydencie”...
- Jakaś zmęczona jestem… Idę spać. Użyczysz mi swojego ramienia? – próbowałam zmienić temat.
- Jak odpowiesz na moje pytanie… - zaszantażował mnie. ...Nie, to nie i chuj!..
- No, to pecha mam, jak nie ty, to znajdę sobie inną osobę, który użyczy mi swoje ramię. Majka?
- Tak? – zapytała mnie.
- Użyczysz mi swoje ramię? – szukałam kolejnego murzyna, który by mi służył. ...hahaha... 
- Ej, no przecież żartowałem! – Charli przysunął moją głowę do swojego ramienia. ...Teraz to już mój drogi za późno… Majka będzie lepszą poduszką...
- Ale, ty już masz gdzie położyć głowę. – brunetka się zaśmiała. ...Dzięki, na ciebie siostro „zawsze” mogę liczyć… Po jej słowach zmierzyłam ją wzrokiem „Przegiełaś…”, ale ona nie zwracała na mnie uwagi. ...Teraz to jej się cholera humorek poprawił… 
- Jesteś jakiś taki nie wygodny…. – obrażona postanowiłam wziąć poduszkę. ...I po raz kolejny moje motto życiowe się sprawdza „Umiesz liczyć? Licz na siebie.”... Ledwo co oparłam głowę o poduszkę, to już musiałam wysiadać. Byliśmy już na lotnisku. ...Ja to mam dzisiaj pecha… Wszyscy wyszli z auta. Spojrzałam na parkę brunetów. Spostrzegłam, że Leo niesie i swoją walizkę i walizkę Majki. ...Ta to ma fajnie… No!... Nagle podszedł do mnie blondyn i wziął moją walizkę. Ja spojrzałam na niego wzrokiem „Daj se siana…odpieprz się od mojej walizki…”.
- Jeżeli myślisz, że udobruchasz mnie swoimi dobrymi chęciami, to… - przerwał mi.
- Najpierw, to urośnij… Jestem raz, że wyższy, dwa- starszy, trzy- mądrzejszy.
- Z tym trzecim, to bym się zastanawiała! – zaprotestowałam.  
- Długo jeszcze będziecie tam stali? – zawołała do nas Pani Karen, która była jakieś 200m od nas. – Wszyscy są już w środku budynku. – dodała, po czym poszła. Ruszyłam za nią. 
- Aha, czyli najpierw się kłócimy, a teraz nagle ty, jakby nic się nie stało, idziesz sobie przed siebie…? - Charlie zawołał za mną.
- No, musisz jakoś odpokutować. – zaśmiałam się, po czym podeszłam do niego i zabrałam, co moje. Następnie razem doszliśmy do budynku i weszliśmy do środka. Usłyszeliśmy śmiech pary brunetów:
- Kto się czubi, ten się lubi… hehe! – Leo szturchnął Charlsa.
- To co, będzie coś z tego? – zapytała prowokująco Majka. A ja spojrzałam na nią wzrokiem „Grabisz sobie młoda... Oj, grabisz sobie...".
- Ooo, właśnie! Przecież ty mi miałaś na coś odpowiedzieć… - zaczął blondyn. ...Znowu ten temat, teraz to już nie wybrnę…
- To odpowie ci w samolocie. – wtrąciła jego mama. ...Dziękuję...Uratowała mi życie, normalnie...
~~*~~ 
Po jakimś czasie siedzieliśmy w samolocie. Ja obok blondyna, Majka obok Leo (zaraz przed nami) i mamy chłopaków gdzieś tam z przodu. ...Teraz mnie ten temat prawdopodobnie nie ominie...
- To jak, może odpowiesz? - Charlie zapytał ponownie, a moje oczy zaszkliły się.
- Charlie, ja naprawdę...- i tu nie wytrzymałam. Po moim policzku spłynęła jedna łza, po czym kilka kolejnych. ...Nie wiem, co mam teraz zrobić...
- Co Ci jest? - zdziwił się blondyn i złapał mnie za rękę.
- Nic... po prostu taka jestem, i tyle. - wyszarpnęłam moją rękę, zasłoniłam twarz i próbowałam powstrzymać płacz.
