piątek, 16 października 2015

Rozdział 32 - "People come and go, but memories never fade..."

PAMIĘTAJCIE O KOMENTOWANIU! KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ! ♥ MIŁEGO CZYTANIA ♥
The Band Perry - "If I Die Young" ~ klik♥
~~*~~
Wiadomo już coś? - pytałam co kilka minut, praktycznie dławiąc się łzami. 
- Jeszcze nie... - stwierdziła wyczerpana pani Diana - Edyta, będzie dobrze, już nie raz zdarzało jej się wyjść na cały dzień...Znajdzie się - pocieszała mnie. 
- Tylko zawsze była wtedy przy mnie, a teraz nawet nie wiemy gdzie jest!... - krzyczałam przez łzy. Po chwili chłopcy wrócili z poszukiwań z nieciekawymi wyrazami twarzy i usiedli obok mnie. Bez słowa wtuliłam się w Charliego, a Leo złapał mnie za rękę.
- Nic jej nie jest, jest naprawdę silna, wiem o tym... - stwierdził załamany brunet i spuścił wzrok.
- On dobrze mówi, naprawdę, nie możesz się tak martwić... - dopowiedział blondas i poczochrał mi włosy. Od tego momentu siedzieliśmy w ciszy, którą zaburzył jedynie jeden dzwonek. Telefon mamy Majki daje o sobie znać.
- Halo?... Gdzie?! - usłyszałam jej głos zza ściany, niestety nic nie zrozumiałam z rozmowy. Dało się usłyszeć jej cichy jęk i stukanie paznokci o blat. Kiedy się rozłączyła, z płaczem przybiegła do pokoju i próbując się opanować, pokazywała, że mamy wstać.
- Chodźcie do samochodu, jedziemy... - wydusiła cicho. Nie wiedzieliśmy, co się stało. Pobiegła do auta, a my za nią. 
- O co chodzi? - spytałam przerażona.
- Musimy wracać... - odparła nadal płacząc.
- Co?!
- Tak... - powiedziała, a my w ciszy czekaliśmy na dalszy przebieg wydarzeń. Już niedługo będziemy pewnie na miejscu...Teraz tylko zasnąć i obudzić się, już przy niej...~~*~~
Nie miałam pojęcia gdzie jedziemy, ale okolica wydawała się dziwnie znajoma... Po chwili zorientowałam się, że kierujemy się do studia BGT.
- Po co tam jedziemy? Co z Majką? - spytałam, ale Pani Diana, tylko tępo wpatrywała się przed siebie. Wtuliłam się w Charlsa i zaczęłam płakać. Po chwili w końcu byliśmy na miejscu. Nie wiedziałam, czy mam wstawać. Świat wirował, a ja była zbyt słaba. W końcu Charlie złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. - Zostańcie tu - rozkazała mama Majki. - Ale jak? - spytałam. - Zaczekaj i tyle - podniosła ton. - Nie...! Ja chce do Majki... - wyszlochałam, a ona spojrzała na mnie z wielkim smutkiem i z płaczem pobiegła w stronę drzwi. Chciałam biec za nią, ale Leo mnie zatrzymał. Razem z Charlsem mocno mnie do siebie przytulili...Mam złe przeczucia. Tak jakby jej się coś stało. To nie jest dobre uczucie. Jeśli jej coś jest, to ja tego nie przeżyję, w końcu to moja siostra. W tych dobrych i złych chwilach...Stojąc tak z chłopakami zauważyłam jakiegoś policjanta wchodzącego do środka...Czy czy może chodzić o Majkę? Jejku... W końcu nie wytrzymałam i wyrwałam się, aby pobiec w jego stronę. - Co z moją siostrą?! - wykrzyknęłam, biegnąc. - Jesteś z rodziny? - No, jestem siostrą...- skłamałam. - Twoja siostra...Ona nie żyje, przykro mi - odrzekł policjant i wszedł do środka. 
- Co? Jak? Że coś ty powiedział?! - osłupiałam. Wpatrywałam się w szklane drzwi studia, a po moich policzkach ciekły łzy. Nie potrafiłam przyjąć tego do wiadomości. Moje serce biło coraz szybciej. Coraz bardziej uświadamiałam sobie to, co właśnie usłyszałam. Opadłam bezradnie na ziemię i wybuchnęłam płaczem. Wszystko co przeszłyśmy...To nagle zniknęło. Tego nie ma, nie powtórzy się. Nie ma jej... Chcąc wyładować emocje, uderzyłam z całej siły w betonowe podłoże. Jeden raz, po tym drugi, trzeci. Nic nie pomagało. W pewnym momencie z mojej ręki zaczęła cieknąć krew, a ja jedynie jęknęłam z bólu. Poczułam to. Stratę tak ważnej osoby. Jeszcze odpłacę za to wszystko...
- Edi?! EDI! - w moją stronę biegł Charlie. Uklęknął obok i spanikowany zaczął krzyczeć.
- Co ty robisz?! Co się stało, do cholery?! - nie wiedział, co ma robić. Chwycił mnie za obolałą rękę i zauważył krew - Jak tyś to...?! - spojrzał mi prosto w oczy. Zapłakane, czerwone, opuchnięte oczy - Edyta, co tu się odpieprza?! - nadal krzyczał. Wydałam z siebie cichy pisk i ponownie zaczęłam cicho szlochać - Dlaczego nic nie mówisz, Edi... - wziął mnie na ręce i zaniósł z powrotem do samochodu.
- Charlie... - odezwałam się, tak naprawdę nie kojarząc tego, gdzie jestem. Przetarłam rozmazane oczy, a w mojej głowie znowu wszystko zaczęło się kręcić. Spuściłam wzrok na dół, a Charlie schylił się do mnie. Leo patrzył na nas jak wryty.
- Powiesz mi, o co chodzi?
- Majka ona... - znowu wybuchnęłam płaczem. - Co z Majką? - Leo spojrzał na mnie przerażony. - Majka nie żyje - wyszeptałam ledwo słyszalnie. - Co? - Nie żyje...Ona nie żyje! - powiedziałam tym razem dużo głośniej i z wielkim przerażeniem spojrzałam na Devriesa. Charlie również na niego spojrzał równocześnie mocno mnie przytulając. Blondyn był przerażony, widziałam to, jednak z Leo działo się coś gorszego... ~Leondre: Majka nie żyje...Te słowa jak mantra w mojej głowie. Czułem jak tracę oddech, jak bardzo trudno mi oddychać. Wszystko mnie bolało, ale tak naprawdę nie czułem zupełnie nic. Czułem się pusty, tak jakby Majka zabrała ze sobą wszystkie moje uczucia. Zabrała mi serce... - Leo - Charlie mną potrząsnął, a ja na niego spojrzałem - Przestań! - krzyknął. - Co..Coo? - To - chwycił moje dłonie, z których sączyła się krew. Nawet nie zorientowałem się, kiedy wbiłem sobie w nie paznokcie. Spojrzałem na szlochającą Edi i wtedy wszystko dotarło do mnie ze zdwojoną siłą. Wybuchnąłem płaczem i zacząłem krzyczeć, co czuję. - Leo - Charlie złapał mnie za ręce i przycisnął do siedzenia - Uspokój się - spojrzał na mnie przestraszony. - Ona nie żyje, ona nie żyje, nie żyje, Majka nie żyje!... - powtarzałem, szlochając. ~Charlie:
Próbowałem zachować spokój, ale w pewnym momencie wszystko runęło. Łzy nachodziły do moich oczu, jednak co chwilę je ocierałem. Chwyciłem się za głowę i próbowałem zrozumieć to, co się dzieje wokół mnie. Kiedy się odwróciłem, Edi przysunęła się do bruneta i mocno go przytuliła. Po chwili zastanowienia, dołączyłem do nich. Usiadłem obok i przytuliłem całą dwójkę. Tak siedzieliśmy, w otwartym samochodzie, w trójkę. Nas dwóch, a one?...One zawsze były dwie, teraz jednej zabrakło...
- Charlie... Nie płacz, ty nie możesz... - szepnęła Edyta i otarła łzy z mojego policzka, których już nie potrafiłem opanować.
- Nawet ja już nie potrafię...
- Zawsze to ty byłeś moją siłą... Teraz jesteśmy wszyscy bezradni... Nic nie poradzimy na tą jebaną śmierć... Ona przychodzi i zabiera nam bliskich. Nie myśli o ich życiu, o tym, co zostawiają... - wzięła głęboki oddech - Pamiętam, zawsze chciałam to zrobić... Chciałam umrzeć, nie zabierać innym powietrza, którym wszyscy oddychamy...
- Edyta, proszę Cię...
- ...I teraz już sama nie wiem, dlaczego śmierć musiała przyjść akurat po nią...
- Edi, nie mów tak - chwyciłem ją delikatnie za policzek.
- Powinna przyjść po mnie i pozbawić życia tą, która nie jest niczego warta...Pesymistkę, nie posiadającą zalet...A nie tą, która daje szczęście wszystkim wokół...
