sobota, 26 września 2015

Rozdział 30 - "Ile razy będę musiał przejść obok Ciebie z rozdartym sercem, aby przestać kochać..."

MISIAKI, JEŻELI WAM SIE PODOBA, TO KOMENTUJCIE, TO BARDZO MOTYWUJE XX MIŁEGO CZYTANIA, KOCHAM WAS ♥ /Edi xx
- Majka, on powiedział, że wy...Że nie wie, czy wy jesteście jeszcze razem - spojrzałam na nią. - Edi... Nie przejmuj się tym. To nie twoja sprawa... - westchnęła i przewróciła oczami. - Możesz mi wytłumaczyć, co się z Wami kurwa dzieje, bo tak jakby Was nie rozumiem - wstałam i spojrzałam na nią z nienawiścią. - Kocham go, ale nie tylko jego... - Co słucham?! - zaniemówiłam. - No tak... - spuściła głowę na dół. - Jak? Dlaczego? Przecież Wy - Nie ma nas... Nie ma, to koniec - przerwała mi i spojrzała na mnie z powagą. - I ty to tak bez uczuciowo mówisz?! Po chuj robiłaś mu nadzieję?! Po co to było?! Dziewczyno, on Cię kocha... - Nie wiem... Nic nie poradzę, tak już jest - Masz to odkręcić, rozumiesz? - chciałam do niej podejść, ale zachwiałam się i wróciłam, żeby oprzeć się o sofę. - Bo co mi zrobisz? - w moich oczach pojawiły się łzy. - Co?... - osłupiałam. - Yy - zrozumiała to, co powiedziała - Nic, nieważne, już idę... - stwierdziła i ze smutkiem odeszła, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy...O co tu chodziło? Co jej zrobię? Co to za pytanie w ogóle? Dlaczego ona to zrobiła... Po chwili Charlie wrócił do pokoju, chwilę na mnie popatrzył, po czym podbiegł i usiadł obok. Wtuliłam się w niego bez słowa, a on jedynie spojrzał ze zmartwieniem. Westchnęłam i zaczęłam. - Ona kocha innego - Kogo? - Nie wiem, innego. Nie Leo. Nie zależy jej. Mówiła to tak olewczo, bez uczuć, nie wiem, co o tym myśleć... - zakryłam twarz i po raz kolejny rozpłakałam się jak dziecko. ~Leo: Chodziłem po parku rozmyślając o tym co się stało...'Leo,bo...Kocham Cię i to bardzo,ale...Ty nie jesteś jedyny...Zakochałam się'...Te słowa ciągle powtarzane w mojej głowie,rozbijały mnie na nowo. Na nowo sprawiały,że moje serce pękało. Nie rozumiałem tego jak ona mogła zniszczyć to wszystko? Zniszczyć nas. Każde jej słowo było tak strasznie bezuczuciowe,jakby pozbawiono ją wszelkich uczuć...to nie była moja Majka już od dawna, ale jej słowa mnie dobiły. Kocham ją,a raczej...Osobę,którą była.Nie ma już mojej Majki, nie ma osoby, z którą potrafiłem spędzać całe godziny na rozmowach. Teraz ona kocha nie tylko mnie..A może i kocha tylko jego,a ja się nie liczę? Jeszcze do tego wszystkiego dochodzi Edi...Chciałbym jej powiedzieć,ale wtedy mogę się rozkleić,a nie chce,żeby to widziała.Jestem zbyt wrażliwy... Może ona potrzebowała kogoś, kto będzie ode mnie lepszy?... ~Majka: ...Wszyscy wokół są przeciwko mnie nie rozumiejąc tego co czuje...Przecież serce nie sługa. Kochałam Leo i nadal coś do niego czuje, ale no...Zakochałam się... Niby nie można kochać dwóch na raz,ale co ja za to mogę? Nie wybieram tego co do kogo czuję... Może wychodzę na bezuczuciową, ale nikt nie jest idealny, ja nawet nie próbuję taka być... Dlaczego zawsze coś jest źle?... ~Edi: Charlie ciągle tulił mnie do siebie i próbował uspokoić.Po chwili udało mu się.Przestałam płakać i otarłam swoje policzki patrząc na niego - Musimy znaleźć Leo - stwierdziłam z powagą i chciałam wstać. - Nigdzie nie idziesz - Dlaczego niby? - Kto cię będzie po drodze zbierał? - odpowiedział pytaniem na pytanie. - Dam radę - wstałam, a on popchnąl mnie z powrotem na sofę - Charlie! - Nie i koniec - Możesz przynajmniej teraz nie zachowywać się, jak moja niańka? Za tydzień będę miała pełną 15, nie potrzebuję opiekunki, która będzie mi mówić, co moge robić a czego nie, okej? Dziękuje, a teraz idziemy po Leo - wyjaśniłam z wkurzeniem i pobiegłam w stronę drzwi, a on po chwili namysłu pobiegł za mną. ~Majka: Zeszłam na dół po picie. W kuchni stała moja mama i robiła kolacje. - Gdzie jest Edyta z blondasem? - spytała. - Nie interesuje mnie to - Nie tym tonem, okej? - odpowiedziała - Edi była w bardzo złym stanie... Co jeśli zrobi sobie krzywdę? Zasłabnie, no nie wiem... - Jest ze swoim księciem, on ją obroni - odpowiedziałam chamsko i przewróciłam oczami. - Ochłoń - Jak będę chciała, to ochłonę - odpyskowałam. - Ty już za dużo nie chcij. Już, do siebie- rozkazała, a ja wkurzona wróciłam na górę. Włączyłam muzykę i pierwszą piosenką, która się odtworzyła było 'No control'...Pamiętam, jak mi to zarapował... Specjalnie dla mnie. Tylko dla mnie. A ja to tak bezczelnie skończyłam... Ygh... ~~*~~
Rap "No control" zaczął mi wychodzić. Gdy postanowiłem iść już na dół, pomóc mamie, do mojego pokoju weszła Maja.
- Czy ty normalny jesteś?! - wydarła się na mnie.
- Tak. - podszedłem do niej i ją przytuliłem. Ona próbowała się wyrwać i tak długo się spierała, aż razem przewróciliśmy się na łóżko.
- Wyjaśnisz po co miałam iść do sklepu, skoro Joseph miał te cholerne przyprawy?! - dalej krzyczała. A ja włączyłem podkład i zacząłem rapować. Gdy skończyłem Majka miała łzy w oczach.
- Miałem zarapować ci to podczas grilla, ale no... A najwyżej później zarapuję ci to drugi raz.
- Jesteś kochany. - podeszła do mnie i wpiła się w moje usta. Z wielką chęcią odwzajemniłem jej pocałunek. Gdy w ten o to sposób okazywaliśmy sobie uczucia do pokoju wszedł Ben.
- Hej.. przyjechałem już. Joseph prosił mnie o zawołanie Was na grilla. Ale chyba Wam przeszkadzam... - zaśmiał się.
~~*~~ Po moim policzku spłynęła łza wzruszenia. Po chwili coś wybudziło mnie z transu. To mój telefon. Spojrzałam na ekran. ...Austin... - Halo? - Hejka. Jak tam? - Powiedziałam Leo - westchnęłam - O tym o czym rozmawialiśmy niedawno? - chciał się upewnić. - Tak... - I jak zareagował? - Słabo, ale na to nic nie poradzę - usiadłam na łóżku. - No Oki. Może masz ochotę się spotkać tak na poprawę humoru? - zaproponował. - No Oki. Gdzie i kiedy? - Za 10 minut przy fontannie? Sms'em wyśle ci jak dojść. - Oki, to do zobaczenia - pożegnałam się. - Widzimy się niedługo - odpowiedział, a po chwili usłyszałam dźwięk przerwanego połączenia i wstałam z łóżka. Zabrałam co potrzebne i zeszłam na dół. - Wychodzę - krzyknęłam i nie czekając na odpowiedź opuściłam dom. ~Edyta: Blondyn szybko był koło mnie. - Edi, nie gniewaj się - poprosił - Ehh przynajmniej my nie będziemy się kłócić... - Jest Oki - pocałowałam go w policzek.
- Serio? - zdziwił się.
- Tak - ustałam na przeciwko niego i na potwierdzenie własnych słów złączyłam nasze usta. Gdy zabrakło nam tchu odsunęliśmy się od siebie i szliśmy dalej, trochę przyspieszając - Czasami nie panuję nad sobą. Zawsze taka byłam. Cenię jej szczęście ponad swoje. Ale nie pozwolę, aby Leo był smutny... Ygh, to jest trudne, strasznie trudne...
- Nie martw się kochanie, będzie dobrze
- stwierdził, delikatnie się uśmiechając.

