piątek, 31 lipca 2015

Rozdział 24 - "Jest ta­ka miłość, która nie umiera, choć za­kocha­ni od siebie odejdą..."

- Co ty tutaj robisz? - usłyszałam za sobą jakiś głos. ...Ten głos... Ja go znałam... Taki ciepły i troskliwy... Miała tylko jedna osoba... Tak jak myślałam, to był Łukasz. Pamiętam, że chodziłam z nim do podstawówki. Był moim najlepszym przyjacielem. - Mieszkam - zaśmiałam się. - Raczej, co TY tutaj robisz? - dodałam. - Przyjechałem na pewien czas, chciałem zwiedzić Anglię. Od kiedy tu mieszkasz i dlaczego siedzisz na dworze? - dopytywał się. - Nie dawno się tu wprowadziłam - wskazałam na dom pani Victorii. - Ale już jutro się przeprowadzam do innego domu. Wiesz, czekam tu na Edi. Miała po mnie przyjechać. - wyjaśniłam. - Aha, ogarn... - tutaj ktoś postanowił mu przerwać. Tym kimś był nie kto inny jak Leo. - Ej, zostaw ją w spokoju! Odczep się i wynocha stąd! - krzyknął brunet i odepchnął Łukasza. ...Brawo Leondre, znowu chcesz zepsuć moją przyjaźń z innymi... - Co ty odpieprzasz? - wydarłam się na bruneta. - Pomagam Ci... - w tym momencie podjechała Edi z Charliem i... Piterem? ...Okej... Ja naprawdę nie jestem w temacie... - Nie, nie pomagasz... Przepraszam, ale no nie mam innej opcji, muszę już jechać. A nim się nie przejmuj... On już taki jest - przytuliłam dawnego przyjaciela i weszłam do samochodu. ...Jestem wkurzona na Leo i jego chore reakcje,matko czy on musi taki być?Co za głupi...Ygh, nie cierpie jego akcji zazdrości,w końcu nie jesteśmy już razem,ale cóż, Leoś musi mi robić akjcje zawsze i o wszystko...
-Co jest młoda?-spytała Edyta. -Nic,po prostu Leo mnie wkurza. -Jemu na tobie zależy,uwierz - do naszej rozmowy wtrącił się Charlie. -Skończ-przewróciłam oczami-A tak w ogóle, co tu robisz, Piter? -Też miło cię widzieć - zaśmiał się, na co tylko przewróciłam oczami. -Tak, tak wiem. Cześć, a więc co tu robisz?-ponowiłam pytanie. -Przecieć mówiłem Edi, że przyjadę - powiedział. -Ale Edi mi nie powiedziała... -Bo on dzwonił o nieludzkiej godzinie i myślałam, że jaja sobie robi-tłumaczyła się. -Ja jestem wiecznie poważny-stwierdził radiowiec. -Czasami aż za - Edi przewróciła oczami, a Charls ją objął. -Łapy z dala od niej - Piter posłał mu pełne nienawiści spojrzenie ...Że co, kurwa?! Nie wierze w nich,serio żyje z samymi debilami...Gdy tak rozmyślałam mój telefon zawibrował.Był to sms od Leo: Od: Leo xx "Nie chciałem. Tęsknie za tobą i to boli" ~Edyta: ...Maja jest dzisiaj strasznie fochnięta na wszystko... Nie pojmuję jej, ale trudno... Trzeba jakoś zacząć temat... - Dobra, teraz opowiadaj, co robiłaś u Louisa. - zaczęłam prosto z mostu. ...Zajebisty początek Edytko...Nie myślisz dzisiaj, ygh... - Poszłam obejrzeć film. Nic wielkiego. Edi, zgadnij, kogo spotkałam po drodze... - Łukasza? - ...Może i tym razem telepatia zadziała? Hehe... - Tak, jak ty...? - Po prostu wiedziałam, telepatia... - stwierdziłam charyzmatycznie. - Niech ci będzie... To, gdzie jedziemy?
~Maja: - No raczej do mnie. A co ty myślałaś, że robimy kółko i wracamy do Leo? - zakpił Charlie. ...Ta, teraz to mu się humorek odzywa, dzięki... - Dobra, dobra, już ogarniam, zamotałam się... - próbowałam się odplątać, ale... - Charlie, daj jej spokój, mówiła, że źle się czuje - ...Edi zrobiła to za mnie. Kochana... - Ok, już, bez kłótni! - rozkazał Piter. ...Ta, ten to się zerwał, hahah... ~~*~~ Dojechaliśmy do mieszkania Charliego. Weszliśmy do salonu i zauważyliśmy, że Piotrek przygotowuje się do przemówienia...Ale nie wydaje mi się, żeby mu wyszło... ~Edyta: ...O nie, Piter zaraz zacznie gadać... Koniec, nie ma tak łatwo, wychodzę... - Sorki ludzie, ale jestem zmęczona, idę się położyć, jeśli Wam to nie przeszkadza - uśmiechnęłam się w ich stronę. - Dobrze, więc dobranoc, księżniczko - powiedział blondyn, po czym mnie przytulił i pocałował w policzek. Weszłam na górę i położyłam się w swoim łóżku. ...Nareszcie w domu...Kocham to miejsce...
~Maja: Kiedy Edi wyszła, Charls usiadł na swoje miejsce, a Piter zaczął gadać. - No więc tak, już zdecydowałem, idziecie do BGT. - Że co słucham?! - Nie co słucham, tylko "Tak zgadzam się, Piterku" ok? Wszystko już jest ustalone, więc raczej nie masz wyboru - wyjaśnił radiowiec. ...Fajnie, jak zawsze dowiaduję się ostatnia... - No dobra, niech ci będzie... - Hmm? - Nie, nie waż się nawet, nie powiem tego - wybuchnęłam śmiechem. - No cóż, smuteczek. - westchnął, po czym zaczął się śmiać. - Także jest jeszcze jedna rzecz. Gdzie ja będę spał? - zapytał radiowiec. ~Charlie: - No nie wiem, jakiś hotel, czy coś... - odpowiedziałem. - Trochę za daleko do hotelu... A Wy nie macie pokoju? - Piter, noo. Nie mamy, wszystko jest zajęte. - A co gdybym tak zamieszkał u Ciebie w pokoju? - zaproponował Piter. ...Ta hahaha, już to sobie wyobrażam... - Nie ma mowy. Zresztą, gdzie ja bym wtedy spał?! - wkurzyłem się. - U Edyty... - Nie. - stwierdziłem stanowczo. - No proszę, zrób to dla mnie! - To co, może mam ją jeszcze obudzić? - Tak, dokładnie o to mi chodziło. - Dobra, wiecie co, wy tu się kłóćcie, a ja wracam do domu, żeby się o mnie nikt nie martwił. - powiedziała ze śmiechem Maja i wyszła. - To zrobisz to dla mnie? - dopraszał się radiowiec. - No dobra, niech ci będzie, ale to jest ostatni raz, kiedy się na coś takiego zgadzam... - Dziękuję. Także dobranoc, idę spać. - stwierdził Piter i poszedł na górę. ...