- Mogę Cię o coś poprosić?
- Chyba tak... - odpowiedziałam z niechęcią.
- Opowiesz mi o sobie coś więcej? Proszę, zaufaj mi.- uśmiechnął się. ...Naprawdę, Charls? Teraz? Gdyby nie ten twój uśmieszek, to na pewno bym się nie zgodziła...Ale chyba nie mam wyboru...
- Nienawidzę mówić o sobie... to boli... - przerwał mi.
- Ale dla mnie zrobisz wyjątek? -zapytał. ...Ehhh...
- No cóż... Kiedy...
~~*~~
Jak widać, Edi będzie miała małą spowiedź, haha.
Maja ma w zanadrzu jeszcze wiele, oj, wiele pomysłów.
Mamy zaplanowane dziesiątki kolejnych rozdziałów.
Mamy nadzieję, że się podoba. Jeśli tak prosimy o komentarze.
Papa. ;*
Enjoy. ^^

środa, 10 czerwca 2015

Rozdział 13 - "Długo wyczekiwana decyzja..."

Już mieliśmy wsiąść do auta mamy Charlsa, kiedy ktoś zawołał:
- Majka, Edi! - ...No tak, to była Pani Diana (mama brunetki)...
~Maja:
...Moja mama przyjechała? Nie rozumiem przecież miała razem z tatą przyjechać jutro...
- Hej. - zaczęłam. - Co tu robisz? - zapytałam.
- Majka, kto to jest? - podszedł do mnie Leondre z niepewnym spojrzeniem, a zaraz za nim pani Victoria.
- To moja mama. - uśmiechnęłam się.
- Miło mi, jestem Diana. - przedstawiła się mamie Leo. Pogłaskała bruneta poczym raczyła odpowiedzieć na moje pytanie.
- Przyjechałam wcześniej. Tata dojedzie jutro z małymi....
- Dzień dobry. - wcięła się Edi.
- Hej! - optymistycznie ciągnęła mama. - Nie wiem, czy Majka cię poinformowała, ale wyja..
- Jezu... zapomniałam! - przejęłam się.
- O co chodzi? - Edyta zmierzyła mnie zdziwionym spojrzeniem.
- Bo wyjazd się wydłuży. Najwcześniej wyjedziemy za miesiąc.- moja mama zaczęła tłumaczyć.
- Jak to?! -zagorączkowali się chłopcy.
- Tata Maji ma do załatwienia wiele spraw przed wyjazdem, to mu trochę czasu zajmie... - pani Karen przerwała jej:
- A jest możliwość, że dziewczynki wyjechałyby z nami jutro?
- Nie mam pojęcia... musiałabym porozmawiać z mężem i mamą Edyty. - odpowiedziała moja "cudownie" troskliwa mamusia.
- Mamo no! - krzyknęłam.
- Prosimy... - delikatnie zaczęła Edi.
- A gdzie byście spały? - zapytała mama, a my zamilkłyśmy.
- W hotelu, albo w domu.. - zaproponowała Pani Victoria.
- W jakim domu? - mama nie dawała za wygraną.
- U nas w Port Tablo, albo u Karen... - ciągnęła mama Leo.
- Wieczorem zadzwonię do rodziców Edi i do męża.. Wtedy odpowiem na to pytanie.
- No i zapisały by się od razu do nas do szkoły. - Leo podszedł do mojej mamy.
- Moją zgode macie, tylko załatwcie sobie zgody od reszty opiekunów... - moja mama uległa.
- Ok. To widzimy się w hotelu. - pożegnałam mame i wsiadłam do auta pani Karen razem z Charlsem, Leo i Edytą.
~~*~~
Edyta:
Dojechaliśmy do hotelu. Od razu ruszyłam do pokoju Pani Diany.
- To co dzwonimy? - zaczęłam.
- No dobrze. - zgodziła się.
- Halo. - mój tata od razu odebrał telefon.
- Tato, bo mam sprawe...- zaczęłam
- Tak? - zdiwił się.