- Nie wydaje mi się...
- Czemu?
- Spójrz - wskazałam z fontannę, znajdującą się na środku placu w parku. Obok niej stała Maja przytulona do jakiegoś chłopaka. A po drugiej stronie, na przeciwko nas - Leo. Wpatrywał się w Majkę ze łzami w oczach, po czym odwrócił się i szybkim krokiem uciekł.
- Charlie... - mówiłam chwiejącym się głosem - ...idź do Majki, ja biegnę do Leo - rozkazałam.
- Co?
- Dalej, idź do niej, normalnie! - zawołałam w biegu i próbowałam dogonić chłopaka - Leo!...
~Charlie:
Westchnąłem i podszedłem do brunetki.
- Hej, Majka...
- Hej... co ty tu robisz? - spytała, widocznie speszona, a chłopak objął ją w talii.
- Przyszedłem tu z Edi. Szukamy Leo. Uciekł - w pewnym sensie skłamałem.
- Jak?! Pozwoliliście mu!? - spanikowała.
- Taa, tak samo jak wtedy, gdy Edi uciekła - przewróciłem oczami - Przedstawisz mnie?
- O, tak - spuściła wzrok - To jest Austin - stwierdziła, pokazując na blondyna.
- Hej, jestem Charlie - wymusiłem uśmiech.
- Hej...
~Edyta:
Powoli traciłam siły, łapała mnie kolka... Nienawidzę biegać, nie powinnam...ygh. Zdyszana zatrzymałam się, wypatrując bruneta, który po chwili się zatrzymał. Otarł łzy rękawem i usiadł na krawężniku, chowając twarz w rękach. Szybkim krokiem podeszłam do niego i usiadłam obok, po czym objęłam go, a on się we mnie wtulił, jedynie bardziej się rozklejając.
- Nie płacz, proszę - szepnęłam.
- To..to trudne, Edi - otarł łzy, co i tak nic nie dało, bo kolejne spływały po jego twarzy.
- Leo, błagam Cię - sama zaczęłam się rozklejać - Ona zrobiła najgorszą rzecz, jaką mogła. Skrzywdziła tak cudownego chłopaka, jakim jesteś ty... Będzie żałowała, wiem to - ponownie wtulił się we mnie bez słowa.
- Dlaczego ona to zrobiła? - spytał po chwili.
- Bo na Ciebie nie zasługuje - uśmiechnęłam się przez łzy.
- Edi, dziękuje, ale brakuje mi jej - westchnął.
- Minął tylko
- No właśnie - przerwał mi, a ja zrozumiałam, o co mu chodziło. Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, po czym spuścił głowę.
- Leo - westchnęłam - Błagam, spójrz na mnie - uniosłam jego podbródek - Możesz mieć dziewczynę, jaką tylko chcesz i w końcu znajdzie się taka, która na ciebie zasługuje -uśmiechnęłam się delikatnie...Wiem, ze to podłe w stosunku do Majki i naprawdę chcę jej szczęścia, ale tu już nic nie mogę poradzić, a Leo kocham jak brata i nie pozwolę mu teraz cierpieć, na pewno nie jemu...
- A co, jeśli ja nie chce nikogo innego? - spytał.
- Leo, proszę, ja chce, żebyś był szczęśliwy. Zrobię wszystko, żeby tak było, bo jesteś dla mnie jak brat i twój smutek to mój smutek - przytuliłam się do niego.
- Czasami mam wrażenie, że tobie i Charliemu zależy bardziej, niż Majce - uśmiechnął się smutno.
- Leo, nie załamuj się, jesteś silny. Dałeś radę z gorszymi rzeczami, teraz też wyjdziesz z tego silniejszy
- Nie wiem, Edi... Pierwszy raz czuje, jak to jest mieć złamane serce - westchnął.
- W końcu znajdzie się ktoś, kogo największym marzeniem będzie je naprawić... W sumie już są takie osoby, tysiące twoich księżniczek prawda? - spytałam, a mu momentalnie uśmiech pojawił się na twarzy - Bądź silny dla nich i pokaż, że to one są twoją siłą, bo są, Leo
- Są - potwierdził i starł łzy z policzków.
- No właśnie, więc co? Wstajemy i idziemy do domu?
- Tak... Edi?
- Tak?
- Dziękuje - przytulił mnie
- Nie masz za co - wtuliłam się w niego z uśmiechem - Ty i Charlie dodaliście mi pewności siebie, teraz ja mogę dodać jej Wam
- Nie, ja naprawdę dziękuję, siostrzyczko - uśmiechnął się.
- Aww, chodź do domu, będzie dobrze - odwzajemniłam uśmiech, poklepałam go po plecach i razem skierowaliśmy się w stronę domu.
~~*~~
Weszliśmy do środka, już na wejściu przywitała nas pani Diana.
- Hej, Leo...Edi, pogięło Cię? - zapytała poirytowana.
- Nie - odpyskowałam - Nie jestem małym dzieckiem, radzę sobie
- W takim stanie, mogło być źle. Nie rób tak więcej, martwiłam się o Ciebie...
- Okej? Nie będę? - nie wiedziałam, co powiedzieć.
- Dobra, daję Wam spokój... A i jeszcze jedno. Wiecie, gdzie jest Majka?
- Tak... - odpowiedział ze smutkiem Leo.
- Więc?
- Ze swoim nowym chłopakiem - stwierdził, przygryzając wargi aby powstrzymać płacz, po czym pobiegł do mojego pokoju.
- Nowego? - zdziwiła się mama Mai.
- Tak... - odpowiedziałam i pobiegłam za chłopakiem.
~Charlie:
Staliśmy tak chwilę w ciszy, w końcu Maja pociągnęła blondyna za kurtkę i zwróciła się do mnie.
- My już idziemy, jesteśmy zajęci...
- Oki, tylko nie szalej - westchnąłem. ...Szkoda, że nie odnoszę tego do Leo...
- Jasne, do zobaczenia! - zawołała i chwyciła Austina za rękę, a ja wróciłem do domu. Od razu poszedłem do pokoju Edyty. Na łóżku siedział Leo, a Edi obejmowała go i pocieszała.
Po chwili zobaczyła, że przyszedłem, więc podeszła i przytuliła mnie.
- Nie wiem już, co robić... Jest załamany... - szepnęła mi na ucho. - Ale jest silny... Poradzi sobie - pocałowałem ją w policzek i oboje usiedliśmy obok niego. Edi widocznie się zamyśliła, a Leondre z zakłopotaniem rozglądał się po pokoju. - Leo? - Tak? - Jak to się stało? - spytałem, opuszczając bezradnie ręce. Blondynka nas nie słuchała. Wpatrywała się w ich wspólne zdjęcie na swojej etażerce. - Zadzwoniła do mnie... I powiedziała, że to koniec... - wyjaśnił, a jego głos się załamał. - Przez telefon? - Tak... - Co się z nią dzieje, do cholery! - wstałem i zdenerwowany kopnąłem w drzwi. - Nie rozwal mi pokoju, Charlie... - stwierdziła cicho Edi. - Nic nie zrobie - westchnąłem - O czym myślisz? - spytałem, delikatnie się uśmiechając. - Zgaduj - przewróciła oczami. - Mhm, o Mai... - Nooo tak - A dokładniej? - Muszę? - uciekała wzrokiem. - Tak - stwierdziłem i usiadłem obok. - Rozumiem, ludzie miewają różne momenty w swoim życiu. Mają złe dni i lepsze dni. Ale jak można z dnia na dzień odkochać w jednym, aby zakochać się w drugim? Kiedy... Tak się nie da, to tak nie działa - położyła się bezradnie na łóżko - Nie taką Majkę poznałam. Zawsze była inna. Nie bała się życia, kochała ludzi. Szukała tego jedynego. I kiedy go znalazła, tak bezczelnie go zostawiła, jeszcze przez telefon. Nie wierzę w to wszystko. Tu musi być ukryty jakiś chaczyk, coś, co da logiczne wyjaśnienie tego wszystkiego. Musi po prostu... Tylko jeszcze nie wiem, co to jest... - westchnęła i z zaszklonymi oczami spojrzała na mnie - Charlie...? - Słucham - odpowiedziałem. - Tęsknię za nią, wiesz? - po jej policzku spłynęła łza, a za nią kilka kolejnych - Moja siostra była cudowną osobą... Bez której nie potrafię żyć. Chcę żeby wróciła dawna Maja. Żeby to wszystko znów mogło być tak... Idealne? Bynajmniej... Strasznie mi jej brakuje. Od pewnego czasu dziwnie się zachowywała, ale nigdy nie myślałam, że tak to się skończy. Co jeśli to nie wypali? Jeśli nasz duet, nasza przyjaźń skończy się właśnie tutaj?... - Proszę, nie mów tak... - położyłem swoją dłoń na jej policzku, po