- Posłuchaj mnie... - wtrąciłem - Nie możesz tak mówić, rozumiesz? Nie możesz... Jesteś idealna. I-D-E-A-L-N-A. Nie możesz myśleć inaczej... Musisz żyć. Dla mnie, dla Leo, dla wszystkich wokół...Dla twoich fanów, dla BGT, po prostu dla życia... Tak naprawdę nie wiemy, co się stało z Mają, ale... - mój głos załamał się. Uciekałem wzrokiem i zdałem sobie sprawę z tego, że już nie uda mi się dokończyć tego, co chciałem powiedzieć. Po policzku spłynęło kilka kolejnych łez, które starłem i wychyliłem się w stronę blondynki. Objąłem ją, a ona nawet nie drgnęła. Przyglądała się szlochającemu Leo. Nie słuchał nikogo. Zamknął się, nic nie mówił. Zwyczajnie cicho płakał. Wiem, że bolało go to bardziej niż mnie. Pewnie tak bardzo, jak Edytę...
~Leo:
Chce być teraz z nią, z nią, dlaczego ona mi to zrobiła? Dlaczego ona odeszła, zostawiła mnie samego, zostawiła. Zabrała jedynie moje serce, zabrała ze sobą, a mnie zostawiła. - "Your heart is my home" - szepnąłem w pustą przestrzeń. Łzy spływały mi po policzkach, czułem się pusty. Jakby ktoś zabrał mi duszę, a ciało zostawił na ziemi. Potrzebuję jej, zawsze potrzebowałem, bo jest dla mnie jak powietrze. - Była Leo - powiedziałem sam do siebie i od nowa to do mnie dotarło. Ale niestety boli tylko bardziej. Nie wiem, nic już nie wiem...Jak to się stało? ~Edyta: Wtuliłam się w Charliego nadal płacząc. Spojrzałam na Leo. Jego ciche łkanie przerodziło się w histeryczny płacz. - Leondre - wyswobodziłam się z objęcia Charlsa i przysunęłam się do bruneta - Leo, nie załamuj się, błagam. No odezwij się... - przytuliłam się do niego, a on ani drgnął, nadal płakał. - Charlie... - spojrzałam na blondyna przerażona i chciałam wstać, ale w tym momencie Leo wtulił się we mnie nadal płacząc. - Nie ma jej, Edi - szepnął. - Wiem. I dlatego najważniejsze jest to, że teraz mamy siebie nawzajem, braciszku - starłam łzy z jego policzków, a on nadal mocno mnie przytulał. Charlie wepchnął się koło nas i dołączył do uścisku. Teraz mamy siebie i to jest najważniejsze. Musimy być razem, tak blisko ,jak nigdy.

"Zawsze razem, uśmiechnięci
Dziś płaczący, każdemu spływa łza
Bo stracili swojego małego aniołka"



~Diana:
Pobiegłam w stronę policji. Od razu zaprowadzili mnie na miejsce zdarzenia, aby wytłumaczyć mi, co tak naprawdę zaszło. Łzy lał się z moich oczu. Strata dziecka...Z jednej strony, jest to straszne... Z drugiej jednak nie poświęcałam jej zbyt dużo uwagi... Gdyby coś było na rzeczy, zauważyłabym... Zauważyłabym, gdybym chciała... Podeszłam do policjanta. W tym momencie ciało mojej córki było przewożone pod srebrzystą folią. Spojrzałam na niego z przerażeniem, a po chwili namysłu wybuchnęłam płaczem.
- Proszę się uspokoić. Wiem, że to dla Pani trudne, jednak nic już się nie dało zrobić... - stwierdził ze współczuciem.
- Gdyby Pan stracił dziecko, to czułby się Pan tak samo jak ja... - szlochałam. Kiedy udało mi się powstrzymać odrobinę płacz, spojrzałam na niego i westchnęłam. On zaczął mówić.
- Pani córka popełniła samobójstwo. Podcięła sobie żyły... - uciekł wzrokiem.
- Co? Jak? Ona...? - nie dowierzałam.
- Zabraliśmy wszystkie dowody. W jej portfelu, poza pieniędzmi i dokumentami znajdowała się żyletka. Wiedziała Pani o tym?
- Ja... Nie miałam pojęcia... - rozglądałam się z paniką po pomieszczeniu - Nigdy nie pomyślałabym, że mogłaby zrobić coś takiego...
- Zna Pani... Powód? - na te słowa ponownie się rozpłakałam. Nie wiem nawet, co ostatnio się u niej działo...
- Nie... - spojrzałam załamana na swoje buty i ocierałam łzy. Cicho szlochałam, nie potrafiąc zrozumieć tego, co się dzieję... Byłam okrutna, zasługuję na to...
- Proszę Pani? - funkcjonariusz upewnił się, że go słucham.
- Tak?
- Podpisze Pani resztę...Dokumentów, żeby było już...ehh, po sprawie - spojrzał na mnie ze smutkiem.
- Jasne, już idę... - odpowiedziałam i poszłam razem z nim do gabinetu.
~~*~~~
Po zakończeniu wszystkiego i dopełnieniu tych pieprzonych formalności, załamana wyszłam z gabinetu i postanowiłam wrócić do dzieciaków. Powoli ruszyłam ku wyjściu. Łzy nadal rozmazywały drogę, ale muszę im powiedzieć, że ona nie żyje. Muszę się też stąd wydostać. Niech to okaże się koszmarem, niech moja córka wróci...Będę idealną matką,tylko niech wróci... ~Edi: Siedzieliśmy przytuleni do siebie ciągle nawzajem się wspierając. Oni są mi teraz strasznie potrzebni...Zawsze byli, ale teraz wiem, że bez nich sobie nie poradzę...Po chwili usłyszałam kroki. Podniosłam głowę i uniosłam wzrok. Zobaczyłam panią Dianę. Nie była idealną matką, to prawda, ale ona potrzebuje wsparcia. Szybko wyswobodziłam się od chłopaków i wybiegłam z samochodu. Podbiegłam do kobiety i przytuliłam ją. - Już wiecie? - zdziwiła się. - Policjant powiedział, że Majka nie żyje - łzy spłynęły mi po policzkach, a mama dziewczyny upadła na kolana. - Byłam najgorszą matką, rozumiesz? - Nie prawda - przykucnęłam obok niej - Robiła Pani co mogła, ja to wiem. Nie może Pani tak myśleć - tłumaczyłam, a łzy nadal ciekły. Spojrzałam w bok. Leo siedział na jakichś schodach z twarzą ukrytą w dłoniach, a Charlie nad nim, tłumacząc mu coś. Blondynowi łzy nadal spływały po twarzy. Wiem, że próbuje być silny, ale w takiej sytuacji to zbyt trudne i dla niego... - Muszę zadzwonić do męża - wyłkała pani Diana. - Wiem, jestem z panią... - Co ja mu powiem? - Prawdę - westchnęłam. - Edyta, ja chce ją obok - rozpłakała się jak małe dziecko. - Naszemu aniołkowi będzie tam dobrze - szepnęłam i po raz kolejny przytuliłam mamę brunetki - Też za nią tęsknię, ale tam czeka ją lepsze życie... Musimy w to wierzyć - stwierdziłam, a mój głos się załamał. Przygryzłam wargę i przymknęłam oczy z nadzieją, że jak je otworzę, ona będzie obok. Chociaż tak naprawdę, nie chciałam ich otwierać. Wiedziałam, że to niemożliwe. Wolałabym zasnąć teraz na amen i być przy niej, niż już nigdy jej nie zobaczyć... Ale i to jest awykonalne... Otworzyłam oczy i spróbowałam się podnieść. Zakręciło mi się w głowie, więc musiałam się podeprzeć. Chwyciłam Panią Dianę za rękę i pomogłam jej sie podnieść. Podałam jej telefon z torebki i poklepałam po plecach.
- Poradzi sobie Pani - uśmiechnęłam się smutno.
- Nie mam wyboru... - westchnęła i otarła po raz ostatni łzy ze swoich policzków. Wybrała numer, nacisnęła zieloną słuchawkę. Po trzecim sygnale, tata Mai odebrał.
- Hej... - przywitała się z nim brunetka - Tak, stało się... i to dużo... - głos jej się załamywał, więc ponownie złapałam ją za rękę - Nasza córka nie żyje, Kamil...
- CO?!! - był słyszalny krzyk ze strony jej męża.
- Nie żyje... Odeszła od nas... - rozklejała się - Nie musisz przyjeżdżać. Porozmawiamy, jak wrócisz z pracy... - stwierdziła i rozłączyła się. Spojrzała się na mnie i delikatnie uśmiechnęła.
- Lżej? - spytałam.
- O wiele - pokiwała głową i uciekła wzrokiem - To co, młodzieży, jedziemy do domu... Wsiadajcie - rozkazała, a my wykonaliśmy polecenie.
