środa, 8 lipca 2015

Rozdział 20 - "Myślenie zazdrością nie prowadzi do nikąd..."

- Co? – Leondre zdziwił się, ale dla mnie było wszystko jasne. Postanowiłam nie przeszkadzać „zakochanym” i odeszłam.
- Majka… - usłyszałam za sobą głos Leo, odwróciłam się w jego stronę, ale to chyba nie był najmądrzejszy pomysł. Zobaczyłam jakąś laskę, która przytulała Leo…Mojego Leo...To zabolało… Nawet bardzo...! Pobiegłam przed siebie, nie zważając na nic. Zobaczyłam parapet...Moje ukochane miejsce odosobnienia... Spojrzałam w okno. Nagle podszedł do mnie jakiś chłopak.
- Hej, jestem Louis. Coś się stało? – zapytał.
- Nie… Znaczy tak… Znaczy, nie będę obarczać cię moimi problemami… - odpowiedziałam nawet na niego nie patrząc.
- Ale… Ale to dla mnie żaden problem. Jesteś za ładna, żeby się smucić. – w tym momencie się zarumieniłam i spojrzałam na niego kątem oka. Był to przystojny brunet. ...Podobny… A nawet bardzo podobny do tej dziewczyny, która tak kleila się do Leo... – To co, pogadamy?  - dodał.
- No dobra… - powiedziałam zrezygnowana. W końcu nie miałam nic do stracenia.
- No, to o co chodzi? – zadał po raz kolejny to samo pytanie.
- Mój chłopak… Chodzi o chłopaka… Jakaś dziewczyna, podobna do ciebie, się go doczepiła no i… No i on nic z tym nie robił. – posmutniałam.
- Zapewne Natally… Moja siostra bliźniaczka. – powiedział po chwili zastanowienia. – A jak ma na imię twój chłopak? – zapytał.
- Leondre Devries. – odpowiedziałam.
- Naprawdę? – zdziwił się. – To jest mój najlepszy kumpel. Gramy razem w drużynie piłki nożnej. A Natally się nie przejmuj. Ona tak ma… Przytula się do niego bez okazyjnie. – wyjaśnił.
- Ale on nic z tym nie zrobił… - w tej chwili zaszkliły mi się oczy.
- Bo nie chciał jej sprawić przykrości. – odpowiedział.
- Aha… Fajnie… Raniąc przy okazji mnie... – powoli zaczęłam się rozklejać.
- Nie martw się. Chodź, pokażę ci super miejsce. – zaproponował, a ja bez wahania poszłam za nim. Doszliśmy do schodów.
- Louis…! - zawołałam, gdy ten zaczął wbiegać po nich.
- Tak? – zdziwił się chłopak.
- Za 3 min dzwonek. Nie zdążymy na lekcje. – powiedziałam.
- Spokojnie… Ja zawsze się spóźniam i nic się nie dzieje. – odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
~Edyta:
W szkole Charls zaprowadził mnie do mojej klasy, po czym gdzieś poszedł. ...Niech idzie… Sama sobie poradzę… Sama poznam ludzi! Bez jego pomocy…
- Hej… - odeszła do mnie dziewczyna, o błękitnych oczach i blond włosach. Miała bardzo ładne rysy twarzy.
- Cześć. Jestem Edi. – uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie.
- Jak ci się tu podoba? – zapytała nieznajoma.
- Na razie jest ok… Nie znam jeszcze wszystkich zakątków tej szkoły. – odpowiedziałam trochę zmieszana.
- Co ty na to żebym cię tutaj oprowadziła? – zaproponowała blondynka.
- Bardzo chętnie… - ucieszyłam się z propozycji.  – Ale to chyba po lekcji, bo za 3 min dzwonek. – dodałam.
- Ok… To po lekcjach, jesteśmy umówione. Usiądziesz obok mnie? – zapytała.
- Jasne… bardzo chętnie. – odpowiedziałam wchodząc do klasy.
~Maja:
Gdy weszłam po schodach moim oczom ukazał się wspaniały ogród.
- To jest nasz ogródek dachowy… - wyjaśnił mi Lou.
- Cudowne miejsce. - zachwyciłam się.
- Też tak sądzę… - wyjawił chłopak.
- Jesteś mega miły. Poprawiłeś mi humor. – usmiechnęłam się szczerze.