którym spływało coraz więcej łez. - Charls, to jest straszne... Zawsze chciałam dla niej jak najlepiej. A dzisiaj potrafiłam stwierdzić, że nie jest warta tego wszystkiego. Normalnie, broniłabym jej. Ale czuję, że ty i Leo zawsze byliście dla mnie ponad wszystko... Nawet ponad nią. I to jest dziwne... Może to ja tu jestem winna? Może nie pomogłam jej wystarczająco i stwierdziła, że mi nie zależy? Może... - Edi - przerwałem jej - Błagam Cię, nie mów tak. Nigdy nie byłaś niczemu winna. Nigdy. Dawałaś jej tyle, ile mogłaś. Teraz ona powinna dać coś tobie, a póki co, znowu cierpisz... Tak nie może być, wiesz o tym... - Jak widać, musi... Daję Bogu wolną rękę, niech robi, co chce... - Edi, nie - Tak - No nie możesz się znowu poddać, Edyta nooo - chwyciłem ją za rękę i przytuliłem, a ona wtuliła się we mnie mocniej - Musicie pogadać, nie ma innego wyjścia - Proszę Charlie, nie - On ma rację, tylko ty możesz z nią porozmawiać... - wtrącił się Leo. - I widzisz? Proszę, porozmawiasz z nią? - Nie chcę - Błagam Cię, to trzeba rozwiązać - Ale ja nie wiem, jak - Edi noo - Okej, porozmawiam - zgodziła się niechętnie. - Dziękuję misiu, kocham Cię... Dasz sobie radę, jesteś silna, wiem o tym - pocałowałem ją. - Ja też Cię kocham - odwzajemniła pocałunek - A teraz... Co robimy ludzie? - spytała, ocierając łzy. - Chcę zostać sam - stwierdził Leondre. - Na pewno? - upewniła się. - Tak, na pewno. Dam sobie radę, nie martwcie się - wymusił uśmiech. - Oki... Ale pamiętaj, zawsze przy tobie będziemy, bez względu na wszystko - odwzajemniła uśmiech i przytuliła bruneta, a ja zrobiłem to samo - Niedługo wrócimy - stwierdziła i razem wyszliśmy z pokoju. - Gdzie idziemy? - Do sali muzycznej... - Po co? - A czemu nie? - Nie wiem, w sumie, okej - Jesteś dzisiaj niezdecydowany - Wiem - uśmiechnąłem się - Ta cała sprawa strasznie zepsuła mi humor - Chodź, rozerwiemy się. Będzie dobrze - pocałowała mnie w policzek i weszliśmy do środka. ~Leondre: ...To wszystko tak boli. To jest nie do zniesienia. Kochać kogoś i nie mieć go blisko, nie móc powiedzieć co czujesz. Majka jest teraz z nim. To boli jeszcze bardziej. To tak jakby ktoś wbił mi nóż w plecy... - Nie, Leo. Koniec użalania się, dasz rade - powiedziałem sam do siebie i wstałem. Muszę zacząć coś robić. Od razu podszedłem do biurka wyjmując z niego zeszyt i długopis. Zbiegłem na dół, do kuchni, gdzie zawsze jest lepsze światło. Naszczęście, nikogo tam nie było. Usiadłem przy stoliku i zacząłem pisać. Słowa same wylewały się na papier. To było to - moje chwilowe zapomnienie... ~Majka: ...Jak oni w ogóle mogli pozwolić mu zostać samemu? Yghh nie... Spierdoliłaś, Majka... Straciłaś najważniejszą osobę w twoim życiu... Był kimś więcej, niż idolem, a ty to zaniedbałaś dla innego... - Co się stało? - spytał Austin obejmując mnie. - Nic, ale chyba muszę wracać - posmutniałam. - Musisz? - Niestety - przytuliłam się do niego. - A mogę Cię chociaż odprowadzić? - uniósł brwi. - Odprowadzić? Zawsze - zaśmiałam się i razem ruszyliśmy w drogę do domu. ~Edi~ Weszliśmy z Charlsem sali. Tym razem to ja pierwsza podbiegłam do gitary. - I tak gramy razem - Charls podszedł do mnie, odłożył gitarę na bok i zaczął mnie całować, co odwzajemniłam. Kiedy odsunęliśmy się od siebie, blondyn uśmiechnął się w moją stronę, a ja dla odmiany wybuchnęłam śmiechem.
- Zawsze musisz się śmiać? - Wolisz, żebym była smutna? - Nie miś, już nic - zaśmiał się i pocałował mnie w policzek. - Jesteś słodki - zachwyciłam się. - Czasami - Zawsze - Przy tobie? Owszem - stwierdził, a ja się zaśmiałam. Usiadłam na fotelu i wzięłam gitarę. - Mówiłem, że gramy razem - chciał mi ją zabrać. - Tym razem ja gram, ty śpiewasz - sprzeciwiłam się ze śmiechem. - O nie, nie ma tak łatwo - wyszczerzył się, zabrał mi gitarę i zaczął łaskotać. - Ej, przestań! - zanosiłam się śmiechem - Proszę, Charlie, księżniczko - prosiłam. - Księżniczko, znowu? - wybuchnął śmiechem i przestał mnie łaskotać. - Ja ciebie też - stwierdziłam, nadal się śmiejąc, a on podszedł do mnie i pocałował w policzek. - To co? - No jak to co, gramy - zaśmiał się. - Mam lepszy pomysł - uniosłam brwi. - To znaczy...? - Patrz - podeszłam do laptopa i wyszukałam piosenkę. Po chwili z głośników wydobyły się pierwsze dźwięki 'Watch Me' na co Charlie wybuchnął śmiechem i zaczął skakać. - Dobry wybór - uśmiechnął się - Tańczymy? - Brawo, geniuszu - przewróciłam oczami ze śmiechem i stanęłam obok niego, przodem do lustra. Zaczęliśmy tańczyć i zatraciliśmy się w dobrej zabawie i muzyce...Typowe... ~Leondre:
Nie pamiętam, kiedy słowa tak łatwo przelewało się na papier. Może to mój sposób ucieczki, jednak teraz przestaje o tym myśleć. Pisząc usłyszałem, że ktoś wchodzi do domu. Uniosłem głowę i zobaczyłem Majkę. Była uśmiechnięta, ale na mój widok jej uśmiech przeszedł w grymas. - Widziałem Cię dziś przy fontannie - odparłem ze smutkiem. Chyba zdziwiło ją to,że w ogóle się odezwałem. Spojrzała na mnie ze zmieszaniem, a ja wstałem - Czemu mi to zrobiłaś? - spytałem podchodząc bliżej niej. - Leo, daj spokój - westchnęła i chciała wyjść, ale zatrzymałem ją, kładąc dłonie na stoliku po jej obu stronach i blokując jej drogę wyjścia. - Nie, dopóki mi tego nie wytłumaczysz - sam zdziwiłem się swoją pewnością, ale muszę wiedzieć czemu ona to robi, czemu mnie zostawia. - Leo, przestań, daj mi spokój - Dostaniesz swój cholerny spokój, kiedy powiesz mi czemu - podniosłem głos. - Zakochałam się,rozumiesz? - A co ze mną? Pomyślałaś o moich uczuciach? - Leo, ja kocham was obu, to nie jest proste - stwierdziła. - Nie jest proste? - odsunąłem się od niej i zacząłem chodzić po kuchni - Czy ty wiesz, co teraz czuje? Byłaś moja pierwszą prawdziwą miłością, a teraz? Teraz mówisz, że nie jestem jedyny i w sumie to tamten chłopak - Austin - przerwała mi. - Wiesz, to on ma ciebie, ja już nie - Leo, musisz zaczynać? - spytała. - W sumie to już skończyłem - uśmiechnąłem się smutno i chciałem wyjść z kuchni, ale prędzej jeszcze raz na nią spojrzałem - Jeżeli kochasz dwie osoby na raz, to wybierz tą drugą, bo gdybyś naprawdę kochała pierwszą, nie pokochałabyś tej drugiej... - westchnąłem i wyszedłem. ~Majka:
...Boże, co ja zrobiłam...Czy zawsze muszę coś zepsuć? Musi być coś nie tak? Musi? Tak, kurwa, zawsze... Usiadłam przy stoliku i bezradnie położyłam na nim głowę. Jednak coś zwróciło moją uwagę...Leo znowu pisał rap? Jest aż tak źle?... Spojrzałam spanikowana na kartkę, a po z moich oczu zaczęły wypływać łzy. Przypominałam sobie, jak opowiadał o tym, że rap pomagał mu w trudnych chwilach. Że bez tego, mogłoby go nie być. Zdałam sobie sprawę, że teraz to ja jestem tym problemem, przez który on zaczyna pisać. - Co się tutaj dzieje, do cholery, co się ze mną stało... - rozkleiłam się do reszty, patrząc na słowa, nabazgrane niechlujnie na kartce.