- Będę mogła jechać do Angli "kilka" dni wcześniej, niż rodzice Majki, oczywiście z nią?
- No nie wiem... - stwierdził. - A kiedy dokładnie chcesz tam jechać? - dopytywał.
- Jutro. - odpowiedziałam szybko. - No błagam... - dodałam.
- Ok... niech ci będzie, ale mama niech nic nie wie. Bo po co ma się martwić... Niech wie tyle, że podrużujesz z rodzicami Heli.
- Ok, jesteś kochany. - ucieszyłam się - To papa. - pożegnałam go.
- No cześć. - rozłączył się.
- Możesz? - usłyszałam głos Pani Diany.
- Tak... - uśmiechnęłam się.
- Jeszcze zadzwonie do taty Majki... i będziecie miały pełną zgodę! - uśmiechnęłam się ponownie. - Możecie się już pakować, tata Heli się zgodzi, przekaż jej. Bo ona nie raczy nawet tu przyjść... - Pani Diana posmutniała.
- Ok... to ja już idę. Do zobaczenia.
~~*~~
Weszłam do pokoju, tam siedziała mama Leo, mama Charlsa, chłopacy i Majka. Najwyraźniej czekali na decyzję moich rodziców.
- I jak? - Charls do mnie podszedł.
- Mogę... mamy się pakować! - spojrzałam na brunetke.
- To wspaniale. - powiedziały prawie równo Pani Karen i Pani Victoria.
- Cudownie! - Majka aż podskoczyła. Pobiegła po walizki i wyciągnęła je na środek salonu.
- To my pójdziemy. - wstała mama Charlsa biorąc Panią Victorie za ręke. Razem opuściły pokój.
~Maja:
...Jezu jak fajnie! Jadę do Anglii... jadę do Anglii z Edi... Bosko!... Nagle podszedł do mnie Leo:
- Pomóc Ci? - zapytał.
- Jak chcesz... - odpowiedziałam obojętnie.
Spojrzałam na Charlsa, który zapinał już spakowaną walizke Edyty.
- Majka, naszykuj sobie ubrania na jutro, zostaw jeszcze kosmetyczke i piżame, bo się przydają na dzisiaj. - pouczała mnie blondynka. ...Nienawidzę, kiedy tak robi...
- Ok... wiem! - po niespełna 20 minutach byłam gotowa. Poszłam przebrać się w piżamę i położyłam się na tapczanie. 
Piżama Maji
Leo usiadł obok mnie, delikatnie uniósł moją głowe i położył na swoich kolanach. Spojrzałam mu w oczy i delikatnie się uśmiechnęłam.
- Cieszysz się, że jedziesz ze mną? - zapytał.
- Tak... jeszcze dwa lata temu marzyłam o tym, żeby chociaż mieć twój autograf, a teraz jestem twoją dziewczyną.. To takie nierealne... Zupełnie, jak we śnie... - wyjawiłam.
- To nie jest sen... - pocałował mnie w policzek. - Jak mi nie wierzysz, to mogę cię uszczypnąć... - poczym zaczął mnie łaskotać, a ja wybuchnęłam śmiechem.
~Edyta:
Postanowiłam wziąć przykład z Majki i przebrałam się w piżamę. ...Tym razem nie zapomniałam... heheheh... W sumie, to moja radość jest teraz tak nieobliczalna, że przez kolejny tydzień będę się cieszyć... 
Piżama Edi
W pewnym momencie Charlie zaproponował:
- Ej, a może obejrzymy jakiś film?- po czym podszedł do telewizora i włączył "Minionki" nawet nie pytając nas o zdanie. ...Aha fajnie... Mój zaciesz w tym momencie...bezcenne...
(w tym samym czasie)
~Maja:
Gadałam z Leo o naszej przeprowadzce.
- A gdzie my będziemy spały,mieszkały, albo coś...? - zapytałam go nagle.
- No, ty u mnie w domu, a Edi u Charlsa... - przerwałam mu.
- Jeśli myślisz, że rozdzielisz mnie i tą rąbniętą blondynke... To się mylisz!