Świetnie... Po chwili bezczynnego stania postanowiłem ruszyć tyłek i pójść na górę. Wszedłem do pokoju, ale Edi już spała. Postanowiłem jej nie budzić. Wyszedłem po cichu i wszedłem do pokoju,który dziś zajmuje Piter. -Ja tylko na chwile-powiedziałem podchodząc do szafki z bielizną.Wyjąłem bokserki i podszedłem do szafy z której zabrałem ubrania na jutro. -Dobranoc Piter-pożegnałem go. -Ta,dobranoc-odpowiedział.Wróciłem do pokoju obok.W łazience przebrałem się i umyłem.W samych bokserkach wróciłem i położyłem się obok blondynki. Przytuliłem ją i zamknąłem oczy zasypiając... ~Maja: Gdy wreszcie dotarłam do domu, byłam padnięta i postanowiłam pójść spać. Jutro przyjeżdżają rodzice...Skierowałam się na górę,ale oczywiście...Leo. -Martwiłem się - zaczął. -Ciekawa informacja. Moge już iść?-przekręciłam oczami. -Nie,musimy porozmawiać-chwycił mnie za rękę -Nic nie musze-wyrwałam się i poszłam do siebie.Wybrałam piame i weszłam do łazienki. Po prysznicu i reszcie wieczornych czynności ubrałam się i wyszłam.W niezbyt dobrym humorze weszłam do łóżka i po chwili zasnęłam. ~Edi: Obudziłam się i zobaczyłam, że leże z głową na klacie Charliego...Yy,wróć, skąd tu do cholery Charlie? Przecież ja grzecznie poszłam spać...Chyba...Nie no na pewno poszłam spać... - Oo, hej kochanie - obudził się blondyn. - Charlie, co ty tu robisz? - spytałam. - A no nic, wygonili mnie z mojego pokoju. - uśmiechnął się. - Na serio cię wygonili? W sensie, że Piter? - W sensie, że tak - odpowiedział zrezygnowany. - Ok, uznajmy, że ogarniam. To co misiek, trzeba wstawać. - stwierdziłam. Pocałowałam chłopaka w policzek i podniosłam się z łóżka. Charlie wziął ze mnie przykład i też wstał. Spojrzałam się na niego i zdałam sobie sprawę z tego, że jest w samych bokserkach...Na serio, no nieee...Charlie, co ty robisz z moim życiem, haha... Po chwilowej rozkminie wybuchnęłam śmiechem, a blondyn spojrzał się na mnie jak na idiotkę. ...Ważne, że nie są w serduszka... - Coś się stało? - zdziwił się Charls. - Nie nic... - nie mogłam powstrzymać śmiechu. - Przecież widzę, o co chodzi? - Nie żeby coś, ale łazisz po moim pokoju w samych bokserkach, geniuszu. - To źle? - zaraził się głupawką. - Nie, chyba nie. Ale ogarnij, jeszcze wczoraj cię tu nie było, a teraz co? Idź ty się może lepiej ubierz... - A może zostanę? - podszedł bliżej mnie. - Co masz na myśli? - A no nie wiem... - pocałował mnie. - Charlie, albo to ty jesteś zboczony, albo ja- stwierdziłam. - I zepsułaś klimat... Wiesz, chyba jednak ty - zaśmiał się. - No nie wiem, może jednak nie? - A co jeśli tak? - Sprzeciwiasz mi się? - Może... - Może powiadasz? Może idź się jednak ubierz, co? - No dobra, już mnie nie wyganiaj, noo... - Przecież wiesz, że Cię kocham - "wysłałam" mu całusa, - Oj wiem... - uśmiechnął się i wyszedł. ...W sumie, to jedyne czego nie chcę widzieć, to Piter w bokserkach, Lenehan może być. Nawet bardzo... Ale Piter? Nigdy...Jeszcze by mnie to późnien nawiedzało... Dobra Edi, skończ i idź się ubieraj, parówo...Po moich rozmyśleniach podeszłam do szafy i wyjęłam z niej ubrania. Tylko cholera, Lenehan zajął łazienkę...Ehh , zanim ułoży włosy zdążę się przebrać...Ubrałam bieliznę i spodnie,gdy z łazienki wyszedł Charls. ...Aha, świetnie, no to przypał, tak trochę... - I kto tu niby w samych spodniach lata - zaśmiał się. - Taa, wbijaj mi częściej do pokoju, kiedy łazienka jest zajęta... - Ok, nie ma proble... - Ej, ja żartowałam... - wybuchnęłam śmiechem. - Ale ja nie-podszedł i mnie pocałował. - Chce się ubrać - położyłam dłoń na jego brzuchu i go odepchnęłam, w tym momencie do pokoju wbił Piter. - Co wy tu... JEZU?! -...Kurwa, Piter widać nigdy nie był w takiej sytuacji, biedny...
- On był w łazience, ja chciałam się ubrać, jednak nie za bardzo... zdążyłam? - niepewnie wyjaśniłam sytuację. - A teraz możesz wyjść, bo patrzysz na moją dziewczynę bez koszulki, co nie za bardzo mi pasuje -stwierdził Charls, na co ledwo powstrzymałam śmiech. - Psujesz mi gwiazdę Lenehan...Jeszcze o tym pogadamy - radiowiec opuścił pokój. - Dobra, koniec -ubrałam koszulkę. - Piter psuje wszystko-westchnął. - I tak kochanie, to był już koniec-wzruszyłam ramionami ze śmiechem.
Outfit Edi
~Leondre: Obudziłem się i pełny energii wstałem. Sięgnąłem po ubrania i ogarnąłem trochę włosy. Usiadłem na łóżku i rozmyślałem...Nie mam już dziewczyny... Dziewczyny, którą kocham i dla której zrobiłbym wszystko... Nie wiem, o co jej chodzi, ale ja na serio nie chciałem... Po prostu taki jestem, zależy mi... Moje myśli przerwało pukanie do drzwi. - Leo, twoja mama nas woła, śniadanie już jest. - oznajmiła Majka. - Dobrze, już schodzę... Wstałem i pospiesznym krokiem zszedłem po schodach. Maja robiła sobie kawę, więc postanowiłem pójść w jej ślady i trochę jej pomóc. - Maja, pomóc Ci? - Nie Leo. Potrafię zrobić sobie kawę, przynajmniej do tego stopnia, że nie musisz mi pomagać.- odpowiedziała. ...Wielce obrażona... - Ok, ale ja też zrobię sobie kawę, więc jak coś, to od razu zrobię dwie. - uśmiechnąłem się. - No dobrze, niech ci będzie... Wstawiłem wodę na kawę i czekałem. Kiedy już zrobiłem dwie kawy, postanowiłem je zanieść. Pech chciał, że wylałem połowę kawy na dywan. ...Brawo... ~Maja: - Co ty robisz, do cholery?! Może trochę uważaj - wkurzyłam się. - Dobra, obejdę się bez kawy, ale musisz to posprzątać sam. - Ok, przepraszam... - Nie masz za co... - stwierdziłam i wróciłam do swojego pokoju. ...My zawsze musimy się tak głupio kłócić, ehh... Nie mogę tak dalej, muszę się ogarnąć i się z nim pogodzić... ~Edyta: - Może gdzieś wyjdziemy? -mój chłopak przytulił mnie do siebie. - Jasne-podeszłam do szafy i wyciągnęłam sweterek. Ubrałam ciuch na siebie i zeszłam na dół z blondynem. Ubraliśmy kurtki, powiadomiliśmy panią Karen, że wychodzimy i ruszyliśmy do parku. - Chyba muszę wyjaśnić ci pewną sprawę...-zaczął po chwili Charls. - Hmm? - zdziwiłam się...
~~*~~