Bars And Melody - "Just Remember" ~ klik ♥

"You were my rock and now you ain't there 
Had so much time and memories to share
Now your gone I don't know what to do 
My heart messed up in a daze and it's crazy to think 
You was here not long ago 
Now your gone you ain't around no more 
I'm putting on a front just to keep you close
Not letting the world in so they can take away your memory 
And how we used to be so close together 
Now theres miles between us and there a change in the weather 
Replacing your sunshine and what you did for me
When the world made me blind you helped me see
Even through it's hard you keep battling on 
So many people torn apart but you gotta be strong 
The whisper that I cry out carried round the globe 
No matter where you may be 
Your heart is my home"


...Jak bardzo idiotką jestem, żeby zrobić coś takiego...Tylko dla jakiegoś Austina...Mój Leo, on...Już nie mój...Jezu, co ja odpieprzyłam, nie wiem już sama...Mam dość tego wszystkiego...Tęsknię za nim, chcę, żeby wróciło to, co było...
- Leo, tęsknię - szepnęłam sama do siebie przez łzy. Nikogo nie było wokół. Nikt mnie nie usłyszy. Nikt. Ludzie mnie nienawidzą. Zawiodłam wszystkich. Jestem suką. Bezuczuciową. Już nigdy nie popełnię tego błędu... Nigdy.
~Edi: - Idziemy gdzieś? - spytał Charls przytulając się do moich pleców. - Jeśli chcesz, to oki - odwróciłam się i go pocałowałam - Ale gdzie? - Park? Kino? Kawiarnia? - Dziś jest wesołe miasteczko - przypomniało mi się. - Lubisz takie miejsca? - spytał. - Tak, to takie dziwne? - zaśmiałam się. - Nie, no w sumie też lubie - dołączył do mnie. - No, to idę się ogarnąć i możemy lecieć - pocałowałam go w policzek i wyszliśmy razem z sali. Ja poszłam się przebrać, a Charls do kuchni. Weszłam do pokoju i szybko się uwinęłam.
Outfit Edi
Gotowa wyszłam i chciałam zejść do Charlsa, ale po drodze spotkałam z Leo. - Jak się czujesz? - spytałam. - Lepiej, dziękuje - odpowiedział, a ja go przytuliłam - Powiedziałem jej, że jeśli kocha dwie osoby na raz, to ma wybrać tą drugą, bo gdyby kochała pierwszą, nigdy nie poczułaby nic do drugiej - Leo, masz racje - westchnęłam odsuwając się od niego - Na pewno sobie radzisz? - Tak, napisałem nowy rap i poczułem się dużo lepiej, może nie jest jakoś mega cudownie i tak dalej, ale daje rade - uśmiechnął się delikatnie. - Nawet nie wiesz, jak dobrze widzieć twój uśmiech - zaśmiałam się - Chodź do Charlsa -dodałam i razem zeszliśmy ze schodów. Na kanapie spała Majka. Miała podpuchnięte oczy i rozmazany makijaż,.. - Ona płakała? - spytał Devries ze smutkiem. - Nie, Leo, nie - chciałam brzmieć wiarygodnie, co chyba mi wyszło, bo przyjaciel bez słowa wszedł do kuchni, a ja zostałam sama ze śpiącą brunetką. - Co się z tobą dzieje? - spytałam i przykryłam ją kocem, po czym sama ruszyłam do kuchni. W połowie drogi jednak zatrzymał mnie jej głos. - Edi... Zostań - odpowiedziała, przecierając oczy. - To ty powinnaś zostać... Nie dla mnie, tylko dla niego... - Kiedy ty nie rozumiesz, ja
- Nie Maja, nie zakochałaś się - przerwałam jej i podeszłam bliżej - To tak nie działa. Myślisz, że nie znam się na tym, bo nigdy nie miałam chłopaka? Bo Charlie jest pierwszy? Nie, to nie tak. Leczyłam wszystkie twoje związki i już wiem, jak jest. I nie da sie odkochać w jednym i zakochać w drugim. Tym bardziej kochać dwóch naraz... - wzięłam oddech - Boli mnie to, co zrobiłaś Leo. Zawiodłaś mnie, Maja. Nie myślałam, że jesteś do tego zdolna - stwierdziłam i zagryzłam wargę, aby powstrzymać płacz. - Edyta, proszę Cię... Tylko nie ty - jej głos się zachwiał. - Zmieniłaś się - spojrzałam jej prosto w oczy, a po moich policzkach znowu spływały łzy - Nie jesteś moją siostrą. Ona zniknęła. Nie ma jej, nie ma Ciebie. Więc... Nie ma mnie - uciekłam wzrokiem i wyszłam z pokoju, już bez słowa. Charls od razu do mnie podszedł.
- Płaczesz?
- Nie, rzęsy podlewam - przewróciłam oczami, a brunet się zaśmiał. - Rozwaliłaś - stwierdził blondas - Idziemy?
- Jasne - odpowiedziałam z uśmiechem, a on złapał mnie w talii - Trzymaj się, Leo. I nie rozmawiaj z nią, jest w dziwnym stanie. Znowu - spuściłam wzrok na buty i razem wyszliśmy z domu.
- Nie przejmuj się tym
- To moja najlepsza przyjaciółka. Jest dla mnie jak siostra, nie potrafię się teraz nie martwić. Jeszcze Leo... Ehh - otarłam już do reszty łzy z moich policzków. Charlie pocałował mnie w policzek i skierowaliśmy się w stronę wesołego miasteczka w parku. ~Leondre:
Za namową Edi postanowiłem nie rozmawiać z Majką i wrócić do siebie. Próbując nie zwracać uwagi na dziewczynę, zebrałem swoje rzeczy, w tym kartkę z napisanym rapem i chciałem wyjść. - Już idziesz? - odezwała się. - Tak - powiedziałem tylko i wyszedłem siadając na schodach. Po policzku spłynęła mi łza, ale szybko ją starłem i zadzwoniłem po mamę. - Mamuś, przyjedziesz po mnie? - spytałem. - Jasne, zaraz będę, coś się stało? - Ygh...Opowiem Ci w domu - No dobrze. zaraz będę - powiedziała i się rozłączyła. Siedziałem tak, rozmyślając o ostatnich dniach. Zanim się obejrzałem moja mama przyjechała. Wsiadłem do samochodu i ruszyliśmy do domu. - Powiesz, o co chodzi? - przerwała cisze. - Jutro oki? Jestem zmęczony - westchnąłem, a ona tylko pokiwała głową. Po chwili byliśmy w domu. Szybko pobiegłem do siebie. Po prysznicu przebrałem się i poszedłem spać. ~Edi:
Bardzo dobrze bawiliśmy się w wesołym miasteczku. Okazało się, że oboje potrafimy być jak dzieci, kiedy zobaczymy karuzele i te inne. Może tak jest na co dzień? Nieważne. Spędziliśmy tam bardzo dużo czasu i byliśmy padnięci. - Śpisz dziś u mnie, prawda? - Charls spojrzał na mnie z miną szczeniaka. - No oki - zaśmiałam się i poczochrałam mu włosy. Chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę domu. Dotarliśmy na miejsce, a ja otworzyłam drzwi. Mai nie było na dole, więc szybko weszliśmy na górę. Spakowałam się i usiadłam na łóżku. - Znieś to na dół, a ja zajrzę do Mai, oki? - Oki - zgodził się blondyn, a ja wyszłam na korytarz i pokierowałam się do pokoju brunetki. Weszłam do środka. Spała. Wyjęłam z jej biurka kartkę i długopis i napisałam, że jadę do Charlsa. Położyłam liścik na szafce nocnej i zeszłam do blondyna. - Mama jest już przed domem. Co jeszcze? - Rodzice Majki! - Gdzie oni są? - Nie mam pojęcia, ale luz, napisze im sms'a - zaśmiałam się. - Na pewno? - No tak - przytuliłam go i wyszliśmy. Zamknęłam drzwi, po czym razem wsiedliśmy do samochodu, witając się z panią Karen. - Charls, a Leo? - przypomniałam sobie. - Pojechał do domu, pisał mi sms'a - posłał mi uspokajający uśmiech. - Oki - odwzajemniłam gest. Reszta drogi minęła w ciszy. Dojechaliśmy do domu Lenehanów i po przywitaniu z małą Brooke, ja i Charls poszliśmy na górę. - Idę pierwsza - stwierdziłam i biorąc ze sobą piżamę weszłam do łazienki. Po prysznicu osuszyłam się i ubrałam. Umyłam jeszcze zęby i przeczesałam włosy. Gotowa wyszłam z pomieszczenia. - Teraz ty - pocałowałam Charlsa w policzek, a on zajął moje miejsce w łazience. Położyłam się do łóżka i zasnęłam nawet nie wiedząc, kiedy blondyn do mnie dołączył.
~~*~~ Hej, miśki! Jest i nowy rozdział. Dużo się zmieniło, nie powiem... Oczywiście, bardzo dziękuję mojej siostrzyczce, Majce za pomoc ♥
Kocham Cię księżniczko, dziękuję, że zawsze mnie wspierasz i za to, że jesteś przy mnie bez względu na wszystko ♥♥♥
Liczę na to, że podoba Wam się nowy wygląd bloga, bo długo zastanawiałam się, jak chcę, żeby wyglądał. ;p + dodałam nową zakładkę "Bohaterowie".
I ogółem, w dużym skrócie. Nie mam motywacji do pisania rozdziałów, dlatego zajmuje mi to wszystko bardzo dużo czasu. Jednak staram się coś z tym zrobić i zmotywować się do dalszego pisania. Kolejna rzecz, to jest to, iż dostałam ostatnio karę na kompa (wiem, jestem głupia) i też nie miałam jak tego ogarnąć. Po trzecie, szkoła, szkoła, szkoła... Nowe środowisko, pierwsze oceny, wiecie, jak to jest, więc zrozumcie, że też mam swoje życie prywatne i problemy :) Do tego mam za tydzień urodziny i trzeba będzie cos ogarnąć, więc wiecie. xd
Ale jest rozdział i mam nadzieję, że już niedługo będę miała wenę na napisanie kolejnego :D Miłej nocki, misie ♥ Ilyxx Enjoy.^^