- Ok, to coś się wymyśli... Daj mi pomyśleć... Do jutra coś wykombinuje! Obiecuję. - przyrzekł Leondre. W tym czasie Charlie włączył Minionki. Dołączyliśmy się do oglądania.
~Edyta:
Parę brunetów tak zanudziła bajka, że usnęli. Ja z blondasem oglądaliśmy oczywiście do końca. Kiedy film się skończył, gadaliśmy jeszcze jakiś czas.
(5h później)
Dopiero co zamknęłam oczy, a do pokoju weszła mama Leo.
- Pobudka! - obudziła nas. - Za godzinę wyjeżdżamy, a wy jeszcze w piżamach.- oznajmiła. ...Jezu litości człowieku.. O co ci chodzi?... I w momencie moich przemyśleń wstali chłopcy. ...O jezu, oni tu spali... Kurwa, jak zwykle głupia blondynka nic nie pamięta... Co ja brałam? To było chyba mocne...
- To my idziemy się przebrać. - oznajmił blondyn i wraz z Leo wyszli z pokoju.
- Obudź jeszcze brunetke... - dodała mama Leo również wychodząc.
- Oj, to nie będzie łatwe... - powiedziałam.
- Co nie będzie łatwe? - usłyszałam głos ubranej już brunetki.
- O cholera! Jak to możliwe... No! - zdziwiłam się.
- Nie gadaj tak... tylko się ubieraj, bo za 5 min mamy być na dole! - pouczyłam mnie Majka.
Outfit Maji
~Maja:
...Role się odwróciły hehe... teraz to ja pouczam, a ona ma mnie słuchać...Spojrzałam na gotową do wyjścia Edi. 
Outfit Edi
Wzięłyśmy walizki, zamknęłyśmy pokój i razem windą zjechałyśmy na dół. ...Nie możliwe, ja i winda, a jednak... Hehe!..
~~*~~
Po jakimś czasie byłyśmy już w holu. Pożegnałyśmy się z moją mamą i już miałyśmy wychodzić z hotelu, kiedy...
~~*~~
13! Szczęśliwa lub pechowa... sami oceńcie.
Dziewczynom wkońcu udaje się doprosić upragnionego wyjazdu.
Czy wyjdzie im to na dobre?
Zobaczymy...
Czekajcie na kolejny rozdział. Enjoy. ^^
Cyśka xx
Hela xx
PS Każdy komentarz dużo znaczy. Wystarczy zwykłe "czytam", "podoba mi się/nie podoba mi się". :)

niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 12 - "Najważniejsze, to zrozumieć swój błąd... "

Wbiegłem do garderoby. Brunetka przytulała Edi.
- Maja! Charls myśli, że żartuję. Idź ty do niego. On mnie wogóle nie słucha! - oznajmiłem.
- Ok... Ale jak ja mu powiem, co myślę o jego debilnej postawie too... - przerwał mi.
- Może się ogarnie jak mu tak wysapiesz. - pocałowałem ją w policzek. Ona odpowiedziała mi tym samym. Po czym chciała wyjść. Pociągnąłem za rękę:
- Ona się tak będzie mazać?! - zapytałem.
- Tak. Przytul ją... nie wiem, spróbuj ją pocieszyć! - rozkazała mi, a następnie wyszła.
- Jak mam cię pocieszyć?! - usiadłem obok niej i ją przytuliłem.
- To tak boli... on ma tyle fanek. Mnie za każdym razem zostawia wtedy samą, gdy tylko są w jego pobliżu BaMbinos... - wciąłem się.
- Tylko raz cię zostawił. Bo przygotowywał niespodziankę dla ciebie i musiał cię spławić. - wyjaśniłem jej.
- Aha, czyli byłam taka naiwna?! - zdołowała się. - Czyli, on chciał... - znowu jej przerwałem.
- Tak. On zaplanował dla ciebie niespodzianke. - wyjaśniłem. Po czym ona...
~Maja:
Pobiegłam do garderoby Charlsa.
- Hej. - zaczęłam.
- Hej, mam nadzieję, że Edi się już lepiej czuje bo mam dla niej niespodziankę. - blondas uśmiechnął się.