- Leo na środek - stwierdziłam. Blondyn dziwnie się na mnie spojrzał, po czym powoli wsiadł do auta. Za nim brunet i ja jako ostatnia. Przytuliłam chłopaka i co chwilę szeptałam "Będzie dobrze, Leondre... Moja siostrzyczka będzie tam szczęśliwa, wiem o tym...". Wiedziałam, że został sam i to jemu jestem teraz potrzebna najbardziej, jako siostra, przyjaciółka, jego wsparcie. Charlie na pewno zrozumie. Leo został bez swojej księżniczki. Może i zostawiła go, ale tak na prawdę złamała mu serce dopiero dziś, bo odeszła. Zostawiła go tu, na ziemi, a sama poszła do lepszego świata. Właśnie w tej chwili uświadomiłam sobie, że nie wiem co się stało, ale zapytam w domu, na razie nie chcę psuć atmosfery. Nadal płaczemy, ale jest lepiej, nikt już nie dostaje ataków histerii.
- Chce do niej dołączyć - szepnął brunet. - Nie mów tak - poprosiłam. - Nie powinienem płakać, powinienem być już tam z nią - ciągnął swoje. - Ona by tego nie chciała, wolałaby, żebyś żył tu i był z nami oraz ze swoimi fankami. Chciałbyś płaczu Bambinos? - spytałam. - Nie...Wiesz, że nie, ale Edyta, ja bez niej nie potrafię żyć, nie potrafię. Mimo, że mnie zraniła ja jak głupi szalałem z miłości do niej, a teraz kiedy jej nie ma czuję, że to było to. Ta prawdziwa, cholerna miłość. - Wiesz, że Austin tak naprawdę nie za wiele dla niej znaczył? Ona zrozumiała, że to ciebie kocha prawdziwie, wiem to - uśmiechnęłam się, a łzy ponownie popłynęły. Poczułam jak Charlie mnie obejmuje. - Najważniejsze, że mamy siebie. We trójkę damy radę, a o Majce w życiu nie zapomnimy, prawda? - szepnął.
- Nie możemy zapomnieć, nigdy... Nie wybaczyłabym sobie tego, wiesz o tym - starałam się utrzymać swój uśmiech.
- Wiem... - odpowiedział, a my dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy pod domem, pociągnęłam Charliego za rękę i weszliśmy razem do środka. Za nami szedł brunet i Pani Diana. Kiedy chciałam wejść z blondynem na górę, Devries zatrzymał się i cicho westchnął.
- Leo? - obejrzałam się za chłopakiem.
- Hmm? - uniósł ciągle spuszczoną głowę do góry.
- Chodź z nami, nie będziesz tu przecież tak stał - powiedziałam, nadal próbując się uśmiechnąć. Wszedł z nami na górę, omijając jej pokój. Charls razem z nim. Ja jednak nie mogłam sobie podarować.
- Zaraz przyjdę - zakomunikowałam i weszłam do pokoju siostry. Ujrzałam biurko z napisanym listem. Zerknęłam na niego, ale wolałam schować go do kieszeni. Na ścianach wisiały nasze wspólne zdjęcia. Ze studia RYS, ze szkoły, ze wspólnych spotkań, kolonii, wycieczek, konkursów... Z pierwszego dnia w Anglii... Z początku naszej przygody. Wpatrywałam się w jej twarz. Ten cudowny uśmiech, zawsze taki ciepły wyraz twarzy. Wyróżniające się, azjatyckie oczka...
- Kochanie, dlaczego mi to zrobiłaś?... - spytałam, a po moich policzkach znowu zaczęły spływać łzy. Dzisiaj ich nie powstrzymuję, nie warto. Każde wspomnienie będzie przywoływać płacz, to jest normalne... Ważne, żeby pamiętać. Bo te wspomnienia nigdy nie znikną... Zrobiłam kilka następnych kroków. Jej komoda i szafa. Otwieram ją. Porozwalane ubrania, kosmetyki... Nic nowego, typowa Maja. Bałaganiara...W sumie, ja nie lepsza. Też zawsze mam bałagan, nawet częściej od niej... Zaczęłam składać jej rzeczy i układać na swoim miejscu. Skoro jej nie ma, wszystko musi być zrobione idealnie. Na pewno nie chciałaby, żeby już do końca panował tu nieład. Tym bardziej w kosmetykach... Powkładałam je do trzech kosmetyczek. Pozbierałam biżuterię, pochowałam buty. Zamknęłam szafki i ponownie przeszłam kawałek dalej. Jej okno, na którym zawsze siedziała, gdy była smutna. I... włączony laptop. Otwarty twitter...Zaczęłam czytać te wszystkie tweety, skierowane do mojej siostry...Pytania o to, co zrobiła Leo, pełno hejtów. Z każdym kolejnym zdaniem nie mogłam powstrzymać łez. Ludzie są okrutni, oceniają człowieka mimo tego, że go nie znają. Ten świat jest do niczego. Pełen nienawiści. Ludzie są zawistni, nie mają serca, a świat staje się jedną, wielką mieszaniną zła i bólu. I wtedy wszystko zaczęło mi się łączyć... Hejty, BGT... Czy ona mogła?... Szybko wyciągnęłam kartkę, która znalazłam na biurku i z wstrzymanym oddechem zaczęłam ją czytać.
"Cześć kochanie xx Jeśli to czytasz, znaczy, że mnie już nie ma, że udało mi się. Tylko błagam, nie płacz. Jesteś cudowną osobą i nie zasługujesz na łzy i smutek. Pewnie mnie teraz za to nienawidzisz..." - Wcale cię nie nienawidzę - przerwałam na chwile czytanie - Kocham Cię, tylko kurwa wróć do mnie - powiedziałam już przez łzy i czytałam dalej. "Byłaś dla mnie najlepszą siostrą. Mam nadzieję, że będą spotykać Cię tylko dobre rzeczy i wyjdzie Ci w BGT, bo mi nie wyjdzie... Nic mi w życiu nie wyjdzie. Tracę nawet Ciebie. Widzisz, nie umiem niczego docenić. Yghh, koniec o mnie. Chciałam się z tobą pożegnać. Kocham Cię słonko, zawsze będę z tobą, w twoim sercu, wiem to. One zawsze było dla mnie otwarte i mam nadzieje, że pozwolisz mi tam zostać. Będę nad tobą czuwać i nie pozwolę Ci upaść, a ty? Nie zapomnij o mnie, pamiętaj nasze wspólne chwilę i to wszystko, co przeżyłyśmy. Bądź szczęśliwa z Charliem i po prostu żyj najlepiej jak potrafisz, kochanie. I powiedz Leo, że go kocham, Najmocniej na świecie i przepraszam go za wszystko. Gdybym mogła cofnąć czas wszystko zrobiłabym inaczej, dosłownie wszystko... W sumie, może przesadziłam. Wszystko oprócz ciebie, Leo i Charlsa. Bądź szczęśliwa siostro. I nie pozwól Leo zapomnieć, błagam. Po prostu niech nie zapomni. A teraz ostatnia prośba skarbie. Niech on też będzie szczęśliwy, nie pozwól mu się zadręczać. Niech kocha życie tak, jak zawsze, niech znajdzie swoją cudowną księżniczkę :') Nie pozwól, by jego uśmiech był tylko wspomnieniem. Bo jego uśmiech znaczy dla mnie prawie tyle, co twój. Przepraszam za moje błędy i za to jak wielkim tchórzem jestem słonko. Pamiętaj,że zawsze byłaś najważniejsza x Kocham Cię - Twoja Majka".
Starałam się nie płakać, jednak naprawdę, to jest nie do wykonania. Łzy ciekły na podłogę, a razem z nimi mój cały makijaż. Nie chce nawet wiedzieć, jak teraz wyglądam. Rozejrzałam się po jej pokoju po raz kolejny. Panikowałam. Nie wiedziałam, co teraz zrobić. Zabiła się?...Ona?...Przecież... Yghh... Usiadłam na łóżku i zakryłam ręką twarz. Cicho szlochałam, w tym samym czasie próbując wymyślić sposób, na przekazanie to chłopakom... Wtedy usłyszałam pukanie do pokoju.
- Edi? Mogę wejść? - spytał blondyn, delikatnie uchylając drzwi. Ponownie złożyłam kartkę, całkowicie spanikowana i schowałam ją do kieszeni.
- Eeee..ee... Jasne - odetchnęłam, żeby się uspokoić i otarłam łzy. Blondyn usiadł naprzeciwko mnie po turecku i mówił szeptem.
- Leo to przeżywa... Strasznie. I nie bój się poświęcać mu więcej czasu, niż mi. Zasługuje na to, kochanie... Nie będę zły, a widzę, że czasami się wahasz... - zbliżył się do mnie i złapał mnie za rękę - Słońce, pamiętaj. Bez względu na wszystko, jestem przy Tobie... Jesteś tą, dla której warto poświęcić życie... Chcę, żebyś znowu się uśmiechała i chociaż wiem, że to bardzo trudne, zrobię wszystko, aby to jak najszybciej powróciło... Aby ona - przerwał i westchnął ze smutkiem - ...nic nie zmieniła. Nie zapomnimy o niej, bo zawsze będzie wśród nas, ale nie możemy przez resztę życia cierpieć... Damy radę - zbliżył się jeszcze bardziej i powoli złączył nasze usta. Kiedy odsunęliśmy się od siebie, spojrzałam mu prosto w oczy, po czym spojrzałam w stronę drzwi. Obydwoje wstaliśmy i skierowaliśmy się do pokoju obok. Leo siedział zamyślony na moim łóżku. Ustałam przy biurku nie wiedząc od czego zacząć. W pewnej chwili z kieszeni wypadł mi list. Szybko zebrałam go z ziemi i włożyłam do bluzy Leo leżącej na krześle. Tam nikt go nie zobaczy, a po rozmowie zabiorę kartkę ze sobą. Westchnęłam i zebrałam się do mówienia.