poniedziałek, 14 września 2015

Rozdział 29 - "Samotność to ból, a lekarstwem jest ciepło drugiego człowieka"

- Wiem - spojrzałam się na niego - Nie mam telefonu, więc porozmawiamy z kimś ważnym na skype - wyjaśniłam.
- Kimś ważnym?
- Zaraz zobaczysz... - powiedziałam i wybrałam kontakt do... Angelle. Chłopak spojrzał na mnie pytający wzrokiem, a ja wiedziałam, że zaraz będę musiała się tłumaczyć. Zadzwoniłam i o dziwo, odebrała - Włącz kamerkę, głupku! - zaśmiałam się do dziewczyny, a ona wykonała rozkaz. Również włączyłam kamerkę i usłyszałam jedynie pisk ze strony brunetki.
- Boziuu, jak ja Cię dawno nie widziałam! - zbierało jej się na płacz, więc szczerze się uśmiechnęłam, a ona zakryła twarz ręką - Ile to minęło? - powachlowała się rękoma i próbowała uspokoić.

- O jejku... - zrobiłam to samo, a Charlie przyglądał mi się spojrzeniem "Nie, żebym czegoś nie rozumiał, ale kim do cholery jest ten człowiek?" - To już 4 lata, od kiedy Cię nie widziałam. Strasznie się zmieniłaś, wiesz? - stwierdziłam.
- Dlaczego zadzwoniłaś? - spytała prosto z mostu, na co zrobiło mi się trochę głupio...Nie miałam czasu, ani numeru, miałam tylko skype...Rozumiem, nie odezwałam się, ale noo...Ygh...
- Uznałam, że to dobry moment - uśmiechnęłam się, co odwzajemniła.
- Kiedy się w końcu spotkamy? Wiesz, jak tęskniłam?
- Nie spotkamy się... - odpowiedziałam ze smutkiem.
- Co? Dlaczego?

- Jest kilka powodów. Wiesz, albo nie wiesz, ale od kiedy się przeprowadziłaś, miałam wiele...problemów. Długo by gadać. Ale ogółem, mieszkasz 560 km ode mnie...
- Kilometry nie istnieją... - stwierdziła, spuszczając głowę.
- Ale nie ma mnie w Polsce... - odpowiedziałam, na co widocznie się zdziwiła - Mieszkam w Anglii. Jestem tutaj też z innych względów. Za dwa dni występuję z siostrą w BGT - tłumaczyłam.
 
- Jeju, nareszcie! Nareszcie robisz coś ze swoim głosem - uśmiechnęła się, a Charlie ponownie spojrzał na nas, jak na parę idiotek, po czym mnie przytulił - Kim jest ten...ktoś?
- Ej - zaśmiałam się - To jest Charlie. Pamiętasz BaM? Pisałam Ci o nich, co nie? - spytałam, a uśmiech nie znikał mi z twarzy.
- Lenehan?! - wydarła się - Charlie Lenehan?! Nie wierzę, co on tu robi?! Przecież wiesz, że jestem Bambino... Chyba wiesz - zaśmiała się, nie ukrywając zdziwienia.
- Od kiedy?

- W sumie, sama nie wiem. Pokaż go
- Charlie, chodź się pokaż - powiedziałam do chłopaka już po angielsku, a on zbliżył się do mnie i ponownie mnie przytulił, po czym pocałował w policzek.

- To twój chłopak?! Słyszałam o tym, że Lenehan ma dziewczynę, ale byłam pewna, że to tylko ploty - stwierdziła.
- Media kłamią, nooo - przewróciłam oczami.
- Powiesz mi w końcu, kim ona jest, czy nadal będziecie prowadzić rozmowę bez mojego udziału? - wkurzył się blondas, na co wybuchnęłam śmiechem.

- To jest Angelle. Moja dawna przyjaciółka, zawsze przy mnie była, jeszcze w czasie mojego dzieciństwa. Kiedy miałam 9 lat, wyprowadziła się do Niemiec. Straciłyśmy kontakt i teraz, widzę ją po raz pierwszy od 4 lat
- Czemu nie rozmawiałyście? - dopytywał.
- Rok później poznałam Maję. O Angelle zapomniałam, znaczy nie zapomniałam, ale nie miałam warunków, do spotkania się z nią. Wiesz, miałam trudną sytuację, do tego mojego taty przy mnie nie było i nie miał mnie kto podwieźć. Długa historia.

- A, oki... Bambino? - zwrócił się do dziewczyny.
- Forever - odpowiedziała - Kocham Cię! - powiedziała po polsku.
- Ej, on jest mój - stwierdziłam również w ojczystym języku, a ona zaczęła się śmiać.
- Co mówiłaś? - spytał Charls. 
- Nic, nic - wybuchnęłam śmiechem 
- Jak to nic? - przyjaciółka zaczęła się śmiać razem ze mną - Stwierdziła, że jesteś jej - wytłumaczyła blondynowi. 
- Miała racje - zabawnie poruszył brwiami.
- Oki, nie wnikam...
- Nie powinnaś - przytuliłam się do chłopaka, a on mnie pocałował.
- Uuu to może ja nie przeszkadzam? - spytała dziewczyna 
- Nie przeszkadzasz - spojrzałam na nią z uśmiechem. Charls zawsze sprawia, że się śmieję.
~Majka:
Gdy Leo przestał mnie całować odsunęłam się od niego i usiadłam na łóżku.
- Co robimy? - spytał opierając brodę na moim ramieniu.
- A co byś chciał? - spytałam.
- Nie wiem - zaczął dmuchać mi na szyje, co bardzo łaskotało.
- Co robisz? - spytałam ze śmiechem, odwracając się do niego przodem.
- Nudzi mi się - westchnął. 
- Życie - wybuchnęłam śmiechem, jednak widząc jego minę spoważniałam - No ej - przytuliłam go, a on się zaśmiał i cmoknął mnie w nos. W tym momencie do pokoju wszedł tata.
- Macie się zaraz kłaść - stwierdził - I nie chce zostać dziadkiem - dodał jeszcze i wyszedł.
- Bez obaw - prychnęłam pod nosem.
- Oj Majka - Leo cmoknął mnie ze śmiechem w policzek.
- Dobra, to ty się wykąp, a ja idę na chwile do Edi - stwierdziłam.
- A śpię? 
- Śpisz tu - mrugnęłam do niego i wyszłam. Bez pukania weszłam do pokoju siostry.
- Hejka... A to kto? - zdziwiłam się, widząc Edytę rozmawiającą z jakąś dziewczyną na skype...To do niej nie podobne...
- Yyy... Hej, to jest Angelle... - zająknęła się - A to jest Maja - zwróciła się do brunetki. - Kto niby? - Nie aferuj się, Majka - próbowała mnie zgasić. - Nie aferuję się, do cholery, ale powiedz mi, kto to jest! - wydarłam się. - Musisz znać wszystkich moich znajomych? Naprawdę?
- Tak, muszę - stwierdziłam. - To masz problem
- Ty masz problem
- Możesz dać mi spokój?
- Wiecie, to ja może nie będę jednak przeszkadzać... Edi, napisz później - poddała się Angella. - Oki... - westchnęła blondynka, a Charlie ją przytulił. Po chwili dziewczyna się rozłączyła, a Edyta wstała. - Co to było?!
- Nic - uśmiechnęłam się fałszywie. - Niee, wcale - przewróciła oczami - Odpowiesz mi na pytanie?
- A co gdyby to była Katy, hmm? To miałam pozwolić na to, aby Ci ubliżała?
- Ale nie była, a ty zrobiłaś mi niepotrzebną spinę przed dawną przyjaciółką... - zaszkliły jej się oczy. - Kim? -...Chyba się pogubiłam...
- Przyjaciółką... Cztery lata temu się wyprowadziła, i chciałam z nią porozmawiać, a wyszło, jak wyszło... - opuściła ręce.
- Jejku, przepraszam...
- Nie przepraszaj...
- Kiedy ja napra...
- Uspokój się - przerwała mi - I wyjdź. Dobranoc. - stwierdziła bez uczuciowo, a ja wróciłam do swojego pokoju. Leo leżał na łóżku z telefonem w ręce.
- I jak?... Ej, czemu jesteś smutna? - Nic - westchnęłam.
- Majka? Ty płaczesz? - podszedł i mnie przytulił.
- Edi - westchnęłam 
- Misiu, nie płacz no - przyciągnął mnie do siebie.
- Już dobrze - wytarłam policzki i wtuliłam się w niego mocniej.
- Mam nadzieje - pocałował mnie w czoło - A teraz leć się kąpać - dodał, a ja zlustrowałam go wzrokiem. Był już wykąpany i miał na sobie dresy i koszulkę...Typowo, choć koszulki bym się pozbyła...
- Majka wariujesz - westchnęłam w myślach.
- Co mi się tak przyglądasz? - spytał brunet.
- Nie nic - zaśmiałam się i przytuliłam do niego.
- To idziesz? - spytał ze śmiechem. 
- Ide - odsunęłam się od niego i ruszyłam do szafy. Wyciągnłam z niej piżamę i weszłam do łazienki, po drodze całując bruneta. Po szybkim prysznicu osuszyłam się i ubrałam. Umyłam jeszcze zęby i wyszłam. Leo leżał na moim łóżku.
Piżama Majki
- A ty tu co? - zażartowałam.