- Ty idioto! - wydarłam się. - Edyta wcale nie czuje się źle...
- To co z nią? - zdziwił się Charls.
- Jezu, albo jesteś ślepy, albo... Nie no... Nie ma albo! - wkurzyłam się.
- Może mi odpowiesz, bo ja nie wiem, o co chodzi... - ...On jest ułomny... Czy on nie ogarnia, że zranił moją "siostre"?...
- Ona się załamała jak zobaczyła ciebie z tymi fankami. Wiesz, jaka ona jest wrażliwa?! - przeszłam do sedna.
- Ale ja chciałem tylko... - zaczął blondyn powoli ogarniając co zrobił.
- Wiem, ale wyszło inaczej... Dobra, jak chcesz żeby ona wreszcie wyszła z garderoby Leo, to chodź po nią! - poradziłam mu. Razem doszliśmy do pomieszczenia, w którym była Edi pod opieką Leo.
~Leondre:
Poczym ona wstała i przytuliła mnie.
- Dziękuję. - wykrztusiła.
- Nie masz za co. - uśmiechnąłem się.
- Mam... uświadomiłeś mi coś bardzo ważnego...! - nadal mnie przytulała i w tym momencie wbiegła Maja z Charlsem.
~Charlie:
To co zobaczyłem zabolało... nawet bardzo. ...Ona i Leo? Tego się nie spodziewałem, mogłem się spodziewać, że ona próbuje moim kosztem poderwać Leo...
- Co to ma być? - zapytałem.
- Charlie to nie tak... - zaczął brunet.
- A jak? - zmierzyłem ich wzrokiem, a Edyta odskoczyła od Leondre.
- Wielkie mi halo! Edi było przykro... bo ją zraniłeś i to bardzo! Leo próbował z tobą pogadać, ale go zignorowałeś. Więc Leo poprosił mnie o pomoc. A ja mu nakazałam mu, aby popilnował Edi. I ją pocieszył, przytulił, bo była w fatalnym stanie... - tu mi przerwał.
- Jesteś naiwna! - wydarł się na mnie.
- Zostaw ją! - odepchnął go Leo.
- To ty tak teraz na dwa fronty?! -również go popchnął.
- Leo, nie mieszaj się... Nie chcę żebyś się z nim kłócił. - powiedziałam kierując się do Leo. Następnie odwróciłam się do Charlsa i wrzasnęłam- To ty jesteś naiwny...! Myślisz, że Edi dobrze się czuje, jak ty tulisz się do tysięcy fanek?!
- Ale ja jestem sła... - i tu się zawiesił. - Jezu, przepraszam. - przejął się blondyn.
- No, co chciałeś powiedzieć?! - wtrąciła Edi. - Ja dobrze wiem... Mam dość. Za dużo, jak na jeden dzień. Idę do domu. Maja zostań tu. Ja sobie poradzę, będę siedziała w pokoju. - powiedziała i wyszła.
- Zadowolony jesteś?! - zwróciłam się do Melody'ego.
- Przepraszam. Ja nie chciałem... - załamał się wokalista.
- Teraz, to za późno! Ona sobie poszła. - Leo dołożył do pieca.
- A nawet jeżeli, to nie nas przepraszaj, tylko Edyte. - powiedziałam. W tej chwili weszła mama Charlsa.
- Na scene... Czekają na Was. A gdzie Edi? Teraz miała być dedykacja dla niej.
- Edi sobie poszła, bo Charls ją uraził. - wypowiedział się brunet.
- I co ja teraz mam zrobić? - zapytał bezradnie blondyn.
- Idź po nią. No już! - nakazała Pani Karen.
- A koncert? - zapytał Charlie.
- Leo z Majką będą interweniować! - rozkazała wchodząca właśnie Pani Victoria.
- Co? Ja? Ale ja nie umiem śpiewać... - zaczęłam się wymigiwać, ale Bars wypalił:
- Ale umiesz rapować.