- Chodzi o to, że ja muszę... Muszę wam coś powiedzieć - głos mi się załamał. - Edi? Co się stało? - Majka... Ona... Majka... - Edyta spokojnie - Charlie chwycił mnie za rękę - Mów jasno i powoli - dodał. - Majka...Ona...Ygh...Popełniła...Ona się zabiła - wyszeptałam. - Co, Edi? Jak to? - Charls był w szoku. Spojrzałam na Leo. Był przerażony, a z jego oczu płynęły łzy. Wybiegł z pokoju zabierając po drodze bluzę. Bluzę z listem...
~~*~~ Po dosyć dużym opóźnieniu, ale jest ! 32...
Powiem Wam, że były momenty, w których podczas pisania płakałam, dlatego zajęło mi to tak dużo czasu. Do tego miałam dosyć słaby dzień i praktycznie przysypiałam na lekcjach :') Bezsenność tak bardzo...
Ostatnio w moim życiu wiele się zmieniło. Było dużo problemów, smutków i innych takich rzeczy, przez co pisanie też się opóźniło.
A i tak dla jasności - ten rozdział nie jest napisany pod wpływem moich złych emocji, zwyczajnie było to zaplanowane xx
Dziękuję bardzo mojej kochanej Majce ♥
Jak zwykle zresztą, bardzo pomaga mi w pisaniu i tak naprawdę nie wiem, co bym bez niej zrobiła ♥ Kocham Cię, skarbie i gratuluję tych 50 wymarzonych komentarzy pod rozdziałem, bo zasługujesz, kochanie ♥ ! Ja to sobie o tym na serio mogę pomarzyć xd
Ale, już kończąc. Dziękuję Wam, że jesteście i że czytacie to, co tworzę.
Ily ♥ !
Już niedługo widzimy się w kolejnych. Miłej nocy (bo wstawiam to ok. 23:30)
albo miłego dnia miśki ♥
Enjoy.^^

środa, 7 października 2015

Rozdział 31 - "Your start is my the end..."

Obudziły mnie promienie wschodzącego słońca. Rozejrzałam się po pokoju i usiadłam na łóżku. Blondyn jeszcze spał. Uśmiechnęłam się na jego widok, pogłaskałam po czole i pocałowałam go w policzek, po czym wstałam. Zabrałam telefon chłopaka, żeby sprawdzić godzinę. Piąta rano, czyli nic nowego. Po cichu zabrałam swoją torbę ze wszystkimi rzeczami i poszłam do łazienki. Wzięłam gorący prysznic, ubrałam się i umyłam zęby. 
Outfit Edi
Spojrzałam w lustro i wzięłam głęboki oddech. - To dzisiaj... Wielki dzień, ważny występ, jedyna szansa... - powiedziałam do siebie i spuściłam wzrok...Strasznie się stresuję, nie wiem, czy dam radę... - Już, ogarniaj się Edi, a nie rozmyślasz - zganiłam się. Zaczęłam suszyć włosy, bo zazwyczaj zajmuje mi to dosyć dużo czasu. Zrobiłam delikatny makijaż i z w pół mokrymi włosami wyszłam z łazienki, po drodze napotykając się na Brooke. - Młoda, a ty już się wyspałaś? - zaśmiałam się. - Tak - odpowiedziała pełna energii - A ty? - Mogłoby być lepiej, ale nie mogę zasnąć... Wiesz, stres - spojrzałam w sufit i zacisnęłam zęby. - Będzie dobrze - przytuliła mnie...Jakie kochane... - Masz wielki talent, tak jak Charlie, więc dasz radę i wygrasz - uśmiechnęła się.
- Aww, dziękuję - zachwyciłam się - A teraz idź do pokoju, bo jak ktoś Cię tutaj zobaczy o tej godzinie, to będzie słabo - ponownie się zaśmiałam i pocałowałam małą w policzek, a ona pobiegła do siebie. Delikatnie otwarłam drzwi do pokoju Charliego, który nadal spał. Przechyliłam głowę i założyłam ręce, po czym odchrząknęłam, a chłopak podniósł głowę z poduszki. - Yy? Ty na nogach już? - spytał zaspany.
- Nie chcę nic mówić, ale czy mogę twój telefon? - spytałam ze śmiechem - Tak w ogóle, to dzień dobry kochanie - podeszłam do łóżka i pocałowałam go w policzek.
- No cześć, skarbie - zaśmiał się - Jasne, a mogę spać? - Możesz, masz ten zaszczyt - uśmiechnęłam się.
- Dziękuję - odpowiedział i położył się z powrotem, a ja wyszłam z pokoju, aby zadzwonić do Majki...Jakoś trzeba to rozwiązać, nie możemy się przez kłócić tylko dlatego, że skrzywdziła Leo, w końcu to moja siostra, ygh... Odblokowałam telefon i zobaczyłam siebie na tapecie. Wybuchnęłam śmiechem i pokręciłam głową. - Cały Lenehan... - uśmiechnęłam się do siebie i wybrałam numer do dziewczyny. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam na sygnał. Po chwili odebrała.
- Halo? - Maja... Cześć. Chyba powinnyśmy się dziś spotkać i przygotować się do występu. Wiesz, galeria, fryzjer, itd. - stwierdziłam niepewnie. - No oki... To widzimy się około 13? - zaproponowała. - Dobrze. Do potem - chciałam już się rozłączyć. - Edi... - zatrzymała mnie. - Tak? - Tak jak dawniej? - Co? - Dziś będzie jak kiedyś? Bez kłótni? - Tak - uśmiechnęłam się do telefonu. - Oki. Do zobaczenia - pożegnała się, a ja przerwałam połączenie. Wróciłam do pokoju i postanowiłam, że obudzę Charlsa, bo no nudzi mi się. - Misiuu - nachyliłam się nad nim. - Ykhm? - Wstaniesz? No wstań - pocałowałam go w policzek. - Edi... - westchnął unosząc się na łokciach. - Tak? - przygryzłam wargę. - Nie mam siły - opadł na poduszki. - Charls, no wstawaj - przytuliłam się do niego. - Muszę? - Tak - A jak nie to co? - pociągnął mnie za rękę, tak, że znalazłam się na nim.
- Jeszcze nie wiem - zaśmiałam się - Do kąta pójdziesz! - wybuchnęłam śmiechem i położyłam się obok.
- I nie przyjdę na BGT? - Nawet mi nie mów - zrobiłam znudzony grymas - Nie chcę tam iść - parsknęłam śmiechem.
- Też nie chciałem, ale poszedłem i no...
- Nie praw mi morałów, tylko wstawaj, grubasie
- Czy ja Ci wyglądam na grubego?! - od razu się podniósł.
- Dobra, niekoniecznie... To deska, czy patyk? - zaczęłam się tarzać ze śmiechu po łóżku.
- Yghh, jak ja z tobą wytrzymuję?
- Nie wytrzymujesz, przyznaj się
- Muszę, bo Cię kocham - pocałował mnie, co odwzajemniłam - Muszę wstawać?
- I tak już nie śpisz - uśmiechnęłam się - Także, wstawaj i idź się ogarnij
- Tak ogółem, masz mokre włosy
- Wiem, nie suszyłam ich, żeby Cię nie budzić tak wcześnie
- Hmm?
- Piąta - pokręciłam głową.
- Dziękuję, łaskawco - zaśmiał się - I tak mnie obudziłaś
- Wiem, taki był plan - parsknęłam śmiechem - Teraz idź - pocałowałam go w policzek, a on mnie objął.
- A ty będziesz tutaj tak leżeć? Sama? Chyba śnisz
- Tylko o Tobie
- Słodka jesteś - uśmiechnął się. I te dołeczki... - Uczę się od najlepszych - spojrzałam mu prosto w oczy.
- Co robisz dzisiaj? - Nie idziemy do szkoły, więc noo, zakupy - znowu zaczęłam się śmiać.
- Typowe
- A ty?
- Idę z Wami? - uniósł brwi.
- Nie - zrobił minę szczeniaka - Musisz zostać z Leo, wiesz o tym...
- Rozumiem, ale i tak widzimy się na BGT, co nie?
- A co ty myślałeś? - uśmiechnęłam się.
- Nie wiem - udzielił mu się mój śmiech - Dobra, już wstaję - westchnął, pocałował mnie i wstał z łóżka.
- Trudno było?
- Trochę - zaśmiał się - Powiedz, kiedy dostaniesz telefon? - mówił, podchodząc do szafy.
- Nie wiem jeszcze, ale mam nadzieję, że niedługo - stwierdziłam i przewróciłam się na brzuch.
- Oki - uśmiechnął się tajemniczo i poszedł do łazienki.