- Zostaje z tobą - stwierdził i pociągnął mnie za rękę tak, że wylądowałam obok niego. Zaśmiałam się, a on cmoknął mnie w nos.
- Co robimy? - spytał 
- Wypadałoby iść spać 
- No okej - wstał i zdjął koszulkę, po czym wrócił do mnie.
- Dobranoc księżniczko - pocałował mnie, a ja wtuliłam się w niego i zasnęłam. ~Edyta:
- Nie uważasz, że przesadzasz? - spytał Lenehan.
- Nawet mi nie mów - westchnęłam. - To było trochę... Bez sensu?
- Ale co miałam zrobić? Nie znała dziewczyny i zaczęła się wydzierać... Czy to moja wina?
- No nie, ale... - Ale co? - przerwałam mu.
- Ale nie powinnaś się tak od razu obrażać - Kiedy ja się nie obrażam - Edi - przewrócił oczami.
- Ygh, no dobra, okay, rozumiem - powieliłam jego ruch - Pogadam z nią... Ale jutro. Pójdziemy na zakupy i będzie dobrze - dodałam niechętnie.
- Przestaniesz się na nią fochać? - podszedł do mnie i objął mnie w talii.
- A mam wybór?
- Ja tam nie wiem - zaśmiał się, na co sama parsknęłam śmiechem - Widzisz, już Ci się humor poprawił - uśmiechnął się. - Tak już bywa, kiedy ty się śmiejesz, ja nie mam innego wyboru. Twój humor mi się udziela
- To źle?
- Tego nie powiedziałam - zaśmiałam się - Która godzina? - spytałam, zdając sobie sprawę z tego, że jutro szkoła.
- Późna
- Fajnie - wybuchnęłam śmiechem - Do spania chłopie - rozkazałam, zanosząc się śmiechem.
- Nie pozwalaj sobie - również zaczął się śmiać.
- Ja mogę - pocałowałam go w policzek - Too, idę się kąpać i zaraz wracam - stwierdziłam i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej piżamę, po czym skierowałam się w stronę łazienki. Wzięłam gorący prysznic, osuszyłam się i ubrałam. Przeczesałam włosy, umyłam zęby i gotowa wyszłam.
Piżama Edi
- Możesz iść - poinformowałam go.
- Jakbym nie wiedział - znowu się zaśmiał.
- Z tobą różnie bywa - stwierdziłam. Charlie wszedł do łazienki, ale po chwili się wrócił.
- Naprawdę, urządziłaś sobie saunę, czy co? Cała łazienka zaparowana - zanosił się śmiechem.
- Lubię gorące kąpiele - wybuchnęłam śmiechem - Przeszkadza Ci to?
- Tam się nie da oddychać
- Jakbyś się postarał, to by się dało - stwierdziłam, śmiejąc się - Idź i nie marudź - pocałowałam go w policzek, a on wszedł z powrotem do łazienki. Położyłam się do łóżka i zamknęłam oczy. Byłam strasznie zmęczona, a one ciążyły tak bardzo. Słyszałam jak blondyn wychodził z łazienki i kładł się do łóżka. Poczułam, jak mnie przytula i mówi "Dobranoc". Wymruczałam odpowiedź i po chwili zasnęłam...
~~*~~ ~Majka:
Otworzyłam oczy i przez chwilę przyglądałam się śpiącemu brunetowi. Po chwili chłopak również się przebudził. - Dzień dobry, księżniczko - szepnął i pocałował mnie w usta.
- Hej kochanie - odpowiedziałam mu - Czas wstawać - dodałam ze śmiechem.
- Jeszcze nie - przyciągnął mnie do siebie. 
- Oj tak, kochanie - pocałowałam go i podniosłam się ze śmiechem. Zajrzałam przez okno. Padał śnieg, po raz pierwszy od naszego przyjazdu. Podeszłam do szafy, czując na sobie wzrok bruneta, ale zignorowałam to i dalej szukałam ubrań, dostosowanych do panującej pogody, co przy mojej letnio-jesiennej szafie, było dosyć trudne.
- Zimno mi - stwierdził Leo, przytulając się do mnie i kładąc na mojej talii swoje zimne dłonie. 
- Czuję - zaśmiałam się.
- Hmm? - spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem.
- Nic miś. Idę się ubrać - pocałowałam go i weszłam do łazienki. Ubrałam się, przeczesałam włosy, zrobiłam delikatny makijaż, a gdy wyszłam, chłopak był już ubrany.
Outfit Majki
- Nie bałeś się, że wyjdę, jak będziesz nieubrany? - spytałam. - W twoim tempie, to byłoby mało prawdopodobne - zaśmiał się - Chociaż, nie wiem, czy jakoś bardzo by mi to przeszkadzało - zrobił minę pedofila.
- Leondre!
- No co?
- Jesteś zboczony, znowu...
- Sama pytałaś, o...
- Cii, nie prawda - przerwałam mu ze śmiechem - Szkoła Leo, szkoła... - Spakowana?
- Nie
- Jak zwykle - wybuchnął śmiechem i wziął ze sobą swoją torbę. - Jak ty...?
- Mi wystarczy pięć minut, na trzydzieści twojego siedzenia w łazience
- Przesadzasz
- Nie powiedziałbym - zanosił się śmiechem, po czym mnie pocałował i chciał wyjść z pokoju. - Ej! - spojrzał na mnie pytającym wzrokiem - Może zaczekasz?
- Aaa, oki - stwierdził z uśmiechem. Po kilkunastu minutach byłam gotowa i razem wyszliśmy z pokoju, napotykając się na parę blondasów.
Outfit Edi
- Gotowi?
- Chyba tak - stwierdziła Edi, a Charlie objął ją w talii i razem zeszliśmy na dół.
- Pa, mamo! - pożegnałam się z rodzicielką i wszyscy wyszliśmy, kierując się w stronę przystanku. - Gdzie idziemy? - zdziwił się blondyn.
- Na autobus - odpowiedziałam ze śmiechem - Nigdy autobusem nie jechałeś? - zakpiłam. - Ej, jechałem, ale to było kilka lat temu - stwierdził, a Edyta wybuchnęła śmiechem. - A ty z czego się kielczysz? - spytałam po polsku.
- On ma refleks szachisty - zanosiła się śmiechem - Najlepsze jest to, że on pewnie nie pamięta, jak wygląda autobus, a ja jeździłam nim prawie codziennie i żyję. W sumie, to rzygam tymi polskimi busami, niektóre były tragiczne - nie umiała powstrzymać śmiechu, co mi się udzieliło, a chłopcy patrzyli na nas jak na idiotki. Po chwili dotarliśmy na przystanek. Chciałam się upewnić, o której będziemy na miejscu, a Charlie postanowił przypomnieć sobie, jak to działa, chociaż chyba nie koniecznie mu to wyszło. Patrzył się na rozkład jazdy z wyraźnym zdziwieniem, a Edi przyglądała mu się z końca przystanku ze śmiechem. - Mówiłam, że nie wie, o co chodzi - zwróciła się do mnie. - Poczekaj, dajmy mu czas, może ogarnie - zaczęłam się śmiać.
- Zaraz ten czas się skończy, mamy kilka minut
- Jak to działa? - spytał po chwili rozkminy blondas.
- Boże, mówiłam no! - wybuchnęła śmiechem blondynka, a ja wraz z nią - Nieważne, autobus zaraz będzie, a chyba nie chcesz iść pieszo - nie powstrzymywała śmiechu.
- Noo... No nie chcę - uśmiechnął się.
- To dalej - zaśmiałam się, a on podszedł do Edi i objął ją w talii.
- Majka, chyba nie tylko mój chłopak nie ogarnia - parsknęła śmiechem, a ja spojrzałam na Leo wpatrującego się z dziwacznym grymasem w rozkład jazdy.
- Te, brunet! Cho no tu, autobus jedzie! - zawołałam do Leondrego po polsku, a on jedynie spojrzał na mnie zdziwiony - Dalej, chodź, autobus, ciołku! - zawołałam ponownie, tym razem po angielsku, a on podbiegł do mnie i chwycił mnie za rękę.
- Co Wy rozumiecie z tego rozkładu?
- Wszystko - parsknęłam śmiechem - Jesteście na to za głupi