Hej. Po dosyć długiej przerwie mamy kolejny rozdział. Chcę Was poinformować, że nie będę już pisała z Heleną. Sprawy prywatne, mam nadzieję, że to uszanujecie. Od pewnego czasu pomagam Mai do pisania rozdziałów na jej bloga (http://keepsmilingbam.blogspot.com/)
i postanowiłyśmy, że będziemy pisać to razem, żebym nie została całkiem sama. Dziękuję Wam wszystkim, że jesteście ♥ Kocham Was ♥ 
Miłego dnia, Enjoy. ^^

niedziela, 19 lipca 2015

Rozdział 23 - "Nie jestem pewna tego, co czuję..."

Muszę mu powiedzie w szkole, że Edyta jest u mnie i miewa się dobrze, a przy okazji muszę z nim porozmawiać o NAS...
~~*~~
Doszłyśmy do szkoły. Okazało się Charliego dzisiaj nie ma. ...Trudno...Zadzwonię do niego po południu...Umówię się z nim w parku, tam pogadamy w cztery oczy...
~Edyta:
Charlsa nie było dzisiaj w szkole...A szkoda, bo chciałam się z nim pogodzić. Ja go kocham, nie chcę go stracić. Zadzwonię do niego popołudniu i umówię się na spacer do parku... Tam z nim porozmawiam sam na sam...
~~*~~
(po szkole)
Razem z Katy pojechałam do domu. Gdy tylko przyjechałam, weszłam do łazienki z telefonem i wybrałam kontakt "Kotek ♥ Charlie" i zadzwoniłam. ...Raz się żyje...
- Hej... - zaczęłam nieśmiało, gdy odebrał.
- Edi... Jak tam? Wiesz, jak się stęskniłem od wczoraj? - ucieszył się blondas.
- Chciałabym, żebyśmy się spotkali... Za 20 minut u Ciebie, ok? - zaproponowałam.
- Ok. - odpowiedział.
- To cześć. - pożegnałam go.
- Do zobaczenia... - Charlie się rozłączył.
~Katy
Przez przypadek usłyszałam rozmowę Edyty. ...Ona się z kimś umawiała...Chyba z... Charliem? Tak! Na pewno!... O kurde... No to się wszystko wyda...Muszę tam dotrzeć przed nią i powiedzieć Charliemu, że Edi śpi u mnie i że on ma jej nie mówić, że jestem jego byłą...
- Edyta, wychodzę! - krzyknęłam.
- Ok... Ja też, za 20 minut...- odpowiedziała mi. Ja szybko wsiadłam na rower i pojechałam w stronę domu Charlsa.
~Edyta:
Przebrałam się w coś cieplejszego, bo dzisiaj było zimno.
Outfit Edi
Po jakimś czasie wyszłam z domu i pieszo ruszyłam do domu blondyna.
~Charlie:
Zadowolony z telefonu od Edi czekałem w salonie na jej przyjście. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Poszedłem otworzyć. To była Katy.
- Czego chcesz? - zdziwiłem się jej wizytą.
- Wiem, masz do mnie żal.. O... - nie dałem jej dokończyć.
- Ja mam już wspaniałą dziewczynę... Możesz dać mi spokój? - próbowałem ją spławić.
- Nie... Bo twoja dziewczyna, to moja przyjaciółka... - oznajmiła mi.
- Jeszcze tego brakowało, żeby moja Edyta przyjaźniła się z kimś takim jak ty! - wkurzyłem się.
- Proszę Cię tylko o to, żebyś nie mówił jej, że jestem twoją byłą... Bo ona mnie znienawidzi. Wiesz, jaka ona jest zazdrosna o Ciebie? - ciągnęła blondynka.
- Nie! Ona nie będzie się z Tobą przyjaźnić! - rozkazałem.
- Będzie!... - kłóciła się Katy.
- Nie! Jeszcze mi związek spieprzysz! Rozumiesz, masz się od niej odwalić! - krzyczałem. Gdy tak się kłóciliśmy w progu drzwi, zobaczyliśmy nadchodzącą Edytę.
- To ja uciekam! - krzyknęła Katy i pobiegła do tylnego wyjścia, aby Edi jej nie zauważyła.
- Cześć! - podbiegła do mnie Edyta.
- Hej. - cmoknąłem ją w policzek. - Chciałaś ze mną porozmawiać, o...? - zapytałem.
- O nas... - odpowiedziała blondynka.
~Maja:
Siedziałam w pokoju... SAMA. Nie chciałam iść do salonu, bo nie chciałam spotkać tam Leo, więc postanowiłam pójść do Louisa. Przebrałam się i wyszłam, ale zapomniałam wziąć ze sobą kurtki, gdyby padało, bo w końcu zima jest. ...No trudno... I poszłam...
Outfit Majki
~Edyta:
- O nas... - odpowiedziałam mu.
- To ja zacznę... Przepraszam, że nazwałem Cię idiotką... Jak tak nie myślę... Tylko boję się, że coś sobie zrobisz, bo jak zobaczyłem tą żyletkę w twoim porftelu to... -i tu przerwał mu mój telefon. ...Kto dzwoni w tak nieodpowiednich momentach?...Aha, tylko Piter... Odebrałam.
- Halo? Zawsze musisz dzwonić w takich chwilach? - zapytałam.
- A ty zawsze musisz o mnie zapominać? - odpowiedział pytaniem na pytaniem.
- O czym ty pieprzysz? - zdziwiłam się.
- Tydzień temu rozmawiałem z Tobą i mówiłem, że do Was przyjadę... - ...O kurwa!... To on tak na serio gadał... Ja myślałam, że on żartuje...Dobra, ja to jednak nie jestem dobra w myśleniu...
- A no tak, zapomniałam... - udałam głupka. - Już po Ciebie jedziemy. - dodałam, po czym się rozłączyłam, nawet nie czekając na odpowiedź.
- Musimy przełożyć rozmowę na później. - oznajmiłam Charliemu.
- Dlaczego? - rozczarował się.
- Bo dzwonił Piter... Nasz menager, znaczy mój i Majki...
- I co? - dopytywał blondyn.
- Przyjechał do Anglii... Czeka na nas na lotnisku. - bezradnie się uśmiechnęłam.
- To jedziemy po niego. - oznajmił mi. - A gdzie on będzie spał?
- Nie wiem, w hotelu... - odpowiedziałam.
- A porozmawiamy jak będziemy w domu, ok? - upewnił się chłopak.
- Ok... - uśmiechnęłam się, po czym razem zadzwoniliśmy po taksówkę.
~~*~~
~Maja:
Po jakimś czasie doszłam do domu Louisa.
- Hej. - przywitałam go, gdy weszłam do środka.
- Cześć. I jak z Leo? - zapytał.
- Źle... zerwaliśmy. - odpowiedziałam. Weszliśmy do pokoju Lou.
- Tylko nie mów o tym mojej siostrze, bo ona nie da mu spokoju. - uprzedził mnie.
- To już nie mój problem. - udałam obojętną, ale najwyraźniej mi to nie wyszło.
- Ok, jak tam wolisz. - uśmiechnął się. Nagle zadzwonił mój telefon.
- To moja mama. - oznajmiłam, po czym odebrałam.
- Hej. Dawno nie dzwoniłaś. - przywitałam ją.
- Hej. Mam dla Ciebie niespodziankę. - wyznała mama.
- Jaką? - zdziwiłam się.
- Jutro przyjeżdżamy do Anglii. - oznajmiła mi.
- Jak to? - jeszcze bardziej się zdziwiłam.
- No, bo już wszystko jest załatwione. - wyjaśniła rodzicielka.
- A dom i ta firma? - dopytywałam.
- Są wybudowane już dawno i stoją w Bristol. Tam, gdzie chodzicie do Collegu. - wyjaśniła ponownie.
- To będziemy się przeprowadzać do nowego domu? - udawałam zadowoloną, ale w głębi duszy było mi smutno, że nie będę mieszkać z Leondrem.
- Wiesz, ale jak będziecie chciały, to możecie czasami spać u chłopców, a oni będą spać u Was. - zaproponowała moja mama.
- Jezu, to super... - ujawniłam moją prawdziwą opinię na ten temat. Szalałam ze szczęścia. ...Dobrze, że Louis nie wie, o co chodzi. Bo by powiedział Leo o moich uczuciach...A ja mam na niego focha i na razie nie mam zamiaru się z nim godzić...
- No... To na razie. - pożegnała mnie bez uczuciowo.
- No... Pa... - rozłączyłam się.
- To co robimy? - zapytał Lou.
- Nie wiem... może obejrzymy film? - zaproponowałam.
- Ok... To może "Hobbit"? Albo... - przerwałam mu.
- Ok, ja zaraz wracam, idę do ubikacji. - oznajmiłam i wyszłam. Zamknęłam się w łazience i wyciągnęłam telefon. Postanowiłam zadzwonić do...
~Edyta:
Po pewnym czasie dojechaliśmy na lotnisko, gdzie czekał na nas zadowolony z życia Piter.
- Cześć. - przywitał mnie po polsku.
- Hej. - spojrzałam na niego wzrokiem "Witaj, idioto.".
- Charlie! - radiowiec uśmiechnął się do blondyna.
- Piter! - odwzajemnił gest Charls.
- Dla Ciebie, Piotr. - uśmiechnął się z przekąsem.
- Ej... Dlaczego? - blondas udał załamanie.
- Jesteś konkurencją dla mojej Edytki i Majki. Ogarniasz?! - wyjaśnił "super menager".
- Ok... Ok... - zaśmiał się Charlie.
- Nie śmiej się! I nie klej się tak do mojej przyszłej gwiazdeczki! - odepchnął obejmującego mnie chłopaka.
- O kurde... Ej, to ja już nie mogę własnej dziewczyny przytulić? - wkurzył się Charlie.
- Nie. - zgasił go Piter. - Więc tak, mam już pomysł. - dodał. ...Ja już się go kurwa boję...Jak on coś wymyśli to... Bój się Boże...
- Na co pomysł? - spytałam niepewnie.
- Pójdziecie do Brytyjskiego Mam Talent. Co Wy na to? - wypalił z pomysłem.
- Spieprzaj. Ja nigdzie nie idę... - zaprzeczyłam.
- Oj... Ja też tak mówiłem... - zaśmiał się blondyn.
- To trzeba z Majką ustalić... - stwierdziłam.
- Nie udzielaj się Charlie... - odezwał się Piter do blondasa. - No to dzwoń po nią! Gdzie ona jest?! - zwrócił się, tym razem do mnie.
- Nie muszę po nią dzwonić. Ona sama się odzywa. - oświadczyłam, po czym odebrałam dzwoniący telefon.
- Hejka. Co chcesz? - spytałam.
- Przyjedziesz po mnie? - zawtórowała pytaniem.
- A gdzie ty jesteś? - zatroskałam się.
- Bo ja się źle czuję... Jestem u Louisa. - odpowiedziała.
- Bo ja wiem, kurwa, gdzie mieszka Louis!... - wydarłam się.
- To ja wyjdę od niego. Przyjedź pod dom Pani Victorii. - wyjaśniła mi.
- Ok... Jedziemy... - stwierdziłam.
- Jak to jedziecie? - zdziwiła się brunetka.
- Długa historia... Dowiesz się później. - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
~Majka:
...Rozłączyła się, gówniara!... No dobra... Wyszłam z łazienki.
- Louis, ja muszę już iść. - powiedziałam i wyszłam bez pożegnania. Pobiegłam sprintem pod dom mamy Leo. Stałam tam jakąś chwilę... Nikt nie nadjeżdżał. Usiadłam na krawężniku.
- Co ty tutaj robisz? - usłyszałam za sobą jakiś głos. ...Ten głos... Ja go znałam... Taki ciepły i troskliwy... Miała tylko jedna osoba... Tak jak myślałam, to był...
~~*~~
Jest 23! Miałam utrudnione dodawanie, więc trochę mi to zajęło, ale jest!
Dziękujemy, że jesteście! ♥
Wiem, że kochacie te końcówki. :D\
To tyle. Papaśki. Enjoy. ^^

niedziela, 12 lipca 2015

Rozdział 22 - "Ucieczka od problemów, od życia..."