~Majka: Po rozmowie z Edi wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wybrałam ubrania i ruszyłam do łazienki. 
Outfit Majki
Po porannych czynnościach ubrałam się i wyszłam...Z Edi pewnie jest teraz Charlie, a ja? Ja jestem sama. Zostałam sama, tak po prostu. Straciłam swoją szanse jak zwykle zresztą...Mam dar do spierdalania swojego życia, do popełniania każdego możliwego błędu. I tym razem zjebałam wszystko...Tak to już jest...A może ja nie umiem walczyć? Poddaje się, bo tak jest łatwiej? Ygh...Jestem do niczego, tak już jest... Po chwili usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu...Ah, to Shining Star na dzwonku...I pomyśleć, że mogłam słyszeć to na co dzień...Teraz już za późno, nigdy tego nie usłyszę, nie dla mnie... - Halo? - Hej kochanie - usłyszałam głos Austina...Świetnie, nie mam na Ciebie czasu... - Yghh...Cześć - Coś się stało? - Nie...Ymm..Po prostu nie mam humoru - Może przyjadę do ciebie i coś - Nie - przerwałam mu - Mam dużo rzeczy do załatwienia. Cześć - rozłączyłam się i rzuciłam telefon na łóżko. - Spierdol do końca, Majka - powiedziałam sama do siebie, a łza spłynęła mi po policzku. ...Jestem totalnie do niczego i w końcu nic mi nie zostanie. W sumie...Już teraz nic nie mam... ~Leo:
Obudził mnie budzik, nastawiony na 7...Chociaż raz mógłbym się wyspać, ygh...No cóż, wstajemy... Wstałem i podszedłem do szafy. Wyjąłem potrzebne ubrania, poszedłem do łazienki, wziąłem prysznic i ubrałem się. Umyłem zęby i próbowałem ułożyć włosy...Mama nie ma czasu pewnie, więc muszę je ułożyć sam...Albo nie, bad hair day, i czapka i będzie dobrze... Rozwaliłem swoje włosy i wziąłem ulubioną, szarą czapkę z szafki...I wszystko w normie... Już miałem iść do swojego pokoju, kiedy zawołała mama.
- Chodź na śniadanie, Leo!
- Już idę! - odpowiedziałem i szybko wziąłem swój telefon z pokoju. Założyłem słuchawki na szyję i podłączyłem do telefonu. Włączyłem playlistę z metalowymi kawałkami, aby dobrze je słyszeć i nie przeszkadzać innym...Muszę poprosić Edi o uzupełnienie, ona się zna na metalu, coś mi wybierze... Zszedłem na dół, gdzie już czekała Tilly z mamą. - Jest Joey? - spytałem. - Nie, już pojechał do taty. Tęsknisz za nim? - zaśmiała się.
- Nigdy... - stwierdziłem, patrząc na nią wzrokiem "Nawet mi nie mów", a ona pokręciła głową.
- Znowu się pokłóciliście?
- Nie, po prostu nie mam ochoty z nim rozmawiać, jedynie mnie wkurza
- Ojj, dzieci - zaśmiała się...Szkoda, że mi nie jest tak do śmiechu, jak tobie... - powiesz mi w końcu, co się wczoraj stało?
- Maja ze mną zerwała... - na samą myśl zaszkliły mi się oczy.
- Jak? Dlaczego? Coś ty zrobił? - zdziwiła się.
- Nie wiem... Ma jakiegoś Austina... Zadzwoniła i zerwała - opuściłem ręce, poddając się.
- Jeju, nie przejmuj się, tak już jest w miłości. Ludzie przychodzą i odchodzą, takie jest życie...
- Ale wspomnienia nigdy nie znikną, nie rozumiesz? Kochałem ją... Nadal ją kocham... - westchnąłem - To już i tak koniec, nic z tym nie zrobię... - stwierdziłem, a mama przyniosła śniadanie do stołu - Jednak nie jestem głodny, wychodzę...
- Bez śniadania?!
- TAK - odpowiedziałem chamsko i wyszedłem z kuchni. Zabrałem deskę i ochraniacze, założyłem swoje słuchawki na uszy i skierowałem się w stronę drzwi.
- Tylko pamiętaj, dzisiaj BGT, nie zostawiaj Edi, ona na pewno chcę, żebyś przyszedł... - stwierdziła smutno.
- Nie zostawię, obiecuje - wyszedłem, trzaskając drzwiami. Poszedłem na zamknięty skatepark. Usiadłem na rampie i zacząłem rozmyślać...Ludzie przychodzą i odchodzą, ale wspomnienia nigdy nie znikną...Dobry tekst...Już wiem, że z tego wszystkiego powstanie coś niezwykłego...


Bars And Melody - "Just Remember"

"People come and go
But memories never fade
They've gone away for a while 
And we'll never know why 
What hurts the most is seeing you 
Break down and cry
Just remember they're still close to you
Just remember they're still close to you"

~Edi: Usiadłam na łóżku i dalej korzystałam z telefonu blondyna. Po chwili chłopak wyszedł w pełni gotowy. - To co robimy? - spytał. - No nie wiem - wstałam z łóżka i podeszłam do niego. - Nie wiesz? - uniósł brwi i pocałował mnie. - Charlie - odsunęłam się od niego. - Mhm? - przygryzł wargę i objął mnie w talii. - Nie rób tak - odwróciłam głowę i uśmiechnęłam się. - Niee? - pocałował mnie w policzek, a ja obróciłam się tyłem do niego. Zjechał ustami do mojej szyi i zaczął składać na niej pocałunki. ~Leo: Po pewnym czasie postanowiłem, że czas wracać do domu i w sumie dobrze by było przeprosić mamę. Wziąłem deske i ruszyłem w stronę domu. Po chwili byłem na miejscu. Wszedłem do środka i odłożyłem swoje miejsce. Powolnym krokiem wszedłem do kuchni. Mama stała przy oknie. - Mamo... - zacząłem. - O Leo, wróciłeś - uśmiechnęła się. - Tak i... Chciałbym Cię przeprosić. Nie powinienem - podszedłem do niej. - Nie masz za co synku - przytuliła mnie. Rozumiem, że to przeżywasz i - Nie rozmawiajmy o tym - przerwałem jej. - Pamiętaj, że zawsze masz przy sobie osoby, które mimo wszystko Ci pomogą i kochają Cię ponad wszystko. ~Edyta:
- Lubisz mnie całować po szyi? - uśmiechnęłam się i obróciłam głowę w jego stronę.
- Mhm - nadal składał na niej pocałunki. Odsunęłam się od niego i zabrałam telefon - Infoholik?
- Od zawsze - zaśmiałam się.
- To daj, zrobię zdjęcie i w końcu powiem Bambinos, że jesteśmy razem - chwycił mnie za rękę, a z drugiej zabrał mi telefon.
- Nie ma szans, nie zgadzam się...
- No dalej - włączył aplikację.
- Nie
- Proszę? - zrobił minę szczeniaka.
- Znowu ta mina - chwyciłam się za głowę - Niech Ci będzie, ale jestem niefotogeniczna
- Jesteś idealna - stwierdził i pocałował mnie w policzek, a ja uśmiechnęłam się do zdjęcia. Usiadł na łóżku i myślał nad tekstem, jaki wstawić.
- Może coś innego damy? - spytałam z nadzieją.
- Co masz na myśli? - Daj telefon i rękę - odpowiedziałam, a on spojrzał na mnie pytającym wzrokiem - No dalej - uśmiechnęłam się, w końcu wykonał polecenie. Zrobiłam zdjęcie naszych splecionych rąk z odpowiednim filtrem i oddałam mu.
- Oo, dobry pomysł
- Widzisz, ja zawsze mam dobre pomysły - zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek.
- Proszę - z powrotem dostałam jego telefon z otwartym nowym wpisem na instagramie.
"Love is in the air ♥ My princess"
- To jest takie... urocze - spojrzałam na niego nieśmiało się uśmiechając - ...i kochane. Kocham Cię, misiu - ostatnie słowa powiedziałam po polsku.
- Kocham Si... - powiedział i wpił się w moje usta, a jego telefon zaczął wibrować i informować o nadchodzącym spamie like'ów i komentarzy.
~Majka:
Postanowiłam, że muszę się ruszyć. W końcu dziś BGT...Ehh wiem, że to i tak nie przejdzie...Weszłam po schodach mając ciągle w głowie fragment piosenki Leo..."You were my rock and now you ain't there. Had so much time and memories to share... Now your gone I don't know what to do. My hearts messed up in a daze and it's crazy to think"...Dlaczego to zrobiłam?...Byłam głupia...Jestem skończoną idiotką. Straciłam cały swój skarb i już go nie odzyskam...Nigdy...W końcu mam co chciałam, ehh... Rozejrzałam się po korytarzu i w końcu poszłam do swojego pokoju. Jeszcze pół godziny do wyjścia. Wzięłam swój telefon i zaczęłam szperać po internecie. Weszłam na instagrama, gdzie Charlie wstawił zdjęcie złączonych rąk. Swojej i Edi...Szaleją...Tym zawsze wychodzi... Miałam ochotę rzucić telefonem o ścianę, ale jedyne, co przyszło mi do głowy, to krzyk. Wydarłam się na cały dom, a z moich oczu popłynęło kilka łez...To mogliśmy być my, ale mi się zachciało, nowych doświadczeń kurwa...