- Mądre się znalazły, pff - przewrócił oczami - Nigdy Was nie zrozumiem
- Nie musisz - zaczęłam się śmiać.
- Czemu się tak dzisiaj śmiejecie ze wszystkiego? Znowu chyba nie rozumiem - uśmiechnął się.
- Życie - nie mogłam opanować śmiechu - No nie wiem, mamy dzisiaj za dobry humor, przy Was tak zawsze jest
- Ooo, kochane
- Że co?
- Że ty
- Że ja?
- Że tak - parsknął śmiechem - Nasze rozmowy są bez sensu
- Ale lepsze niż tej pary blondasów, co nie?
- Zawsze i wszędzie - stwierdził. Nie minęło wiele czasu, a nasz bus podjechał. Wsiedliśmy do niego, zajęliśmy miejsca i czekaliśmy na przystanek obok szkoły. Po chwili zatrzymał się pod College'em, a my wzięliśmy swoje torby i wyszliśmy. Ja i Leo skierowaliśmy się w stronę sali od matematyki, po drodze witając się z nowo poznanymi ludźmi.
~Edi:
Gdy wyszliśmy z autobusu, wzięłam Charlsa za rękę i razem minęliśmy bramę do naszej szkoły.
- Edi? - spytał z uśmiechem i stanął naprzeciw mnie.
- Hm?
- Pamiętaj, co by się nie działo, jestem przy Tobie. Żadna Katy, ani jej znajomi nic Ci nie zrobią. Nie pozwolę na to. Od razu do mnie przyjdź, nieważne, czy tylko coś do Ciebie powiedzą, zaśmieją się, czy będą poniżać, masz do mnie przyjść oki? Nie pozwolę sobie na obrażanie i męczenie dziewczyny, która jest dla mnie całym światem, rozumiesz? Nie pozwolę na to - spuścił wzrok, a ja wtuliłam się w niego tak mocno jak potrafiłam. - Dobrze... Obiecuję, przyjdę - pocałowałam go w policzek, a gdy się odsunęliśmy, pomachałam i pobiegłam w stronę swojej znienawidzonej klasy...Witaj piekło... Wszyscy weszliśmy do sali i zaczęła się pierwsza lekcja. Zajęcia dodatkowe... z polskiego...Będzie szóstka, heheh...
~~*~~ Minął cały dzień. Przebrnęłam niechętnie przez opustoszały korytarz, kierując się w stronę drzwi. Czekanie na Maję jest męczące. Mijają godziny, zanim ona się pożegna ze swoimi wszystkimi nowymi znajomymi, ogarnie się i jeszcze tu przyjdzie. Usiadłam na schodach przed szkołą i rozmyślałam nad wydarzeniami z ostatnich dni. I właśnie wtedy przypomniało mi się, że nawet nie pogodziłam się z Majką, a już od rana byłyśmy jak nowo narodzone, gotowe do życia, uśmiechnięte i z typowymi dla nas odpałami. Bez fochów. No przecież, ile można się gniewać na siostrę. Chociaż, ja potrafię. Pamiętam, że kiedyś nie rozmawiałyśmy przez 3 miesiące. Byłam obrażona na życie i nie miałam ochoty rozmawiać z nikim, nawet z nią. No cóż, było minęło, ale to należało do naszej najdłuższej kłótni. Reszta mija się pomiędzy 10-15 minutami focha. Po chwili brunetka podeszła do mnie z Leo
- To do zobaczenia jutro, kochanie - pocałował ją...Taa jutro...Na pewno...Jeszcze dziś się zobaczą, dam sobie rękę uciąć...Gdy po jakże czułym pożegnaniu, brunetka wreszcie zwróciła na mnie uwagę, krótko pożegnałam się z Leondrem i wraz z siostrą wyszłam z budynku. - Edi! - usłyszałam za sobą i odwróciłam się ze śmiechem - A ze mną to się nie pożegnasz? - blondyn uniósł brew, a ja do niego podbiegłam, wpadając w jego rozłożone ramiona. Mocno przygarnął mnie do siebie i pocałował w czoło. - Do zobaczenia niedługo - szepnął mi na ucho, a ja go pocałowałam. - Do zobaczenia - przytuliłam go jeszcze mocniej, po czym odsunęłam się i machając wróciłam do Majki. - To idziemy na parking - spytałam, na co tylko pokiwała głową...Oki, co jej jest? Czyżby straciła swój wieczny optymizm? No cóż, potem się dowiem... W ciszy doszłyśmy na miejsce, a po chwili przyjechała po nas pani Diana. Wsiadłyśmy do samochodu i ruszyłyśmy - Jak było w szkole? - spytała mama Mai. - Jak zwykle - brunetka przekręciła oczami. - Było oki - dodałam od siebie i spojrzałam na przyjaciółkę, która odwróciła wzrok. Po chwili byłyśmy w domu. - Obiad jest na stole. Macie 10 minut na zejście - zaśmiała się mama brunetki, a my pobiegłyśmy na górę. Znaczy ja pobiegłam...Czuje się tak jakbym zamieniła się z Majką nastawieniem do życia...To nie jest normalne... Przebrałam się w coś luźniejszego, umyłam ręce, zmyłam makijaż i zeszłam na dół, gdzie siedzieli już rodzice dziewczyny. Po chwili i ona "zaszczyciła" nas swoją obecnością. Bez słowa usiadła i spojrzała na mnie...Co jej dziś do jasnej cholery jest? Jej zachowanie jest męczące... - No to smacznego - odezwał się jedyny mężczyzna w naszym gronie i zaczęliśmy jeść. Po obiedzie postanowiłam porozmawiać z przyjaciółką. Podeszłam do niej i chwyciłam ją za nadgarstek. - Co jest? - spytałam. - Zupełnie nic - uśmiechnęła się sztucznie i poszła do siebie. - Jak wolisz - stwierdziłam już tylko do siebie..Chyba będzie trzeba to przeczekać...Weszłam do swojego pokoju i no, chyba trzeba zrobić lekcje...Rozpakowałam wszystko i wzięłam się za odrabianie. Gdy kończyłam ostatnie zadanie z matematyki, rozdzwonił się mój telefon. - Halo? - Hej skarbie - usłyszałam głos Charliego, a uśmiech mimowolnie pojawił się na mojej twarzy. - Hej misiu. Co jest? - Mogę dziś do ciebie przyjechać? Spędzilibyśmy razem wieczór? - zaproponował. - No jasne - zgodziłam się bez namysłu - Bruneta też zabierasz? - spytałam. - No właśnie, on przed chwilą rozmawiał z Majką i nie chce jechać - stwierdził. Jego słowa wywołały u mnie duże zdziwienie. - Zabierz go, nawet siłą. Ja nie wiem, co się dziś z nimi dzieje - westchnęłam. - Spokojnie...To do zobaczenia niedługo, księżniczko. Kocham Cię - pożegnał się. - A ja ciebie. Do potem - rozłączyłam się i totalnie zlewając matmę rzuciłam na łóżko...Co się dzieje z tymi brunetami?...
~Charlie:
Kiedy Edi się rozłączyła, usiadłem na łóżku i postanowiłem ponownie zadzwonić do Leo...Jak na siłę, to na siłę... Wybrałem numer do przyjaciela i nacisnąłem zieloną słuchawkę. Po dwóch sygnałach odebrał.
- Co znowu chcesz?
- Widzę, że nie masz humoru
- No i...?
- I sorki, ale musimy jechać do Edi - wyjaśniłem.
- Nic nie muszę
- Musisz Leo. Prosiła, abyś też przyjechał, chyba jej nie zawiedziesz, co nie? - próbowałem go przekonać.
- A nie wystarczy, że ty pojedziesz?
- Leo!
- Dobra, ygh, niech Ci będzie... Zaraz u Ciebie będę - westchnął.
- Dzięki, czekam - stwierdziłem ciepło i się rozłączyłem. Ułożyłem włosy i zszedłem na dół.
- Mamo, zaraz wychodzę! - zawołałem.
- Gdzie?
- Do mojej blondie - zaśmiałem się.
- Lepiej jej tego nie mów - pokręciła głową ze śmiechem.
- Oki, oki - odwzajemniłem uśmiech, po czym wyjrzałem przez okno. Samochód Leo stał przed domem - To idę, papa! - pożegnałem się i wybiegłem z domu. Wszedłem do samochodu i przytuliłem bruneta na powitanie. Po chwili, bez słowa odwrócił głowę w stronę okna.