- Leo to koniec... - łza spłynęła mi po policzku. - Ja do ciebie nic nie czuję... - kłamałam.
- Jak to? - złapał moją dłoń.
- Normalnie... - nie mogłam spojrzeć mu w oczy.
- Kłamiesz... - przytulił mnie.
- Ja kocham Louisa... - sama nie wierzyłam w to co mówię i wybuchnęłam śmiechem. ...Brawo, Majeczko...
- Kłamiesz...- nadal trzymał się swojej wersji.
- Dobra, ja CIEBIE kocham... Ale w tej chwili NIE... znaczy, mam na ciebie focha, ale Cię kocham... Dobra, to skomplikowane... Wyjdź... - wypchnęłam go za drzwi. ...Kurwa.... Jaka ja jestem głupia... Miałam ideał na wyciągnięcie ręki, a ja z nim zrywam i jeszcze perfidnie kłamię. Cholera...
~Edyta:
Wracaliśmy do domu, razem z Charlim postanowiłam wejść do sklepu po jakiś napój. Ja wzięłam sobie sok jabłkowy, a Charls, Pepsi. Gdy byliśmy przy kasie, Charlie wyciągnął swój portfel i zapłacił należną kwotę.
- A ma Pan może 50p ? - zapytała kasjerka.
- Oj nie... - blondyn zajrzał do swoich kieszeni.
- Może ja mam. Weź Charlie mój portfel i zobacz w tej kieszonce. - oznajmiłam.
- Ok... Jest. Proszę... - podał sprzedawczyni pieniądze. Razem wyszliśmy ze sklepu.
- Dasz mi mój portfel? - upomniałam się o moje.
- Jasne, ale najpierw wytłumacz mi co w twoim portfelu robi żyletka... - ...Jak on to do cholery znalazł...Jebany cwaniak...No i masz wydało się...
- Nic! - wyrwałam to co moje (czyli portfel).
- Ciełaś się?! - zapytał.
- Nie... - odwróciłam wzrok, ale i tak było widać, że kłamię.
- Przyznaj się! I tak prędzej czy później się dowiem. - zagroził.
- Ok... Ok... Cięłam! Zadowolony?!...
- Jesteś idiotką... - naskoczył na mnie blondyn.
- No widzisz... To może ze mną zerwij? Skoro jestem taka głupia? - zdenerwowałam się.
- Chcesz tego?! - Charlie nie panował nad nerwami.
- Tak! - wydarłam się i pobiegłam na przystanek. Wsiadłam do autokaru i pojechałam do Katy.
~Charlie:
...Kurde... Spieprzyłem znowu... Tylko tym razem Edi zniknęła... Wbiegła do jakiegoś autobusu i pojechała, a ja nie zdążyłem jej dogonić...Wyciągnąłem telefon, zadzwonię po nią. ...No masz poczta głosowa... Zadzwonię po Leo.
- Halo? - brunet odebrał.
- Hej... Słuchaj, Edi uciekła! - z czasem byłem coraz bardziej zdenerwowany.
~Maja:
Gdy Leo sobie poszedł włączyłam muzykę. Po jakimś czasie zachciało mi się pić, więc zeszłam na dół do kuchni, wzięłam wodę i poszłam do salonu. Usiadłam na fotelu, bo na tapczanie siedział Leo. ...A koło niego to ja siedzieć nie chcę!...
~Leondre:
Siedziałem w salonie na tapczanie nagle zadzwonił Charlie:
- Halo? - odebrałem.
- Hej... Słuchaj, Edi uciekła! - wyjąkał zdenerwowany blondyn.
- Jak to? - zdziwiłem się. Spojrzałem na Majke, która właśnie usiadła na fotelu.
- Moglibyście do mnie przyjechać, bo ja nie wiem co robić. Strasznie się o nią boję... - poprosił Charls.
- Chyba hulajnogą... - zaśmiałem się.
- Leo, ale ja na serio... - Charls prawie płakał.
- Dobra... Czekaj zaraz ci oddzwonie. - powiedziałem i się rozłączyłem.
- Co się stało? - zapytała mnie brunetka.
- Edi uciekła. - oznajmiłem jej.
- Ale dokąd!? - wystraszyła się.
- Nie wiem... - spojrzałem na Majke, która płakała. Chciałem ją przytulić, ale ona mnie odepchnęła.
- Charls prosił żebyśmy do niego pojechali... Jedziemy? - zapytałem.
- Nie... Co to nam da? Jest już ciemno... A jutro do szkoły. Trzeba zadzwonić do jej znajomych i zapytać... Może poszła do kogoś. - wyjaśniła swój plan Maja.
- A może najpierw spróbujemy dodzwonić się do niej. - zaproponowałem.
- Dobry pomysł. - pochwaliła mnie po raz pierwszy dzisiaj.
~Maja:
- To dzwonimy. - dodałam. Wzięłam telefon i wybrałam numer Edyty...Tak... Tak znam go na pamięć...W końcu, siostra... No tak, sekretarka... Do cholery gdzie ona jest?!... Dobra, ale jeszcze zostali zbajomi... Nie wszystko stracone...
- I co? - zapytał zdenerwowany Leondre.
- Musimy dzwonić dalej... Do jej znajomych... Bo ona nie odbiera. - oznajmiłam.
- Ej, a ty masz numer do znajomych Edi z Anglii? - zapytał brunet.
- Nie. - odpowiedziałam.
- A może jakiś kontakt na Facebooku? - dopytywał się brunet.
- Nie. - rozklejałam się jeszcze bardziej.
- Oj, nie przejmuj się. Ona się znajdzie. - pocieszył mnie i przytulił. ...Dobra tym razem dałam mu się przytulić, bo mi przykro jest... Ale tylko ten jeden raz... Żebyście sobie nie wyobrażali... Ja mam na tego Pana obok mnie focha! ...
~~*~~
Siedzieliśmy całą noc na tapczanie w salonie i zamartwialiśmy się o Edytę.
- Ej, przecież ja miałem do Charliego oddzwonić! - zerwał się Leondre.
- Wiedziałam, że jesteś idiotą. - ...Ta moja reakcja...
- Dzięki. - brunet skierował głowę do mnie.
- Nie ma sprawy... Która godzina? - zapytałam.
- Siódma. - nagle na dół zeszła Pani Victoria.
- Oo, dziękuję. - uśmiechnęłam się... Bynajmniej starałam się uśmiechnąć...
- Co się stało? Wyglądacie na zmęczonych. - mama Leo usiadła koło nas.
- Siedzieliśmy tu całą noc... - oznajmił brunet ziewając.
- Dlaczego? Co wy nie możecie bez siebie żyć, że? ...
- Nie... Nie możemy. - przyznał Leo. ...Aww słodkie, ale... Bo... Bo ja mam focha... Muszę być konsekwentna co do swoich decyzji...
- Bo Edyta uciekła... - wyznałam.
- O, jezu... Jak to? - przejęła się Pani Victoria.
- Pokłóciła się z Charlsem... Nawet nie wiemy o co... - oznajmił brunet.
- Dobra... To wy zostańcie tutaj i idźcie spać, zostanie z Wami Joseph. A ja razem z Karen pojadę szukać Edyty. - powiedziała kobieta.
- A szkoła? - upomniał się Leo.
- Jak ty chcesz iść w takim stanie do szkoły... To powodzenia. - odpowiedziałam Leondremu.
- Połóżcie się... Ja lecę... Edyta się znajdzie, spokojnie. - mama bruneta wyszła z domu.
~~*~~
(1h później)
~Edyta:
Noc spędziłam u Katy. ...Na nią zawsze mogę liczyć...Sprawdźmy co słychać w świecie... Wyciągnęłam telefon. 48 nieodebranych połączeń..O, cholera zapomniałam powiedzieć, że śpię u przyjaciółki. Już widzę reakcje Majki... Postanowiłam zadzwonić do Majki. Wybrałam numer do brunetki.
- Halo? - odebrała zdenerwowana, zaspana i zmęczona.
- Hej, Maja. - przywitałam ją entuzjastycznie.
- Wiesz ty co?! - siostra wydarła się na mnie.
- No przepraszam, zapomniałam zadzwonić... Spałam u koleżanki. - wyjaśniłam spokojnie.
- I ty mi to tak spokojnie mówisz?! - Maja nadal krzyczała.
- No... Tak... - odpowiedziałam.
- Ja, Leo i Charlie nie spaliśmy całą noc, Pani Karen i Pani Victoria od dobrej godziny ciebie szukają. A ty? A ty śpisz u koleżanki... Której nawet ja nie znam! Jesteś debilką! - brunetka była cała zagorączkowana.
- To zadzwoń do Pani Karen i Pani Victorii i powiedz, że śpię u koleżanki, a Charliemu nic nie mów... - nakazałam.
~Maja:
- To zadzwoń do Pani Karen i Pani Victori i powiedz, że śpię u koleżanki, a Charliemu nic nie mów... - nakazała mi blondynka. ...Jeszcze czego! Charlie się dowie jako pierwszy... Już więcej nic nie powiedziałam, tylko się rozłączyłam.
- Kto dzwonił? - zdziwił się brunet.
- Edyta... - wściekła odpowiedziałam, po czym się położyłam.
- I co z nią?! - denerwował się Leondre.
- Śpi u koleżanki... Zapomniała nam powiedzieć. - wyjaśniłam zmęczona.
- To ja może zadzwonię do Charlsa i jego mamy i do mojej też by się przydało. - powiedział rozsądnie Leondre.
- Przedewszystkim do Charlsa dzwoń. - rozkazałam i się położyłam. Przez przypadek oparłam głowę o nogi Leo...To przyzwyczajenie...
- A między nami ok? - zapytał brunet.
- Zapomnij... Nic nie jest ok... - odpowiedziałam i poszłam do swojego pokoju. Rozpłakałam się.
~Leondre:
...Dlaczego ona jest taka obrażalska?...Przecież to ją kocham, a nie Natally...Dobra, zrobiłem błąd wywołując zazdrość w Majce, ale ona też tak zrobiła... Postanowiłem zadzwonić do mojej mamy i mamy Charlsa.
~~*~~
Na koniec zadzwonię do blondasa.
- Hej, Charlie. - przywitałem go.
- Hej. - odpowiedział zmęczony.
- Wiem, gdzie jest Edi... - oznajmiłem.
- Naprawdę? - ożywił się.
- Tak... U koleżanki. - wyjaśniłem.
- Aha, a u jakiej? - wypytywał Charlie.
- Cholera... Nie wiem! Zapomniałem zapytać. - przestraszony pobiegłem do Majki.
- Jak zapomniałeś?!... Równie dobrze mogła nas okłamać! - zdenerwował się Lenehan.
- Wiem... Wiem... - byłem cały spocony ...Maja musi wiedzieć u jakiej koleżanki! Musi!!!...
- Wiesz może u jakiej koleżanki jest Edyta? - zwróciłem się do brunetki odkładając na chwilkę telefon.
- Spierdalaj stąd! - wydarła się na mnie. - Jak powiedziała, że jest u koleżanki to jest! - dodała i położyła się spać. Przyłożyłem telefon do ucha i wyszedłem z jej pokoju.
- Ale masz sympatyczną dziewczynę. - próbował zaśmiać się Charlie.
- Nie mam dziewczyny... - wymusiłem uśmiech. - Zerwała ze mną przez Natally. - dodałem.
- Tobie też się nie układa? - zapytał znając odpowiedź.
- Tak... - ziewnąłem.
- Idź się połóż! Dzisiaj nic nie zdziałamy... - stwierdził blondyn.
- Ok, to cześć. - pożegnałem go i się rozłączyłem. Poszedłem do swojego pokoju się położyć.
(w tym samym czasie)
~Edyta:
Rozłączyłam się z Majką.
- Kim jest Charlie? - zapytała.
- To mój chłopak. - odpowiedziałam.
- Miałam kiedyś chłopaka Charliego... - oznajmiła smutno. ...A jak to ta Katy? Ta była Charlsa? Nie... Nie możliwe...
- A czemu z nim nie jesteś? - zapytałam.
- Byłam głupia... Dałam mu do wyboru, albo spełnienie swoich marzeń, albo ja... On nie potrafił wybrać... Ja z nin zerwałam... I do tej pory się do siebie nie odzywamy... - wyjaśniła.
- A ile temu zerwałaś? - zapytałam.
- Nie wiem... Nie liczę... Chcę o tym zapomnieć... Tym bardziej, że on pewnie już kogoś ma... - rozklejała się... Zmieńmy temat...
- Idziemy do szkoły? - zapytałam.
- Tak... - odpowiedziała Katy.
- Pokażę Ci moją siostrę. - oznajmiłam.
- Ok! - ucieszyła się.
Przebrałyśmy się w naszykowane wcześniej ubrania i poszłyśmy do szkoły.
~Katy:
...Edyta jest wspaniała... Już wiem dlaczego Charls ją tak kocha... Pewnie zastanawiacie się, skąd ja wiem, że to ona jest dziewczyną mojego byłego?... Widziałam jak razem całowali się przed szkołą. Słodcy są... Nadal kocham Charlsa i nie bardzo wiem czy walczyć o niego, czy oddać go Edi... Jedno jest pewne... Nie powiem jej, że to ja jestem tą "Katy", że to ja jestem byłą jej chłopaka ... Bo ona mnie znienawidzi... A tego to ja nie chcę... Chociaż im się chyba nie układa skoro kazała nie mówić Charliemu gdzie ona jest... Biedny blondyn... On się pewnie zamartwia, ja już go znam! Muszę mu powiedzieć w szkole, że Edyta jest u mnie i...
~~*~~
Macie niespodziankę! Dzisiaj kolejny rozdział!
Edi ma załamkę i woli uciec od problemów, niż się im przeciwstawić... Typowe...
Dziękuję Wam wszystkim, że jesteście i czytacie tego bloga.
Bez Was nie byłoby tego wszystkiego. <3
Kochamy Was, Misiaki! <3 
Enjoy. ^^