- Maja, dlaczego ty to zrobiłaś, ułomie, dlaczego... - wyszeptałam sama do siebie przez łzy. Rzuciłam się na łóżko z płaczem i skuliłam. Teraz tylko czekać na Edi... ~~*~~ W końcu dostałam sms'a od siostry.
Od: Edi xx
"Zaraz będę po Ciebie, bądź gotowa xx" Delikatnie się uśmiechnęłam i zeszłam na dół.
- A ty co taką rozróbę robiłaś na górze? - zaatakowała mnie moja mama ze śmiechem.
- Yy, nic...
- Hm? - zdziwiła się.
- Nieważne, wychodzę, pa - stwierdziłam szybko i wyszłam. Usiadłam na krawężniku i po kilku minutach w oddali ujrzałam sylwetkę mojej siostry. Wstałam i podbiegłam do niej, mocno się przytulając.
- Przepraszam, Edi... Za wszystko, źle zrobiłam...
- Nie przepraszaj mnie, nie jestem zła - uśmiechnęła się - Powinnaś przeprosić kogoś innego - uciekała wzrokiem - To się jeszcze da naprawić, musi się udać, miśka - wtuliła się we mnie i już bez słowa skierowałyśmy się w stronę galerii.
- To gdzie idziemy? - spytałam.
- Fryzjer?
- Oki, farbujesz...
- Nie, ty farbujesz - przerwała mi ze śmiechem.
- Ja?
- Tak, mam już pomysł, to będzie mega - puściła mi oczko. I tak wygłupiałyśmy się przez resztę drogi. Po chwili byłyśmy na miejscu. Weszłyśmy do środka i usiadłyśmy na krzesłach czekając na naszą kolej.
- Jaki masz na mnie pomysł? - spytałam ją. - Co powiesz na skrócenie, pocieniowanie i może ombre? - spytała. - Myślisz, że będę wyglądała tak dobrze? - nie byłam pewna. - Będziesz wyglądała cudownie, zaufaj mi - puściła mi oczko. - No oki - zaśmiałam się. Po chwili czekania przyszła i moja kolej. Usiadłam na wysokim stołku, a Edyta zaczęła tłumaczyć fryzjerce, o co jej dokładnie chodzi. - No to zaczynamy? - zapytała mnie kobieta, a w sumie to dziewczyna jakieś 4-5 lat starsza od nas. - Chyba tak - westchnęłam. - Zaufaj mi no - zaśmiała się siostra. - Próbuje - posłałam jej buziaka, a ona pokręciła głową i usiadła na krześle obok. - Wydaje mi się, że to dla klientów - wypięłam jej język. - Spokojnie, możesz siedzieć - zaśmiała się fryzjerka. - Widzisz i tak zawsze wygram - zaczęła się cieszyć. - Zamieniasz się w Lenehana - pokręciłam głową. - Mogę zaczynać...? - spytała ponownie. - Maja - zaśmiałam się - Oki, ja jestem Megan - Mozesz zaczynać - stwierdziłam i usiadłam prosto. Dziewczyna stwierdziła, że warto najpierw umyć włosy i dopiero wtedy je ścinać, więc tak zrobiłyśmy. Po umyciu i lekkim podsuszeniu nożyczki poszły w ruch. Gdy patrzyłam na to, jak wielka ilość włosów spada na podłogę myślałam, że się rozpłaczę. - Zabiję Cię Edi - stwierdziłam. - Też Cię kocham - pokręciła głową - Zobaczysz, że Ci się spodoba - dodała. ~~*~~ - No i gotowe - stwierdziła Megan i podeszła do lustra, które wcześniej na proźbę Edi zasłoniła - To odsłaniamy? - Tak - westchnęłam, a materiał poszedł w dół...Oniemiałam.
Fryzura Majki
- I jak? - spytała blondynka. - O-mój-boże, Edi kocham Cię - rzuciłam się na nią.
- Ja Ciebie też, siostrzyczko - wtuliła się we mnie - Dzięki, to twoje - zwróciła się do dziewczyny i podała jej pieniądze. Kiedy wyszłyśmy, spojrzałyśmy na siebie znajomym wzrokiem i ruszyłyśmy w stronę galerii.
- Zakupy? - uśmiechnęłam się. - Jak zwykle - zaśmiała się blondynka. Weszłyśmy do środka i wtedy zaczęło się zakupowe szaleństwo. ~Leo: Poszedłem na górę, do swojego pokoju. Z nudów postanowiłem zadzwonić do Charlsa. Po kilku próbach chłopak odebrał. - Halo? - Hejka Charlie. Nudzi mi się - Mi też właśnie... Przyjdziesz? - zaśmiał się. - Jasne, hulajnogą chyba - parsknąłem śmiechem - A tak serio, to daj mi pół godziny i będę - Oki - To do zoba - Do zoba - rozłączyłem się i szybko zbiegłem na dół. - Mamo, podwieź mnie do Charliego- rozkazałem. - Grzeczniej? - Proszę - westchnąłem. - Jasne - zaśmiała się. Wsiedliśmy do auta i nie minęła godzina, a dotarliśmy do Lenehana. Zapukałem do drzwi, a blondyn otworzył. - Oo, hej Leo - uśmiechnął się, a ja go przytuliłem. - No hej, muszę Ci coś koniecznie pokazać - powiedziałem podekscytowany. - To znaczy? - Chodź na górę - rozkazałem i weszliśmy po schodach. Otwarłem drzwi do pokoju chłopaka i usiadłem na łóżku, a z kieszeni wyjąłem kartkę z napisanym rapem. - Co to? - Piosenka - uśmiechnąłem się - Trzeba tylko dodać refren i drugą zwrotkę, ewentualnie jakiś bridge i gotowe - Ooo, pokaż - zabrał mi kartkę ze śmiechem. Obserwowałem jego reakcję. Najpierw śmiał się jak w chwili, kiedy zabrał kartkę, ale z każdą chwilą wyraz jego twarzy był coraz bardziej poważny. - I jak? - spytałem niepewnie. - Leo...To jest świetne, jedna z najlepszych piosenek, jakie napisałeś, naprawdę. W sumie to najlepsza, zaraz po 'Hopeful', jeżeli chodzi o przekaz. Jestem z ciebie dumny - spojrzał się na mnie smutnym wzrokiem. - Dziękuje - zaśmiałem się. - Nie ma za co... Mogę zadać Ci pytanie? - Już je zadałeś - pokręciłem głową ze śmiechem. - No wiesz, o co mi chodzi - przekręcił oczami. - Wiem, wiem. Dawaj - To o Majce, prawda? - uderzył w sedno. - Nie mówmy o tym - poprosiłem. - Leo, ale to o niej? - Dobrze wiesz, że była dla mnie wszystkim - załamałem ręce. - Wiem. To wszystko o niej, tak? - Tak, mimo, że ona odeszła, że jej już nie ma, bo nigdy nie wróci już dziewczyna, którą pokochałem. Jej już nie ma, ale wspomnienia będą ze mną już zawsze. Nic z tym nie zrobię. Ich nie usunę. Zawsze będę zasypiał wspominając to, co mieliśmy - powiedziałem mu o wszystkim, co czułem. - Podobno koniec jest wtedy, gdy bardziej kochamy wspomnienia niż osobę, która stoi przed nami... Leo musisz przestać się tym zamęczać - stwierdził z powagą. - Myślisz, że ona mnie jeszcze kocha? - Leo... Nie da się kogoś tak po prostu przestać kochać - westchnął. - Tylko, gdyby ona mnie kochała, to nie wiem czy zakochałaby się w Austinie - Nie zadręczaj się. Ona na ciebie nie zasługuje - posłał mi uśmiech.
- To nie jest takie łatwe... Okej, to zajmijmy się piosenką - wymusiłem uśmiech.
- Oki, masz jakiś pomysł na refren?
- Ludzie przychodzą i odchodzą, ale wspomnienia nigdy nie znikną... Dobry materiał?
- Będzie miazga - zaśmiał się i wziął do ręki swoją gitarę. Powoli dopasowywaliśmy rytm do tekstu i składaliśmy wszystko w całość. Ja dopisywałem zwrotkę, Charlie resztę. Nie wiem, ile czasu nam to zajmie, ale musimy się uwinąć do wieczora.
~Edi:
Powoli nadchodzi południe. Trzeba się zbierać.
- Wracamy?
- Już?
- Maja, BGT, 14...
- Och, no tak - spuściła wzrok.
- Ty też nie chcesz tam iść...? - spytałam, siadając na przystanku autobusowym.
- To się nie uda... - stwierdziła.
- Jakby nie było, musimy dać radę i tyle - odpowiedziałam i poklepałam ją po plecach. Po kilku minutach nasz autobus przyjechał i podwiózł nas pod dom. Weszłyśmy do środka.