- Dacie rade na scene... - wypchnęła nas tam mama Leo. - Charlie pobiegł już po Edyte. To będzie chwila. Raptem jedna piosenka. Zarapujecie " I see fire". Mamy przerobiony podkład do tego. No już idźcie. ...No to brawo Majka nie ma już odwrotu. Oni mnie tam wyśmieją!... Zaczęliśmy interwencje.
~Edyta:
Właśnie wychodziłam z terenu "Warszawskiej stodoły", kiedy usłyszałam głos Charlsa:
- Edyta. Czekaj!
- Co chcesz, mało ci? - zatrzymałam się.
- Chciałem przeprosić... Mam dla ciebie niespodzianke. Wrócisz ze mną na koncert? - zapytał nieśmiało.
- Jak myślisz, że przekupisz mnie jakąś tam niespodzianką, to się mylisz! - poinformowałam go.
- Myślę, że mi wybaczysz. - wtrącił.
- A przeprosiłeś Majke i Leo? - zapytałam.
- Tak. Powiedziali, że nie było sprawy, a teraz interweniują na scecie.
- Wybaczam ci! - oświadczyłam. Przytuliłam go, poczym dodałam. - Ale nie rób więcej takich scen zazdrości... proszę.
- Obiecuję. Ale pośpieszmy się, bo zaraz skończy im się piosenka i nie będą mieli co rapować. - oznajmił mi. ...Zaraz, zaraz... Majka jest na scenie?...
- Czyli Hela też rapuje? - zaczęłam się śmiać. - Wyobrażam sobie, jak macha tymi rękami przy tym rapowaniu. - ponownie się zaśmiałam.
- Rapują "I see fire". - oznajmił mi. - Dalej biegniemy. Bo czekają na nas. - dodał.
- Ale ja nie biegam za szybko. - przyznałam, a Charls podszedł do mnie i wziął na ręce. Następnie zaczął biec. Po chwili razem wbiegliśmy na scenę.
- Wreszcie! - usłyszałam Majke, która właśnie przestała rapować. Gromkie brawa skierowane dla pary brunetów rozeszły się po całej sali.
- To zaczynamy szoł. Teraz piosenka od Charlsa zadedykowana specjalnie dla Edi. - zapowiedział brunet. - I oczywiście ode mnie dla mojej księżniczki. - dodał przytulając mnie. Zaczął się utwór "Beautiful".
~Edyta:
Zaczęłam płakać ze szczęścia. ...Piosenka zadedykowana dla mnie? Jeszcze od Charliego Lenehana? Cudownie... marzenia się spełniają... Blondyn rozpoczął śpiewanie, cały czas utrzymywał ze mną kontakt wzrokowy. Spojrzałam na siostrę, która tańcowała z swoim "ukochanym". Nagle Leo wyjechał swoim rapem, w tym czasie Melody podszedł do mnie i zapytał:
- To co, będziesz moją księżniczką? 
- Odpowiem ci w domu... - pocałowałam go w usta.
- Rozumiem, że jest szansa... - uśmiechnął się do mnie.
- Możliwe... - odwzajemniłam uśmiech. Blondas podszedł do mnie bliżej i założył mi łańcuszek z wisiorkiem w kształcie litery "C".
- Kocham si... - próbował wyznać mi miłość po polsku. Usłyszałam wrzask zazdrosnych fanek.
- Kocham cię... - poprawiłam go, po czym dodałam. - Śliczny łańcuszek. - pocałowałam go w policzek. (A piosenka sobie leciała)... Chłopcy wykonali jeszcze 2 utwory ( I.LY. i Keep smiling).
~~*~~
Po koncercie podpisali kilka autografów i porozmawiali z fankami. Następnie przyszli po nas i razem wyszliśmy z budynku (Warszawskiej Stodoły). Już mieliśmy wsiąść do auta mamy Charlsa, kiedy ktoś zawołał....

~~*~~
Ktoś zawołał, mhm. ;p 
Mamy wyczekiwaną 12. Bardzo dziękujemy Wam za tak dużą aktywność,
w tak krótkim czasie. ILY <3
Niedługo zawita u nas nowa, dosyć ważna, zakładka.
Sama nie mogę się doczekać. :D
Do zobaczenia. Enjoy. ^^