Rozdział 21 - "Zimne uczucia..."

- Halo? Edi? - zacząłem, gdy blondynka odebrała.
~Edyta:
Spacerowałam z Katy po galerii i nagle zadzwonił do mnie telefon. ...No tak, to był Charlie...
- Halo? Edi? - zaczął zdenerwowany blondyn.
- Tak? Misiu? - zdziwiłam się.
- Gdzie jesteś? - zapytał.
- W galerii z Ka... - przerwał mi. ..Ach... to jego zamiłowanie do przerywania mi...
- Musisz przyjechać do Port Talbot! - nakazał.
- Czemu? - ...teraz, to się przejęłam...
- Bo Maja i Leo się pokłócili... - odpowiedział, ale najwyraźniej musiało to być coś poważnego, skoro do mnie dzwoni.
- Ok, już jadę. - oznajmiłam i rozłączyłam się.
- To chyba koniec zakupów... - skierowałam się do Katy.
- Dlaczego? Coś się stało? - rozczarowała się dziewczyna.
- Nie... Znaczy... No sprawa rodzinna. - wyjaśniłam niepewnie.
- Ok... To do jutra. - blondynka pożegnała mnie i zniknęła w jakimś sklepie. A ja? A ja szybko wybiegłam z centrum handlowego pobiegłam na przystanek i pojechałam do Port Tablo.
~Maja:
Nie wzięłam, ani deski, ani rolek... Chciałam tylko wywołać zazdrość u Leo. Doszłam do Skateparku, tam czekał na mnie Louis.
- Hej, śliczna. - przywitał mnie i cmoknął w policzek. Ale to nie było to uczucie, które czułam, gdy Leo mnie całował...No niestety...
- Hej, Louis. - wymusiłam uśmiech. W jednej chwili rozpętała się śnieżyca. Strasznie wiało, ale tym razem miałam własną kurtkę. I chłopak nie musiał oddawać mi swojej.
- Chodźmy usiąść na rampie. - zaproponowałam. ...Wiem... Wiem... Jestem głupia... W taką pogodę Skatepark, ale nie ja jedna... Gdy siedzieliśmy tak w milczeniu na rampie zobaczyliśmy spacerujących niedaleko Leo i Natally. ...I moje typowe wkurwienie... Ten widok łamie mi serce, że osoba, którą kocham przytula inną. Ale ja wytrzymam. Ja jestem twarda, jestem w stanie wiele wycierpieć... Spojrzałam na Leo, a ten na mój widok zdjął swoją kurtkę i dał ją tej... tej...A potem będzie chory i ja będę musiała chodzić po leki dla niego!...
- Dobra... Ja tu dłużej nie wytrzymam... Jak patrzę na tego debila to rzygać mi się chce! - wstałam z rampy i udałam się w innym kierunku (tak żeby nie spotkać Leo po drodze).
- To chodź. - Louis wziął mnie za rękę. Leondrego widocznie to wkurzyło, bo gdy się odwróciłam w jego stronę to był mega nadąsany. ...Haha i dobrze...
~Edyta:
Byłam już pod domem Devriesa. Weszłam do środka. W przedpokoju czekał już na mnie blondyn.
- Nie rozbieraj się. - nakazał.
- Ok... A gdzie są te jebnięte brunety? - zapytałam.
- Z tego co wiem, to w Skateparku. - oznajmił mi.
- W taką pogodę?! - ...Kurde mać! A ja myślałam, że to blondynki są puste...
- To idziemy po nich. - otworzyłam drzwi. Na dworze było -17°C..."Super"...
- Wyjaśnisz mi, o co z nimi chodzi, bo nie ogarniam. - dodałam, gdy już szliśmy w stronę Skateparku.
- A więc tak... - zaczął. - Dzisiaj w szkole Majka poznała Natally. Taką świrniętą fankę. Ona sobie trochę nazmyślała i się pokłócili, ale to nie koniec! Leo wpadł na pomysł, że wywoła zazdrość w Majce i umówił się z tą laską... - przerwałam mu.
- Co za dupek! - wykrzyknęłam, a moje oczy się zaszkliły. ...Miałam ochotę go udusić. On krzywdzi moją Majke... Tylko ja mogę to robić... Ja! Nikt więcej!...Jestem załamana... 
- Ej... Czekaj. Majka wcale nie lepsza... Ona umówiła się z jakimś kolegą. - powiadomił mnie Charlie.
- No tak.... To się kurwa brunety dobrały! - prawie płakałam.
~Maja:
Gdy się odwróciłam i miałam już iść podbiegł do mnie brunet.
- Ej... Gdzie ty idziesz? - zapytał mnie krzycząc.
- Nie drzyj się na mnie... - zignorowałam go i chciałam pójść dalej, kiedy Leondre złapał mnie za rękę. ...To było to uczucie...Dreszcze... Nie...Nie... Majka nie rozczulaj się teraz!... Obraź się na niego, no dawaj... Jezu, o czym ja myślę, ja nie umiem się na niego fochnąć...
- Maja... nie idziesz z nim! Rozumiesz? - Leo próbował opanować emocje. Chwycił moją dłoń... A ja? A ja go odepchnęłam, ale do niego nadal nie docierało, że nie mam ochoty go słuchać, bo podszedł do mnie i mocno przytulił, ale tak, że nie mogłam się wyrwać. Wyglądało to trochę tak, jakbyśmy się szarpali.
~Edyta:
Gdy dochodziliśmy do Skateparku zobaczyliśmy szarpiących się Maję i Leo. Posłałam do blondyna porozumiewawcze spojrzenie, po czym podbiegłam do Majki, a Charls do Leondego.
- Jesteście nienormalni?! - wydarłam się rozdzielając Majkę i Leo.
- Nie! - odpyskowała brunetka, po czym wzięła za rękę przyglądającego się Louisa, odwróciła się i poszła. ...Ah, młoda i pyskata, typowe...Ale co jej odwaliło?...
~Leondre:
...I to niby moja wina...Nadąsana panienka... Postanowiłem zrobić to samo, co Majka. Wziąłem za rękę Natally i razem poszliśmy w stronę domu.
~Charlie:
...Ja pierdolę... Co się dzieje?! A ja myślałem, że tylko ja nie mogłem się dogadać z Edi, a tu Leo też ma problem... Tylko, że on teraz, akurat przed Świętami Bożego Narodzenia...
- Edi... Pogadamy z nimi w domu, bo oni pewnie tam poszli. Wracajmy już. Jest zimno... - stwierdziłem.
- Dobra. Masz rację. Idziemy. - blondynka objęła mnie i razem ruszyliśmy w stronę domu Pani Victorii.
~~*~~
~Maja:
Louis odprowadził mnie pod same drzwi. Już miał się żegnać, kiedy nagle odezwał się:
- Leondre jest moim kumplem, ale nie podoba mi się, jak Ciebie traktuje. On Cię kocha i jest zazdrosny... On myśli, że między nami coś się dzieje. Nie chcę się z nim pokłócić, bo my się tylko przyjaźnimy...
- Ja wiem... Nic nie zrobię. - oznajmiłam i bez pożegnania weszłam do domu. Wzięłam butelkę wody z kuchni i pobiegłam do swojego pokoju. Zaczęłam płakać i w tym momencie do pokoju weszła Edi.
- Hej... Pogadamy? - zaczęła.
- Nie ma o czym ... - stwierdziłam zapłakana i wtuliłam się w poduszkę.
- Oj jest... jest... - odezwał się Charlie, który właśnie wszedł do pokoju.
- Kim był ten chłopak? - zapytała Edyta.
- Kolega. - odpowiedziałam sucho, bez żadnych emocji.
- Kolega? - zdziwiła się blondynka.
- Tak... Ja się tylko z nim przyjaźnię, a Leo robi wielkie halo... - powiedziałam.
- Ok.. ok... To musisz powiedzieć to Leo. - z powagą oznajmił Charls.
- Nie... Niech sobie jest zazdrosny... - wkurzyłam się.
- Co by się musiało stać, żebyś ogarnęła, że źle robisz? - krzyknęła Edi.
- Wyjdź... - rozkazałam.
- Nie... - Edi wstała.
- Idziesz stąd! Wypierdalaj z mojej ziemi...! - rozkazałam, a para blondynów wyszła. ...Wreszcie mam spokój...
~Edyta:
...Jak ona mogła mnie tak poraktować?... Może i to jest u nas normalne, ale to było bardzo chamskie... Ledwo co wyszliśmy z pokoju Majki, na korytarzu spotkaliśmy Leo.
- Ej... Co ty odpierdalasz? - zwrócił się do bruneta Charls.
- Idę do Majki. - stwierdził.
- Macie sobie dużo do wyjaśnienia. - dodałam.
- Wiem... - stwierdził.
- Co to za laska? - Charlie powrócił do tematu. ...Wiem, że chodzi mu o Natally...
- To jest koleżanka. - odpowiedział.
- Yhy, tak... - blondyn nie wierzył.
- Dobra, to my już pójdziemy... - wtrąciłam i wyszliśmy z domu.
- Ale będą mieli rozmowę... - uśmiechnęłam się. - Trudne sprawy... kurwa mać. - dodałam i załamanym uśmieszkiem.
- I dobrze... My się zajmijmy sobą... Było nas nie wywalać z pokoju... Mnie się nie wywala! - Charlie się oburzył. ...Biedny, hahahaha...
~Maja:
Do mojego pokoju wszedł Leo...Ale cholera miałam spokój...
- Czego chcesz? - "miło" go przywitałam.
- Pogadać... - zaczął.
- Idź sobie... - nakazałam.
- Ty płakałaś... - ...No co ty?...
- Może... - powiedziałam i spojrzałam mu w oczy.
- Czemu mi to robisz? - zapytał.
- Kurwa... To ja powinnam ciebie o to zapytać... - zmierzyłam go wzrokiem "Debilu nie udawaj idioty".
- Nie przeklinaj! - nakazał.
- Przykro mi, przy tobie się nie da! - uśmiechnęłam się z przekąsem.
- Tak... Tak, tłumacz sobie! - spojrzał w podłogę.
- To pogadamy? - zadał ponownie to samo pytanie.
- Leo to....
~~*~~
Przepraszam Was za to, że nie było rozdziału, ale mam zepsuty komputer
i jakimś cudem dorwałam się do kompa wujka. XD
Logika Edi, tak się rozwiązuje problemy. :")
Bynajmniej, strasznie Was przepraszam i teraz obiecuję, że będę punktualna
i nie będę się spóźniać z rozdziałami. Kocham Was <3 <3 <3
To na tyle... Enjoy. ^^