- Widzimy się za godzinę? - spytałam.
- Nie mamy więcej czasu, deklu - zaśmiała się.
- Okej, okej, to idziemy - odwzajemniłam uśmiech. Weszłam do swojego pokoju i zaczęłam się ogarniać. Wzięłam potrzebne rzeczy i weszłam do łazienki. Ubrałam się, zrobiłam na nowo makijaż i zajęłam się włosami...Ygh, jak zwykle, trochę to zajmie... Delikatnie wyprostowałam swoje naturalne loki, z jednej strony zaplotłam francuza. Utrwaliłam włosy lakierem i pomalowałam paznokcie.





Edi xx
Kiedy wszystko było gotowe, ostatni raz obejrzałam się w lustrze.
- Będzie dobrze Edi. Poradzisz sobie - uśmiechnęłam się do siebie i wyszłam. Upewniłam się jeszcze, czy aby na pewno wszystko wzięłam i usiadłam na łóżku. Zostało mi piętnaście minut. Wtedy już nie będzie odwrotu. Wzięłam głęboki oddech i założyłam słuchawki. Włączyłam metal i słuchałam, wpatrując się w zdjęcia na mojej etażerce. Postanowiłam jeszcze przypomnieć Charlsowi o tym, że zaraz u nich będziemy.
Od: Charlie ♥♥♥

"Jasne, pamiętam ♥ Kocham Cię, będzie dobrze, księżniczko ♥ Czekam xx"
Uśmiechnęłam się i wstałam z łóżka. Zeszłam na dół, gdzie wszyscy czekali w gotowości.
- Co tak długo? - zaśmiała się Maja.
- Cicho - parsknęłam śmiechem - Ślicznie wyglądasz - uśmiechnęłam się.
- Dziękuję, chodźmy już - przytuliła mnie i po chwili wszyscy jechaliśmy w stronę domu Lenehana. Chłopcy już czekali. Charlie i Leo usiedli po mojej prawej i lewej stronie, a Maja siedziała z przodu, nie zwracając na nas uwagi.

Majka xx
~Majka: ...Nie mam ochoty tam iść...Jestem do niczego i to się nie uda, wiem o tym...Oni mnie wyśmieją i na tym się wszystko skończy. I jeszcze może dodatkowo spieprze szanse Edi... Tak to się skończy. Jeszcze Leo. Teraz siedzi za mną, ale za chwile go nie będzie. Będzie szczęśliwy gdzie indziej, beze mnie, bo ja nie jestem mu potrzebna do niczego... Tylko wszystko niszczę... - Maja, jesteśmy - usłyszałam głos Edyty. - Oki - westchnęłam i wyszłam za nią...To czas na początek... Początek dla Edi i mój koniec...
- Wygracie to - uśmiechnął się Charlie i objął blondynkę w talii. Leondre szedł obok niej, po drugiej stronie i starał się uśmiechnąć. Obejrzał się za mną ze smutkiem, po czym wrócił do rozmów z Edytą. Szłam za nimi, jak jakiś cień...Nie chcieli mnie tam, wiem o tym... Weszliśmy do budynku, w którym to wszystko miało nabrać sensu. Dla mnie - stracić sens.
- To co, jedziemy z tym koksem - zaśmiała się Edi, chociaż było widać, że jest strasznie zestresowana. Podszedł do nas jakiś pan z obsługi i poprosił, żeby mu chwilę poświęcić.
- Nagracie wywiad, oki? - zapytał, a my pokiwałyśmy niepewnie głowami. Usiadłyśmy w wyznaczonym miejscu, a on zaczął zadawać nam pytania, na które miałyśmy odpowiadać. Ja zaczęłam.
- Poznałyśmy się cztery lata temu. Nigdy nie słuchałam rapu i nie myślałam, że ktoś potraktuje to wszystko na poważnie, ale jednak... To jest piękne - uśmiechnęłam się.
- Muzyka jest dla mnie wszystkim. Dzięki temu, że zaczęłam śpiewać, stałam się szczęśliwa, z dnia na dzień odkrywałam siebie. Pomimo trudnej przeszłości, potrafię uśmiechnąć się do życia i pokazać, kim jestem i kto tu rządzi...Bynajmniej się staram - zaśmiała się.
- Jak się tu dostałyście? - spytał "dziennikarz".
- Dzięki Piterowi, on nas zaakceptował i stwierdził, że jesteśmy dobre w tym, co robimy. Pomógł nam i to strasznie - stwierdziła Edyta.
- Kim jest Piter? - Piter to nasz manager - uśmiechnęłam się.
- Edi to moja dziewczyna - odezwał się Charlie.
- Charlie! - zawołała ze śmiechem.
- Dobra, wróćmy do tematu - roześmiał się - Po co tu przyszłyście? Macie jakiś cel, poza wygraną, oczywiście - uśmiechnął się.
- Chcemy pokazać innym, że warto. Jesteśmy dwoma różnymi charakterami. Ja jestem tą nieśmiałą, która nie potrafi się otworzyć na ludzi. I chcę to zmienić, chcę, żeby moi prześladowcy wiedzieli, że jestem silna. Że sobie radzę. Maja jest otwartą optymistką, zarażającą swoim uśmiechem wszystkich wokół. Pomimo tego, jesteśmy jednością i damy radę - powiedziała z powagą...Chyba ty... uciekałam wzrokiem.
- To na tyle, dzięki. Teraz tylko czekajcie na swoją kolej - uśmiechnął się do nas i zaprowadził do poczekalni. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, po czym tak jak wszyscy usiadłam na fotelu. Zwróciłam wzrok w stronę Leo. Uśmiechał się do Edyty. Nie potrafiłam się powstrzymać i w końcu zawołałam.
- Leo? -...Brawo Majka, jesteś inteligentna...
- Ja? - spytał, odwracając się do mnie z zakłopotaniem. Posmutniał i uciekł wzrokiem na swoje buty.
- Dziękuję - stwierdziłam z powagą.
- Za co?
- Za to, że byłeś. Zawsze... I wiem, że już nigdy nie będziesz. Nie wymagam tego od Ciebie. Ale dziękuję - odwróciłam wzrok. W jego oczach pojawiły się łzy. zastanawiał się nad tym, co powiedzieć. Jedyne, co wydusił to krótkie i ledwo słyszalne "Proszę...", po czym odwrócił się z powrotem do Edi, która poklepała go po ramieniu. Oparłam głowę na rękach i westchnęłam...Uczucie, którego teraz doświadczam jest straszne...Uczucie, którego on musiał doświadczyć, było jeszcze gorsze...Nie zasługuję na niego i muszę się z tym pogodzić... W pewnym momencie poczułam wibracje w mojej kieszeni. Austin znowu dobija się do mojego telefonu. Czas na konkretny koniec.
- Halo? - spytałam, a Edyta odwróciła wzrok w moją stronę.
- Hejka, jak tam u Ciebie? - spytał pełny optymizmu chłopak.
- Mówiłam Ci, że nie mam dla Ciebie czasu - wkurzyłam się.
- A co takiego wielkiego robisz, księżniczko, skoro nawet zadzwonić nie mogę... - odpowiedział chamsko.
- Nie mów na mnie księżniczka, do cholery!
- Bo?
- Bo tylko jeden mógł mnie tak nazywać!... - wydarłam się, a wszystkie oczy w pomieszczeniu skierowały się na mnie. Zawstydziłam się i dodałam - Austin, koniec zabawy. Nie ma nas i nie będzie, nawet na to nie licz. Psujesz mi mój wizerunek, przyjaciele się ode mnie odwracają, tylko dlatego, że z tobą jestem... Zostaw mnie w spokoju, nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego! - ostatnie zdanie wypowiedziałam na tyle głośno, żeby Leo je usłyszał. Spojrzał się na mnie ze strachem i wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że znowu spieprzyłam. Mój "wizerunek", o który niby tak bardzo dbam. Już go nie ma. Zmieniłam się do tego stopnia, że jedynym argumentem jaki posiadałam, było dbanie o wizerunek. Odwróciłam się w przeciwną stronę do "przyjaciół" ...Bo niestety dwóch już straciłam... i przeglądałam internet. Już na twitterze były zauważalne posty typu "Co się dzieje z Leo?" "Czy on i Maja nadal są razem?"... Nie wytrzymam z tymi ludźmi nerwowo...