- Wiem… - ...I do tego skromny, hahaha…
~~*~~
(10 min później)
Rozmowa pochłonęła nam czas… Nawet nie usłyszeliśmy dzwonka na lekcje.
- Dobra… Wracajmy już. Bo się spóźnimy. – powiedziałam.
- Lekcja zaczęła się 9 min temu. – oświadczył Louis. A ja chwyciłam go za rękę i pobiegłam w stronę naszej klasy.
Wbiegliśmy do niej mocno ściskając sobie dłonie.
- O której to się na zajęcia przychodzi? – zapytała wychowawczyni.
- Przepraszamy… - wydusiłam zawstydzona.
- I to nowa uczennica. – nauczycielka zmierzyła mnie wzrokiem typu „Nie tłumacz się, zdziro”.
- Ona nie dość, ze dobiera się do Leo, to jeszcze na lekcje się spóźnia. - usłyszałam komentarz Natally, cała klasa wybuchnęła śmiechem, łącznie z Leondrem.
- Dobra siadajcie. - nakazała kobieta. A ja zajęłam miejsce obok Louisa, bo obok Leo siedział nie kto inny tylko Natally.
~~*~~
(Po szkole)
~Edyta:
Tak jak się umówiłyśmy dziewczyna oprowadziła mnie po gmachu. Był nowoczesny. Blondynka postanowiła odprowadzić mnie kawałek.
- A co robisz dzisiaj popołudniu? – zapytała.
- Nic… - posmutniałam.
- A może pójdziesz ze mną do galerii? – zaproponowała.
- Oki. Wiesz już tak długo gadamy, a ja jeszcze nie znam twojego imienia. – zasmialam się.
- Jestem Katy. – powiedziała. O kurwa… A jak to ta? Nie nie możliwe… To na pewno jakas inna… Tak… To nie ta Katy. Doszlysmy do skrzyżowania.
- To za godzine w centrum handlowym. – powiedziała skrecajac w jakas uliczke.
- Do zobaczenia. – powiedziałam. Po chwili doszłam do domu Pani Karen.
- Jak pierwszy dzień w szkole? – zapytala wesoło z kuchni mama Charlsa.
- Fajnie… - powiedziałam entuzjastycznie. – A Charlie już jest? – zapytałam.
- Nie. On miał dzisiaj jakas probe. Przyjdzie później. – powiedziała kobieta, a ja poszlam do pokoju szykować się do galerii.
Maja:
Po szkole przyjechala po nas Pani Victoria.
- Jak w szkole? – zapytala mnie na wejściu.
- Dobrze. – powiedziałam smutno.
- To fajnie. – odpowiedziala z uśmiechem.
~~*~~
(w domu)
Usiadłam na tapczanie w salonie, kiedy zauważyłam, że Leo idzieobrażony do góry. Pani Victoria musiała jechać do pracy, więc zostaliśmy sami z Josephem. ...Eh...Całe życie z wariatami... Joey podszedł do mnie.
- Co jest? Widzę, że pomiędzy tobą, a Leo coś nie gra. - zauważył "bardzo bystry" brat Leo.
- Wszystko przez tą głupią Natally... Pierwszy dzień szkoły spędziłam na obserwowaniu jak ona tuli się do Leo, który to odwzajemnia... - wyjawiłam.
- To zrób to samo... Wywołaj w nim zazdrość i umów się z jakimś kolesiem... Zasłużył sobie... - ...On jednak nie jest tak głupi, jak myślałam... Jednak go lubię, haha...
- Dobry pomysł... Dzwonię po Louisa... On na pewno znajdzie dla mnie czas... - stwierdziłam i wybrałam numer do Lou.
- Halo?
- Hej Louis, masz dzisiaj czas? - zapytałam.
- Dla Ciebie? Zawsze. - ...No to świetnie...
- To za 10 minut widzimy się koło Skateparku. - nakazałam, po czym się rozłączyłam. ...Chuj z tym, że jest zima... Ja mogę... Joseph spojrzał się na mnie z zaciekawieniem.
- I co? - zapytał.
- Wychodzę. - odpowiedziałam ze satysfakcją. I w tym momencie zszedł Leo.
- Dokąd idziesz? - zapytał brunet.
- Z kolegą. - odpowiedziałam na pytanie, ubrałam kurtkę i wyszłam.
Outfit Majki
~Leondre:
Maja wyszła z domu z wyraźnym uśmieszkiem na twarzy. Spojrzałem pytająco na Josepha, który głupio się zaśmiał. ...Na niego to zawsze mogę, cholera liczyć...Nie ma to jak braciszek... Postanowiłem zadzwonić po Charlsa.