środa, 8 lipca 2015

Rozdział 20 - "Myślenie zazdrością nie prowadzi do nikąd..."

- Co? – Leondre zdziwił się, ale dla mnie było wszystko jasne. Postanowiłam nie przeszkadzać „zakochanym” i odeszłam.
- Majka… - usłyszałam za sobą głos Leo, odwróciłam się w jego stronę, ale to chyba nie był najmądrzejszy pomysł. Zobaczyłam jakąś laskę, która przytulała Leo…Mojego Leo...To zabolało… Nawet bardzo...! Pobiegłam przed siebie, nie zważając na nic. Zobaczyłam parapet...Moje ukochane miejsce odosobnienia... Spojrzałam w okno. Nagle podszedł do mnie jakiś chłopak.
- Hej, jestem Louis. Coś się stało? – zapytał.
- Nie… Znaczy tak… Znaczy, nie będę obarczać cię moimi problemami… - odpowiedziałam nawet na niego nie patrząc.
- Ale… Ale to dla mnie żaden problem. Jesteś za ładna, żeby się smucić. – w tym momencie się zarumieniłam i spojrzałam na niego kątem oka. Był to przystojny brunet. ...Podobny… A nawet bardzo podobny do tej dziewczyny, która tak kleila się do Leo... – To co, pogadamy?  - dodał.
- No dobra… - powiedziałam zrezygnowana. W końcu nie miałam nic do stracenia.
- No, to o co chodzi? – zadał po raz kolejny to samo pytanie.
- Mój chłopak… Chodzi o chłopaka… Jakaś dziewczyna, podobna do ciebie, się go doczepiła no i… No i on nic z tym nie robił. – posmutniałam.
- Zapewne Natally… Moja siostra bliźniaczka. – powiedział po chwili zastanowienia. – A jak ma na imię twój chłopak? – zapytał.
- Leondre Devries. – odpowiedziałam.
- Naprawdę? – zdziwił się. – To jest mój najlepszy kumpel. Gramy razem w drużynie piłki nożnej. A Natally się nie przejmuj. Ona tak ma… Przytula się do niego bez okazyjnie. – wyjaśnił.
- Ale on nic z tym nie zrobił… - w tej chwili zaszkliły mi się oczy.
- Bo nie chciał jej sprawić przykrości. – odpowiedział.
- Aha… Fajnie… Raniąc przy okazji mnie... – powoli zaczęłam się rozklejać.
- Nie martw się. Chodź, pokażę ci super miejsce. – zaproponował, a ja bez wahania poszłam za nim. Doszliśmy do schodów.
- Louis…! - zawołałam, gdy ten zaczął wbiegać po nich.
- Tak? – zdziwił się chłopak.
- Za 3 min dzwonek. Nie zdążymy na lekcje. – powiedziałam.
- Spokojnie… Ja zawsze się spóźniam i nic się nie dzieje. – odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
~Edyta:
W szkole Charls zaprowadził mnie do mojej klasy, po czym gdzieś poszedł. ...Niech idzie… Sama sobie poradzę… Sama poznam ludzi! Bez jego pomocy…
- Hej… - odeszła do mnie dziewczyna, o błękitnych oczach i blond włosach. Miała bardzo ładne rysy twarzy.
- Cześć. Jestem Edi. – uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie.
- Jak ci się tu podoba? – zapytała nieznajoma.
- Na razie jest ok… Nie znam jeszcze wszystkich zakątków tej szkoły. – odpowiedziałam trochę zmieszana.
- Co ty na to żebym cię tutaj oprowadziła? – zaproponowała blondynka.
- Bardzo chętnie… - ucieszyłam się z propozycji.  – Ale to chyba po lekcji, bo za 3 min dzwonek. – dodałam.
- Ok… To po lekcjach, jesteśmy umówione. Usiądziesz obok mnie? – zapytała.
- Jasne… bardzo chętnie. – odpowiedziałam wchodząc do klasy.
~Maja:
Gdy weszłam po schodach moim oczom ukazał się wspaniały ogród.
- To jest nasz ogródek dachowy… - wyjaśnił mi Lou.
- Cudowne miejsce. - zachwyciłam się.
- Też tak sądzę… - wyjawił chłopak.
- Jesteś mega miły. Poprawiłeś mi humor. – usmiechnęłam się szczerze.
- Wiem… - ...I do tego skromny, hahaha…
~~*~~
(10 min później)
Rozmowa pochłonęła nam czas… Nawet nie usłyszeliśmy dzwonka na lekcje.
- Dobra… Wracajmy już. Bo się spóźnimy. – powiedziałam.
- Lekcja zaczęła się 9 min temu. – oświadczył Louis. A ja chwyciłam go za rękę i pobiegłam w stronę naszej klasy.
Wbiegliśmy do niej mocno ściskając sobie dłonie.
- O której to się na zajęcia przychodzi? – zapytała wychowawczyni.
- Przepraszamy… - wydusiłam zawstydzona.
- I to nowa uczennica. – nauczycielka zmierzyła mnie wzrokiem typu „Nie tłumacz się, zdziro”.
- Ona nie dość, ze dobiera się do Leo, to jeszcze na lekcje się spóźnia. - usłyszałam komentarz Natally, cała klasa wybuchnęła śmiechem, łącznie z Leondrem.
- Dobra siadajcie. - nakazała kobieta. A ja zajęłam miejsce obok Louisa, bo obok Leo siedział nie kto inny tylko Natally.
~~*~~
(Po szkole)
~Edyta:
Tak jak się umówiłyśmy dziewczyna oprowadziła mnie po gmachu. Był nowoczesny. Blondynka postanowiła odprowadzić mnie kawałek.
- A co robisz dzisiaj popołudniu? – zapytała.
- Nic… - posmutniałam.
- A może pójdziesz ze mną do galerii? – zaproponowała.
- Oki. Wiesz już tak długo gadamy, a ja jeszcze nie znam twojego imienia. – zasmialam się.
- Jestem Katy. – powiedziała. O kurwa… A jak to ta? Nie nie możliwe… To na pewno jakas inna… Tak… To nie ta Katy. Doszlysmy do skrzyżowania.
- To za godzine w centrum handlowym. – powiedziała skrecajac w jakas uliczke.
- Do zobaczenia. – powiedziałam. Po chwili doszłam do domu Pani Karen.
- Jak pierwszy dzień w szkole? – zapytala wesoło z kuchni mama Charlsa.
- Fajnie… - powiedziałam entuzjastycznie. – A Charlie już jest? – zapytałam.
- Nie. On miał dzisiaj jakas probe. Przyjdzie później. – powiedziała kobieta, a ja poszlam do pokoju szykować się do galerii.
Maja:
Po szkole przyjechala po nas Pani Victoria.
- Jak w szkole? – zapytala mnie na wejściu.
- Dobrze. – powiedziałam smutno.
- To fajnie. – odpowiedziala z uśmiechem.
~~*~~
(w domu)
Usiadłam na tapczanie w salonie, kiedy zauważyłam, że Leo idzieobrażony do góry. Pani Victoria musiała jechać do pracy, więc zostaliśmy sami z Josephem. ...Eh...Całe życie z wariatami... Joey podszedł do mnie.
- Co jest? Widzę, że pomiędzy tobą, a Leo coś nie gra. - zauważył "bardzo bystry" brat Leo.
- Wszystko przez tą głupią Natally... Pierwszy dzień szkoły spędziłam na obserwowaniu jak ona tuli się do Leo, który to odwzajemnia... - wyjawiłam.
- To zrób to samo... Wywołaj w nim zazdrość i umów się z jakimś kolesiem... Zasłużył sobie... - ...On jednak nie jest tak głupi, jak myślałam... Jednak go lubię, haha...
- Dobry pomysł... Dzwonię po Louisa... On na pewno znajdzie dla mnie czas... - stwierdziłam i wybrałam numer do Lou.
- Halo?
- Hej Louis, masz dzisiaj czas? - zapytałam.
- Dla Ciebie? Zawsze. - ...No to świetnie...
- To za 10 minut widzimy się koło Skateparku. - nakazałam, po czym się rozłączyłam. ...Chuj z tym, że jest zima... Ja mogę... Joseph spojrzał się na mnie z zaciekawieniem.
- I co? - zapytał.
- Wychodzę. - odpowiedziałam ze satysfakcją. I w tym momencie zszedł Leo.
- Dokąd idziesz? - zapytał brunet.
- Z kolegą. - odpowiedziałam na pytanie, ubrałam kurtkę i wyszłam.
Outfit Majki
~Leondre:
Maja wyszła z domu z wyraźnym uśmieszkiem na twarzy. Spojrzałem pytająco na Josepha, który głupio się zaśmiał. ...Na niego to zawsze mogę, cholera liczyć...Nie ma to jak braciszek... Postanowiłem zadzwonić po Charlsa.
- Hej, co robisz? - przywitałem się.
- Cześć. Właśnie wracam ze szkoły do domu. - odpowiedział.
- Nie! - wykrzyknąłem.
- Co nie? - zdziwił się zdezorientowany Melody. ...Widać, że blondyn...
- Masz przyjechać do mnie. Potrzebuję twojej rady. - rozkazałem, po czym się rozłączyłem.
~~*~~
(10 minut później)
Charlie zdyszany wbiegł do mojego pokoju.
- Co się stało? - zapytał zdenerwowany.
- Bo Maja poszła z jakimś kolegą, chyba do Skateparku. Co ja mam robić?
- Najważniejsza w związku jest szczerość. Porozmawiaj z nią i nie podejmuj pochopnych decyzji. - wypowiedział się blondyn.
- Daj se siana... Mam lepszy pomysł. - wypaliłem. ...Chyba się nie obrazi... - Skoro ona może umawiać się z innymi chłopakami, to ja mogę z innymi dziewczynami. - objaśniłem swój plan.
- Robisz źle, Leo... To nie jest dobry pomysł... - przerwałem mu.
- Wiem, co robię...
- Ty zawsze wiesz lepiej... - Charlie przewrócił oczami.
- Wiem. - zgodziłem się z jego stwierdzeniem.
- To ja, po to biegłem do ciebie z przystanku, oddalonego o kilometr od twojego domu, żebyś mnie olał? - blondyn zapytał z wyrzutem.
- Cicho bądź, dzwonię po Natally... - wyciągnąłem telefon.
- Po kogo? - zdziwił się Charls.
- Ciii...
- Halo, halo? - dziewczyna odebrała.
- Cześć, tu Leo, możesz wyjść? - zapytałem bez wahania.
- Tak, z chęcią. Będę za 10 minut na Skateparku. - odpowiedziała, po czym się rozłączyła.
- Czyś ty oszalał?! - wkurzył się blondas. Ale ja go nie słuchałem. Po prostu wyszedłem z pokoju, ubrałem ciepłą bluzę i buty i wyszedłem z domu.
Outfit Leo
(w tym samym czasie)
~Edyta
Od dobrej godziny świetnie bawię się w centrum handlowym z Katy. ...Mam nadzieję, że przynajmniej raz nikt mi tego nie przerwie... Nagle usłyszałam telefon. ...No, to masz, koniec  zabawy...
~Charlie
Bezradny postanowiłem zadzwonić po Edytę.
- Halo, Edi?...
~~*~~
Ojojojojo... Maja rozwija wyobraźnie i widzę, że nie zawsze może być kolorowo xdd
No cóż, będzie ciekawie. Tyle to wiem, na pewno haha. :P
Przepraszamy za tą przerwę, ale mój internet [*]
Papa, misiaki. <3 :*
Enjoy. ^^