~Edi:
Spojrzałam zniesmaczonym wzrokiem na brunetkę. Nie wierze w to co znowu robi Majka..Twierdzi, że dba o swój wizerunek, a tak naprawdę coraz bardziej go niszczy. Nie mam pojęcia gdzie podziała się moja siostra. Tęsknie za nią. Ale jej już chyba nie ma, nie taka...Moja Majka była inna, nie robiła takich rzeczy i szanowała ludzi, których kochała. Yghh... - Idę do toalety - powiadomiłam Charlsa i wstałam. Szukając toalety wpatrywałam się w telefon. W pewnej chwili wpadłam na kogoś. Uniosłam głowę i.. - Sonia? - wybałuszyłam oczy. - Edyta? Jejku, cześć - powiedziała po polsku i przytuliła mnie - Co ty tu robisz? - Mogę Ci zadać to samo pytanie - ząśmiałam się - Występuje, ty pewnie też? - Tak - uśmiechnęła się, a mi przyszedł do głowy pewien pomysł. - Chodź, poznasz kogoś - pociągnęłam ją za rękę. - A ty nie miałaś iść do toalety? - Może poczekać - wybuchnęłam śmiechem, a ona razem ze mną. Podeszłam z nią do chłopaków, a dziewczyna stanęła jak wryta. Bambino... - Co oni? Jezu, skąd oni tu? - zdziwiła się. - Charlie to mój ymm...chłopak, a Leo w sumie brat - mrugnęłam do bruneta, a on chociaż na chwilę się uśmiechnął. - Jezu, to ty na zdjęciu - Ja - zaśmiałam się, a Charls objął mnie w talii. Sonia miała już coś mówić, ale przyszedł po nią jakiś facet. - Powodzenia - posłałam jej buziaka. - Nie dziękuje - westchnęła i poszła za nim. - Wychodzicie po niej - stwierdził inny z organizatorów. Szybko zebraliśmy się i czekałyśmy na swoją kolej. Usłyszałam, że Soni chyba dobrze poszło, co bardzo mnie ucieszyło. Jest naprawdę cudowną dziewczyną i ma talent. W końcu przyszła i nasza kolej. Weszłyśmy na scenę. Pierwszy raz poczułam taką pewność. Jakbym nie była sobą. Pomachałam do ludzi i uśmiechnęłam się. Po chwili spojrzałam na Charlsa, a on do mnie mrugnął. Gdy publiczność ucichła zaczęły się pytania. Odpowiadałam jakby w zamroczeniu. Majka czasami dodawała coś od siebie. Czułam jakbyśmy zamieniły się rolami. Przecież to ona była zawsze tą pozytywną, co się do cholery dzieje? - Powodzenia - usłyszałam głos Amandy i...To chyba już. Spojrzałam z przerażeniem na chłopaków, a oni oboje unieśli kciuki w górę. Usłyszałam pierwsze takty piosenki i przymknęłam oczy. Z pierwszym słowem, które wydobyło się z moich ust, tak jakby wszystko zniknęło. Wczułam się w muzykę całą sobą. Skończyłam refren idealnie tak jak chciałam, a pałeczkę przejęła Maja. Zaczęła dobrze, ale potem niestety zgubiła rytm, a w pewnym momencie nawet pomyliła słowa. - Będzie dobrze - szepnęłam do siebie w myślach i zaczęłam wyśpiewywać słowa refrenu. ~Majka: Po skończeniu mojego rapu ze smutkiem spojrzałam na Leo, ale on tylko odwrócił głowę. Muszę się skupić, muszę. Drugi rap zaczęłam lepiej, niestety przy końcu znowu się pomyliłam. Chciało mi się płakać. Edyta złapała mnie za rękę i zaśpiewała ostatni refren kończąc nim naszą piosenkę. Ukłoniłyśmy się słysząc brawa i krzyki ze strony widowni...Jednak miny jury nie wskazywały na nic dobrego. Wymusiłam uśmiech, sama dla siebie, a blondynka z przerażeniem spojrzała na widownię, po czym zwróciła wzrok w moją stronę. Widziałam łzy w jej oczach, a pewność siebie prawdopodobnie już zniknęła. Jurorzy namawiali się między sobą i z grymasem kierowali wzrok na nas. Po chwili Simon odchrząknął i zaczął mówić.
- Dziewczyny, jest problem... - stwierdził - Chodzi o to, że nie ma szans, abyście dwie zaszły zbyt daleko... - uciekłam wzrokiem na dół, po czym spojrzałam na Edi. Po jej policzkach ciekły łzy. Chwyciłam ją za rękę, żeby ją uspokoić, a Cowell mówił dalej.
- Maja, twój rap nas nie przekonał - wzięłam głęboki wdech i zamknęłam oczy, aby lepiej zrozumieć to, co do mnie mówi - Tekst jest śliczny, ma w sobie jakąś duszę i duży potencjał. Ale ty go nie masz. Wychodzisz z rytmu, zapominasz słowa, brakuje Ci oddechu... To nie jest na poziomie British Got Talent, dziewczyno... - stwierdził, a ja jedynie przytaknęłam.
~Edi:
Po moich policzkach lało się coraz więcej łez.
- Majka...Beze mnie? Ja bez niej? My... Osobno?...Nie, to nie może tak być... - mówiłam sobie w myślach. Zerknęłam na machającą do mnie i uśmiechającą się w moją stronę Amandę. Podniosłam głowę i zauważyłam, że teraz moja kolej.
- Edi... Nie wiem, jak mam opisać Wasz występ... - ponownie zaczął Simon - Jednak powiem Ci w ten sposób... Ty napisałaś tą piosenkę?
- Tak... Ja...
- To, co napisałaś wyraża więcej, niż marne słowa wielu ludzi... Masz zaledwie 15 lat, a już widzę, że posiadasz to coś, co ustawi Cię na resztę życia. Spójrz na widownię - z zakłopotaniem wykonałam rozkaz - Widzisz ich? Nie bój się, wszystko jest okej - uśmiechnął się - Widzisz, jak wiele osób się wzruszyło? Przekaz, który był w tej piosence, nie był dosłowny i każdy rozumiał go na swój sposób, jednak pokazałaś, że zwyczajnie trzeba to poczuć. Z każdym słowem piosenka nabierała więcej uczucia. Do tego twój głos. Idealny. Bardzo silny, nadający klimatu. Dla mnie, mistrzostwo. Problem pojawia się z Mają. Teraz ty wybierasz. Albo dostaniesz złoty guzik i przejedziesz dalej, sama. Albo zostaniesz z przyjaciółką. Dajemy Ci chwilę na zastanowienie... - na ostatnie słowa jurora, wybuchnęłam płaczem i zakryłam twarz rękoma. Brunetka przekręciła głowę i spojrzała się na mnie bez uczuciowo. Widocznie chciała mi coś oznajmić.
- Majka? - spytałam przez łzy.
- Edi, to koniec. Tu zaczynasz swoją historię, piękną historię...Ja ją kończę. Już nigdy tu nie wrócę. Spełniaj marzenia, bo wiem, że zawsze to było dla Ciebie najważniejsze. Poradzisz sobie. Będę tęsknić. To nasz koniec Edyta. Przede wszystkim... Mój - stwierdziła, a po jej policzku spłynęła łza wzruszenia. Uśmiechnęła się, odłożyła mikrofon i zbiegła ze sceny. Po moim ciele przeszedł zimny dreszcz, a mój makijaż cały się rozmazał. Moja twarz była zalana łzami. Nie umiałam pogodzić się z tym faktem. Leo obejrzał się za Mają i widocznie chciał biec, ale jego mama go powstrzymała. Simon ponownie zwrócił się do mnie i uśmiechnął.
- Tak więc... Widzimy się w finale! - zawołał i nacisnął złoty guzik. To co wtedy czułam, łamało się pomiędzy szczęściem a smutkiem. Cała widownia zaczęła klaskać, a na scenę wbiegł Leo z Charliem - Moi chłopcy! - zaśmiał się juror.
- Dałaś radę - przytulił mnie Charlie, unosząc nad ziemię i delikatnie się obracając. Kiedy postawił mnie na grunt, Leo się we mnie wtulił i uśmiechnął szczerze. Blondyn starł moje łzy, a ja uśmiechnęłam się do jury.
- Dziękuję bardzo... Dziękuję - powiedziałam w ich stronę.
- Do zobaczenia za 3 tygodnie! - zawołała Alesha, a my zeszliśmy ze sceny machając do widowni. Poszliśmy do poczekalni, w drzwiach stała Sonia.
- Jesteś idealna - stwierdził Charlie, zbliżając się do mnie. Wpił się w moje usta, a Leo się zaśmiał.
- Zakochańce - powiedział w tym samym czasie z Sońką. Spojrzeli się na siebie i wybuchnęli śmiechem. Ja i Charlie odsunęliśmy się od siebie i dołączyliśmy do nich.
- Wiecie... Ten, gdzie jest teraz M-Majka? - zająknęłam się.
- Nie przejmuj się, na pewno sobie poradzi - uśmiechnął się Charlie.
- Mam nadzieję... - uśmiechnęłam się smutno. Pożegnałam się z Sonią i wszyscy wyszliśmy z budynku, gdzie już czekała Pani Diana. Pojechaliśmy do domu z nadzieją, że brunetka już tam jest...
~~*~~ BGT! Było i... No cóż :') Napiszcie, co sądzicie o rozdziale, bo komentarze bardzo motywują! Ogółem, jak tam u Was? Jak szkoła? U mnie nie specjalnie, mogłoby być lepiej, ale jakoś bardzo nie marudzę.
Bambinos, byłyście na YN? Było naj! ♥ Kto był, ten wie, że było warto :D Nie będę się rozpisywać na temat tego rozdziału, sami oceńcie, co się dalej stanie. :) Miłej reszty dnia, misie ♥ Ily xx
Enjoy. ^^