- Hej, co robisz? - przywitałem się.
- Cześć. Właśnie wracam ze szkoły do domu. - odpowiedział.
- Nie! - wykrzyknąłem.
- Co nie? - zdziwił się zdezorientowany Melody. ...Widać, że blondyn...
- Masz przyjechać do mnie. Potrzebuję twojej rady. - rozkazałem, po czym się rozłączyłem.
~~*~~
(10 minut później)
Charlie zdyszany wbiegł do mojego pokoju.
- Co się stało? - zapytał zdenerwowany.
- Bo Maja poszła z jakimś kolegą, chyba do Skateparku. Co ja mam robić?
- Najważniejsza w związku jest szczerość. Porozmawiaj z nią i nie podejmuj pochopnych decyzji. - wypowiedział się blondyn.
- Daj se siana... Mam lepszy pomysł. - wypaliłem. ...Chyba się nie obrazi... - Skoro ona może umawiać się z innymi chłopakami, to ja mogę z innymi dziewczynami. - objaśniłem swój plan.
- Robisz źle, Leo... To nie jest dobry pomysł... - przerwałem mu.
- Wiem, co robię...
- Ty zawsze wiesz lepiej... - Charlie przewrócił oczami.
- Wiem. - zgodziłem się z jego stwierdzeniem.
- To ja, po to biegłem do ciebie z przystanku, oddalonego o kilometr od twojego domu, żebyś mnie olał? - blondyn zapytał z wyrzutem.
- Cicho bądź, dzwonię po Natally... - wyciągnąłem telefon.
- Po kogo? - zdziwił się Charls.
- Ciii...
- Halo, halo? - dziewczyna odebrała.
- Cześć, tu Leo, możesz wyjść? - zapytałem bez wahania.
- Tak, z chęcią. Będę za 10 minut na Skateparku. - odpowiedziała, po czym się rozłączyła.
- Czyś ty oszalał?! - wkurzył się blondas. Ale ja go nie słuchałem. Po prostu wyszedłem z pokoju, ubrałem ciepłą bluzę i buty i wyszedłem z domu.
Outfit Leo
(w tym samym czasie)
~Edyta
Od dobrej godziny świetnie bawię się w centrum handlowym z Katy. ...Mam nadzieję, że przynajmniej raz nikt mi tego nie przerwie... Nagle usłyszałam telefon. ...No, to masz, koniec  zabawy...
~Charlie
Bezradny postanowiłem zadzwonić po Edytę.
- Halo, Edi?...
~~*~~
Ojojojojo... Maja rozwija wyobraźnie i widzę, że nie zawsze może być kolorowo xdd
No cóż, będzie ciekawie. Tyle to wiem, na pewno haha. :P
Przepraszamy za tą przerwę, ale mój internet [*]
Papa, misiaki. <3 :*
Enjoy. ^^

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział!
    Ale żeby w takim momencie?
    Serca trzeba nie mieć.
    Mam nadzieję że szybko dodacie następny.
    Papa!
    Asia Ari <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie czekam na następny rozdział ale dlaczego w takim momencie koniec rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  3. Ejjjjj..... naprawdę w tym momencie?!? Dalej, dalej chcę już kolejny rozdział!!! ❤xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Ejjjjj..... naprawdę w tym momencie?!? Dalej, dalej chcę już kolejny rozdział!!! ❤xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :)
    Leo najpierw [można powiedzieć] olewa Majkę, potem chodzi obrażony i chce zrobić jej na złość... Chłopak na medal, kuźwa xdd
    Charlie też trochę olewa Edi...
    Ani Charlie, ani Leondre nie zauważają swojego błędu :p

    Czekam na następny ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  6. JA KURWA MAM ZAWAŁ!!
    W PEWNYM MOMĘCIE WESZŁAM POD KOŁDERKE I POWIEDZIAŁAM "IM DED".
    Ja pierdole.
    Na tego jebanego człeka nawet wielkiej litery nie będę tracić.
    Jestem po stronie Maji.

    OdpowiedzUsuń