środa, 1 lipca 2015

Rozdział 19 - "Each day is dri­ve through his­to­ry..."

- Jak to? - zdziwiłam się.
- Pewnie dowiedziała się o Katy... - zaczął.
- Kto to jest Katy? - zapytałam. - Jego ciocia? - zgadywałam.
- Nie... To jest jego była dziewczyna. - oznajmił, a ja od razu wstałam.
- Co? - zdziwiłam się.
- Ale to chyba nic złego... - zaczął.
- No, ja wiem. Ale ona mówiła, że on ją traktuje jak zabawkę i w ogóle... - zapatrzyłam się w okno. Leo również usiadł, delikatnie mnie objął i powiedział:
- Ale to nie prawda... On ją kocha... Ja nie wiem, co się tam stało, ale się dowiem. Dzisiaj miałem razem z Charliem zabrać Ciebie i Edi na basen, ale może niech oni dzisiaj tu przyjadą i ja pogadam z Charlsem, gdzieś z nim pójdę, a ty pogadasz z Edi, tutaj. - zaproponował.
- Ok... Świetnie. - uśmiechnęłam się. - Która godzina? - zapytał Leo.
- 7:15 - pokazałam mu zegarek. - Nie wiem jak ty, ale ja już nie zasnę. Idę się umyć. - oznajmiłam i wstałam.
- Ja jeszcze poleżę. - brunet zamknął oczy. Wzięłam prysznic, ubrałam się i gotowa zeszłam zrobić śniadanie. 
Outfit Majki
Wszyscy jeszcze spali. Postanowiłam zrobić naleśniki. Gdy smażyłam ostatniego na dół zeszła...
~Edyta:
Nie spałam całą noc. Myślałam o Charliem. Z samego rana wzięłam prysznic, ubrałam się i poszłam zrobić śniadanie.
Outfit Edi
Zaczęłam robić jajecznice. Podczas mojej pracy na dół zszedł Charls.
- Hej. - przywitał mnie.
- Hej... - zlekcewarzyłam go.
- Słuchaj, jeśli chodzi o wczoraj, to...
- Nie... Ja się nie focham.... Jest ok. Chcesz jajecznice? - zmieniłam temat. ...A tak naprawdę... Jak patrzyłam mu w oczy to coś się we mnie łamało...
- Jasne. - usiadł przy stole. ...Chyba połknął haczyk. Teraz będę udawała, że jest ok... Mądra Edi... Nałożyłam jedzenie na talerz i podałam mu.
- Smacznego. - wymusiłam uśmiech.
- Edi... Ja widzę, że nie jest okay. - ...Cholera... Domyślił się...
- Daj spokój. - usiadłam obok niego ...Z bólem serca, ale usiadłam... W tym momencie zeszła Brooke i Pani Karen.
- Dzień dobry. - przywitałam je. Nałożyłam im śniadanie na talerze. I teraz już wszyscy jedli.
- Jesteś bardzo miła i do tego świetnie gotujesz. - pochwaliła mnie mama blondasa.
- Dziękuję. Czy dzisiaj będę widziała się z Majką? - zapytałam.
- Tak, zaraz tam pojedziecie. Odbiorę Was wieczorem. A jutro do szkoły... - Pani Karen znowu się uśmiechnęła.
~Maja:
Gdy smażyłam ostatniego na dół zeszła młodsza siostra Leo - Matilda.
- Cześć. - przywitałam ją.
- Hej. Ty jesteś Majka? Dziewczyna Leo? - zapytała.
- Tak. - uśmiechnęłam się do niej.
- Oj, jesteś farciarą... Bo wiele dziewczyn do niego zarywa, ale on każdą spławiał. - odwzajemniła gest.
- Leo jest kochany... - rozczuliłam się. - Zrobiłam naleśniki. Poczęstuj się. - zaproponowałam.
- Uwielbiam naleśniki... - zabrała się do jedzenia.
- Masz tu nutelle i dżem truskawkowy. - podałam jej.
- Kocham nutelle... - ...Haha... Widać, że rodzina Leo... W tym momencie brunet wszedł do kuchni.
- Hej... O Nutella..! - dosiadł się do nas i zaczął jeść.
- Poranne ptaszki... - usłyszałam głos Pani Victori, która po chwili również zaczęła jeść.
- Pyszne... - chwalili mnie inni domownicy.
- Zaraz przyjedzie Edyta. - oznajmił Leo.
- Zakładam, że dziewczyna Charlsa? - próbowała zgadnąć Tilly.
- Nie.... - powiedzieliśmy równo z Leo.
- Aj... - zaśmiała się mała.
~~*~~
Gdy wszyscy zjedli posprzątałam ze stołu i pozmywałam.
- Jesteś bardzo pracowita. - uśmiechnęła się Pani Victoria.
- Oj... To nic takiego... Nabałaganiłam, to posprzątam. - zaśmiałam się.
~~*~~
Gdy zmyłam ostatnie naczynie do kuchni weszła Edyta.
- Już jestem. - oznajmiła blondynka. ...Jakbym kurwa nie widziała... Hehehe...
- Chcesz pogadać? - zaczęłam.
- No... - Edi wyraźnie potrzebowała rozmowy z kimś, kto ją rozumie. ...Tak ja jestem taką osobą... - A nie chcesz spędzić tego czasu z Leondrem? - upewniła się.
- Nie on narazie na x-box'ie gra. A potem gdzieś z Charlsem pójdzie. - odpowiedziałam. - To chodź do mojego pokoju. - nakazałam.
- Masz ładny pokój. - zachwyciła się Edi.
- Wiem... Jest cudowny. Ale nie o tym miałyśmy gadać... Co jest? O co chodzi? - zaczęłam przechodzić do setna.
- No, bo Brooke powiedziała, że jestem podobna do Katy. Katy to... - tu jej przerwałam.
- Wiem kto to. - przytuliłam ją. - Kontynuuj.
- Że Charli też tak z nią się całował i przytulał i... - znowu jej przerwałam.
- Jesteś głupia, czy coś?! Skoro była jego dziewczyną, to trudno żeby jej nie przytulał i nie całował... - wkurzyłam się.
- No, wiem... Przecież miałam chłopaka. Ale Brooke też powiedziała, że gadała z Charlim nie dawno i... - tu zaczęła płakać.
- I...? - zniecierpliwiłam się.
- I on jej powiedział, że nigdy nie pokocha nikogo, tak jak Katy. Że nie ma takiej jak ona i... - znowu jej przerwałam.
- Ile Brooke ma lat? - zapytałam.
- Nie wiem około 8...? - odpowiedziała Edi niepewnym głosem.
- A ty? Ile masz lat? - zadałam kolejne pytanie.
- No 15... Prawie. - Edi nadal nie wiedziała do czego zmierzam.
- No właśnie.... Albo jesteś głupia... albo... Nie no, nie ma albo. - szturchnęłam ją. - Rozumiesz... To co było kiedyś to już jest nie ważne... On ciebie kocha... A nie "Katy". A powiedział tak, za nim ciebie poznał... - wytłumaczyłam.
- Nie wiem... Bo Brooke gadała tak przekonywująco... - rozmyślała blondynka.