- Leo, co jest?
- Aa... Nic - stwierdził załamany.
- Nie jestem ani głupi ani ślepy, i widzę, że coś jest nie tak - przewróciłem oczami.
- Powiem Ci później... Teraz nie chcę o tym gadać
- Okay, niech ci będzie... - poddałem się, a samochód zatrzymał się pod domem Edi. Dziewczyna czekała na nas przed drzwiami. Jej mina nie wskazywała na nic dobrego.
- Hej, kochanie - podbiegłem do niej i przytuliłem ją, delikatnie unosząc.
- Hejka - odpowiedziała z uśmiechem, po czym spoważniała. Widocznie chciała nam coś oznajmić. Leo przygramolił się do nas ślimaczym krokiem i oparł się o ścianę, a Edyta zaczęła gadkę - Jest pewna sprawa i musicie mi pomóc...
- Co masz na myśli? - dopytywał brunet.
- Chodzi o Majkę. Leo, wiem, że wiesz, dlaczego ona zachowuje się tak, a nie inaczej. I powiem Ci tak. Trzy rzeczy. Pierwsza - normalnie bym to zignorowała, ale jej zachowanie powoli mnie wkurza, po drugie - rusza się w tym samym tempie, co ty, i straciła chęci i swój mega zapał do życia, po trzecie - powiedzmy sobie wprost, kiedy jest smutna, wkurza wszystkich wokół, a najbardziej mnie. Więc proszę Cię, rusz łaskawie swój tyłek i rozwiąż to wszystko, bo miałam się z nią dzisiaj godzić, a nie kłócić - zbulwersowała się.
- Ej, spokojnie - podszedłem do niej, a jej oczy już były zaszklone. Próbowała coś powiedzieć, ale jedynie zakryła twarz rękoma, usiadła pod ścianą i zaczęła płakać. Leo spojrzał na nią ze współczuciem, po czym usiadł obok niej i ją objął. Nie potrafiłem się ruszyć, nie wiedziałem, co mam zrobić. Po chwili osłupienia wstałem i podszedłem do nich, obejmując Edi z drugiej strony.
- Będzie dobrze, kochanie - pocałowałem ją w czoło, a ona puściła Leo i mocno się we mnie wtuliłam. - Nie mogę wam powiedzieć, przepraszam - Leo wstał i skierował się w stronę bujaczki. Wyglądał na zdołowanego, a nawet gorzej. Odpychał się od ziemi, jakby w swoim świecie, nie zwracając uwagi na otoczenie. - Martwię się o niego...O nich - wyszeptała Edyta. - Ja też, ale od niego się nie dowiemy, o co chodzi - westchnąłem. - Wiem. Ale dowiemy się tego, prawda? - spojrzała na mnie z nadzieją. - Dowiemy, a teraz chodź do domu - wstałem i wyciągnąłem do niej dłoń. Chwyciła ją i wstała. - Leo, chodź do domu - krzyknęła do bruneta. - Posiedze - stwierdził. - Leo noo - puściła mnie i podeszła do niego.
~Edyta:
- Co jest? - usiadłam obok bruneta. - Nic - spuścił wzrok. - No mów - westchnęłam, ale on siedział cicho - Chodzi o Majkę, tak? Leo, przecież i tak się pogodzicie. Ty i ona razem. Wy jesteście idea... - Nie jestem pewien, czy w ogóle jesteśmy jeszcze razem - przerwał mi, a mnie zamurowało. - Ja..Jak to? - wyjąkałam. Poczułam, jakby moje serce miało się zaraz zatrzymać. - Mniejsza. Ja się przejdę, okay? - Okay - odpowiedziałam, a on wstał i ruszył chodnikiem. Charlie ciągle przyglądał mu się ze zdziwieniem - Leo - zatrzymałam go. - Hmm? - spojrzał na mnie. - Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć - powiedziałam, po czym podeszłam do niego i mocno go przytuliłam. - A ty na mnie - szepnął - A teraz wracaj do Charlsa - próbował się uśmiechnąć. - Oki. Uważaj na siebie - poprosiłam. - Bez obaw - stwierdził, puszczając mnie. Odwrócił się i szedł dalej. Wzięłam kilka głębokich oddechów i próbowałam się uspokoić. Wpatrywałam się w swoje buty, nie wiedząc, o czym mam myśleć. Too...Kompletnie mnie zatkało...Oni...Osobno? Tak się da?... Nigdy sobie tego nie wyobrażałam, a teraz?...Ygh...
- Edi, wszystko okay? - podszedł go mnie Charlie - Zbladłaś... - stwierdził, nachylając się do mnie, aby mi się przyjrzeć.
- Nic nie jest okay... - stwierdziłam, a w moich oczach znowu pojawiły się łzy - Jebana wrażliwość - powiedziałam sama do siebie po polsku.
- O co chodzi? Co się dzieje? - dopytywał spanikowany blondyn.
- Oni... Już chyba nie są razem - stwierdziłam z powagą, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Przygryzłam wargę, próbując nie płakać, ale to było prawie niemożliwe. Charls przyglądał mi się z ogromnym zdziwieniem. Po chwili nie wytrzymałam i uklękłam. Rozpłakałam się jak dziecko. Nie potrafiłam znieść myśli o tym wszystkim bez NICH. Tak się nie da. Chłopak ukucnął przede mną i mnie objął, po czym starł łzy z moich policzek. 
- Dadzą radę... Nie przejmuj się, to ich sprawa...
- Charlie, nie możemy tego tak zostawić... - szepnęłam - To nie to samo, widzieć ich obrażonych na siebie. Pamiętaj, jej uśmiech, zawsze był moim uśmiechem. A teraz co?...
- Będzie dobrze... Chodź do domu - stwierdził i pociągnął mnie za rękę. Zakręciło mi się w głowie, więc oparłam się o ścianę domu i westchnęłam - Dobra, lepiej nie chodź. Stres źle na Ciebie działa - pocałował mnie w policzek i wziął na ręce. Weszliśmy do środka, a on położył mnie na kanapie i przyniósł szklankę wody. Po chwili spanikowani rodzice Majki przybiegli i zaczęli wypytywać.
- Boże! Co jej się stało?! - Pani Diana nie wiedziała, co zrobić.
- Nic mi nie jest - odpowiedziałam i próbowałam usiąść normalnie, ale kompletnie mnie zamroczyło. Chwyciłam się jedynie za głowę i położyłam z powrotem - Muszę odpocząć - stwierdziłam. Co dziwne, na dół zeszła i Maja. 
- Co się stało? - spytała i podeszła do mnie.
- Muszę tylko odpocząć, spokojnie - wymusiłam uśmiech. - Zostawię was - szepnął Charls i pocałował mnie w czoło. Gdy odszedł postanowiłam zacząć temat. - Co się stało z Leo? - O czym mówisz? - uciekała wzrokiem. - Majka, on powiedział, że wy...Że nie wie, czy wy jesteście jeszcze razem - spojrzałam na nią. - Edi...
~~*~~ I jest rozdział. Po dosyć długiej przerwie, ale jest.
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale ostatnio miałam wiele problemów prywatnych, do tego nowa szkoła, gdzie też najlepiej mnie nie potraktowali. Do tego dochodzą wszystkie prace domowe i nauka, wiecie, że pochłania to dużo czasu. A na bloga trzeba jednak poświęcić to kilka godzin, których ostatnio nie mogłam marnować. Nawet, gdy próbowałam, wychodziło to... no okropnie :') Więc jeszcze raz przepraszam i obiecuję, że się poprawię ;D
Teraz, tradycyjnie, dziękuję za wszystko mojej Majce ♥ Misia zawsze mi pomaga i dzięki niej radzę sobie z problemami, których na co dzień doświadczam ♥
A Wam jak mijają pierwsze tygodnie szkoły? Opowiadajcie w komach ! Miłej nocy, ludziki ♥ ilya xx
Enjoy. ^^