- Brooke ma 8 lat... - przewróciłam oczami. - Teraz rusz dupę i idź go przeproś... A i ciesz się chwilą... Nie myśl o przeszłości. - dodałam.
- Może masz racje... - ...No co ty?...
- Nie "może", tylko na pewno! - poprawiłam ją, po czym otworzyłam drzwi i wyszłam. Edyta została sama, ale zaraz do niej przyjdzie Charlie...Ja już tego dopilnuję...
~~*~~
Poszłam do pokoju Leo. Naszczęście chłopcy jeszcze w nim byli.
- Hej. - przywitałam się. - Edyta siedzi u mnie w pokoju. - tą informację skierowałam do blondyna.
- Ok... To ja z nią pójdę może pogadać?! - Charls wstał.
- Taaa... Nie może, tylko na pewno! - wypchnęłam blondyna z pokoju, po czym usiadłam Leo na kolankach.
- No, to teraz muszą się pogodzić... - zaczęłam.
- Wiem... - uśmiechnął się. - Wiesz, co ci powiem?
- Yyy... Nie... - zdziwiłam się.
- My to jednak we wszystkim jesteśmy niezawodni.... - zaśmiał się.
- Co? - ...Cholera o co ci chodzi?...
- No w swataniu... w bieganiu... No i w... - i tu próbował coś szybko wymyślić, ale mu nie wyszło... A więc Majka wkroczyła do akcji.
- W jeździe na desce, na rolkach... - ja tu mu godność ratuje, a ten mi przerywa...
- Umiesz jeździć na desce? Teraz mi to mówisz? - ucieszył się.
- No, raczej... I to pewnie lepiej od ciebie... - wywaliłam mu język.
- Oj grabisz sobie... Mi się języka nie wywala... - zaczął mnie łaskotać.
- Ja mogę... - cmoknęłam Leo w policzek, po czym wstałam i chciałam iść do swojego pokoju.
- Gdzie idziesz? - zapytał brunet.
- Do pokoju. - wyszłam.
- A może pójdziemy do Skateparku? - zaproponował.
- Ok... To za 10 min na dole. Ja się przebiorę i wezmę deskę i możemy iść. - oznajmiłam.
- Ok... Ty masz swoją deske? - zdziwił się.
- Mam trzy... - uśmiechnęłam się i wyszłam.
~~*~~
Gotowa zeszłam na dół.
~Edyta:
Majka sobie poszła, więc co ja mogę robić? Włączę sobie TH ...Mój ukochany zespół... Nagle do pokoju wbił Charls.
- Hej... - przywitał mnie dzisiaj drugi raz.
- Hej... Nie przeszkadzaj mi... Nie widzisz, że słucham...? - przywitałam go chamsko. A on wyszedł. Po 5 minutach wrócił.
- A czego słuchasz? - wychylił się zza drzwi.
- Rocka... - odburknęłam. - Wyjdź! - rozkazałam. Wyszedł, ale po jakimś czasie wszedł spowrotem do pokoju.
- A dasz mi posłuchać? - zapytał nieśmiało.
- Nie lubisz tego... - zniechęciłam go.
- A może pogadamy? - wyskoczył z pomysłem.
- Nie... Wyjdź. - po raz kolejny wyrzuciłam go z pokoju Majki.
~Charlie:
Znowu mnie wyrzuciła. Chyba pójdę się poradzić Majki, co mam zrobić.
Spotkałem ją i Leo w przedpokoju, jak ubierali buty.
- Co jest? - zapytał mnie Leo.
- Wyrzuciła mnie za drzwi. - posmutniałem.
- Weź do niej idź i zaproponuj jej, czy nie chce iść z nami do Skateparku. - Maja podsunęła mi pomysł.
- Ok... To ja po nią idę. - pobiegłem po Edi.
~~*~~
Wbiegłem do niej bez pukania.
- Edi... Idziesz ze mną, Leo i Majką do Skateparku. - rozkazałem. ...Jaki ja jestem przywódczy...
- No ok. Tylko się przebiorę. Zaraz przyjdę, czekajcie. - blondynka zerwała się na nogi. ...A ja zdałem sobie sprawę z tego, że jestem głupi. Było od razu zaproponować jej Skatepark... I znowu wyszło, że Leo jest ten mądry...
- A bierzesz deskę? - zapytałem.
- No tak... Ja mam tylko peeny board. - poinformowała mnie.
- Ok... To przyjdź za chwilę na dół... Czekamy... - uśmiechnąłem się, ale ona to zignorowała.
~Maja:
Czekaliśmy na blondynów. Nagle zbiegł Charls.
- Idzie... - widać było radość na jego twarzy.
- To dobrze! A bierze swoją deskę? - zapytałam.
- Tak...
- Dobra... jestem! - podbiegła do mnie Edi. Teraz razem wszyscy wyszliśmy na dwór, i zaczeliśmy się ścigać - Ja kontra Leo i Edi kontra Charls...
~~*~~
Po udanym wypadzie do Skateparku, poszliśmy do domu. Było już ciemno. ...Teraz tylko umyć się i spakować do szkoły...
~~*~~
(następnego dnia)
Rano szykowałam się do szkoły. Poszłam wziąść prysznic. Po jakimś czasie gotowa zeszłam na dół. Czekali tam na mnie Leo, Charlie i Edi. Blondynka jak zawsze ślicznie ubrana. Włosy miała spięte w warkocza. W końcu pierwszy dzień szkoły w Anglii...Trochę się boję... A jak nikt mnie nie polubi?... Kurde...
Outfit Edytki
Outfit Majki
Przez jakiś czas jechaliśmy samochodem, w końcu dotarliśmy. Budynek był duży, o nowoczesnej konstrukcji.
- No i co? - zapytał mnie Leo.
- Ślicznie tu... - zachwyciłam się.
- To może pójdziemy już do klasy? - zaproponował brunet.
- To, ja jestem z tobą w klasie? - ucieszyłam się.
- Wiedziałem, że się ucieszysz. - Leondre uśmiechnął się.
~~*~~
Razem weszliśmy do klasy. Do Devriesa podeszła wysoka brunetka, o szarych oczach. Nawet ładna była..."Nawet"... Postanowiłam podejść i się z nią zapoznać.
- Hej... Jestem Hela, ale przyjaciele mówią do mnie Majka. - podałam jej rękę.
- Kim ty jesteś?! - zmierzyła mnie nieprzyjaźnie wzrokiem.
- To jest moja księżniczka... - Leo mnie objął. ...Ale on jest kochany...
- Kto?! Leo, czyżbyś zapomniał o tym, co nas łączyło?! - nieznajoma przytuliła się do Leo, a ja zastanawiałam się, o czym ona pieprzy.
- Co?...
~~*~~
Uuuuu... Co tu się dzieje? Ciekawe, jak skończy się ta "znajomość"...
Wyjście kolejnego rozdziału zawdzięczamy Majce, jak zawsze zresztą. :D :*
 Ten rozdział chciałabym zadedykować Michelle Pilarskiej, która ma dzisiaj urodziny.
STÓWKA DLA CIEBIE, MICHA ! <3
Dziękujemy Wam za te miłe komentarze. Liczymy na to, że będzie ich jeszcze więcej. ;D




Na dzisiaj to tyle. Dobranoc, Miśki... <3 :*
Enjoy. ^^

ILY <3