wtorek, 31 maja 2016

Ostatnie info:)

Elo wszystkim!
W tym momencie mam do was dosyć ważną informację.
Wiem, że nie jest nas tu zbyt wielu, z czasem jest nas wręcz coraz mniej:)
Ale chciałabym poinformować, że to opowiadanie prawdopodobnie nigdy nie zostanie skończone.
Miałam pomysł na zakończenie, dokładnie opracowany epilog, wszystko było przygotowane już od kilku miesięcy. Ale jakiś czas temu coś mnie olśniło i stwierdziłam, że muszę wam o tym napisać.
Rozdziału nie było od bardzo dawna, nie miałam na to ani chęci, ani czasu, starałam się poświęcić jak najwięcej czasu moim przyjaciołom, marzeniom.
Uświadomiłam sobie, że to opowiadanie przynosiło ze sobą wiele wspomnień, jednak w większości były to rzeczy, o których wolałabym szczerze zapomnieć.
Od początku było pisane przez inną autorkę, ja byłam tu tylko do pomocy. Kiedy przejęłam to wszystko, zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo całość słabo wyszła.
Nie podoba mi się fabuła, w tamtym czasie była ona bardzo odmienna, ale teraz - od takich opowiadań aż roi się w internecie. Połowa rozdziałów jest kompletnie bez sensu i czasami wstyd się do tego przyznać, naprawdę.
Uznałam, że czas na zmiany. Ten blog z czasem zostanie zmieniony na prywatny, a całe opowiadanie - przejdzie zmianę o 180 stopni.
Tak, dokładnie o to mi chodzi - od zmiany imion, po zmianę fabuły. Wszystko zostanie napisane na nowo, a przynajmniej w większości zmienione. Pierwszy rozdział pojawił się już na wattpadzie.
I właśnie tam was zapraszam, mój wp:

https://www.wattpad.com/user/shmatkaziomy

Dziękuję również wszystkim, którzy mimo tego roku (TAK, MINĄŁ JUŻ ROK OD ROZPOCZĘCIA CAŁOŚCI), zostali, czytali, wspierali - po prostu byli! Dziękuję i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się usłyszymy! ♥
To na tyle...
Po raz ostatni tutaj - Cyśkaxxx

niedziela, 27 grudnia 2015

Rozdział 34 - "Nie bój się zakrętu, bo może to właśnie ten przed całkowitą prostą..."

MISIE, PROSZĘ O PRZECZYTANIE NOTKI POD ROZDZIAŁEM, MAM DO WAS PEWNE PYTANIE ♥
MIŁEGO CZYTANIA X
- Yy...
- Co to jest, Leo!? - zbladła.
- Skarbie, to nie jest takie proste... - próbowałem uniknąć odpowiedzi.
- Co zrobiłeś? - dopytywała, już bliska płaczu dziewczyna.
- Nic mi nie jest, księżniczko... - ukrywałem zmieszanie. Mogłem się spodziewać, że fanki 

będą pytały... Przytuliłem ją i pogłaskałem po włosach, prosząc, aby nie płakała. Nie miałem pojęcia co robić. Czułem wstyd. Nienawidziłem siebie za to wszystko. A one i tak kiedyś się 
dowiedzą. Muszą. I wolę, żeby wiedziały ode mnie, niż z mediów... Otrząsnąłem się, 
pożegnałem z Nikolą i podszedłem bez uczuciowo do Charliego. Od razu zauważył, że coś jestnie tak. Spojrzał na moją rękę, po czym wrócił pytającym wzrokiem na twarz, a ja jedynie 
przytaknąłem.
- Kiedy im powiesz? - dodał po chwili.
- Ygh... - westchnąłem - Wszystko okaże się jutro. Muszą wiedzieć, rozumiem to, ale nadal 

nie wiem, jak to odbiorą...
- To nasze księżniczki, będą nas wspierać. Edytę pewnie też - uśmiechnął się, co udało mi się odwzajemnić. Następnie wróciliśmy do samochodu i po chwili byliśmy w drodze do domu.
~~*~~
Miałem wrażenie, że ta krótka podróż do domu ciągnie się w nieskończoność. Oparłem 

policzek o lodowato zimną szybę i spróbowałem skupić się na szumiącym radiu. Odsuwałem od siebie męczące mnie myśli. Dopiero po chwili zdałem sobie jednak sprawę, że wśród pisków i zakłóceń, można usłyszeć naszą piosenkę. Słowa, które sam napisałem. Moment dla 
polskiej królewny... Uśmiechnąłem się mimowolnie pod nosem, ale natychmiast poczułem 
ból. Gdzieś w sercu kłuło mnie wspomnienie. Maja. Moja księżniczka. Ona kochała ten 
kawałek. Nie potrafiłem dalej unikać myśli o jej cudownych, śmiejących się oczach. Już do 
końca nie dawało mi to spokoju. Marzyłem już tylko o tym, aby znaleźć się w domu i 
odnaleźć siebie w powstałym zamieszaniu. To wszystko przynosi zbyt wiele cierpienia…
- Jesteśmy - moje rozmyślanie przerwał blondas.
- Idę do swojego pokoju - mruknąłem do niego, wychodząc z samochodu.
- Leo...
- Tak? - odwróciłem się niechętnie.
- Trzymaj się jakoś. Jesteśmy z Tobą, wiesz o tym - stwierdził, a ja jedynie westchnąłem.
- Tak, dzięki - odpowiedziałem sam do siebie po chwili namysłu. Miałem wrażenie, że nie 

powiedział mi wszystkiego co myślał w tamtej chwili. Jednak jedyne na co miałem teraz siłę, to rzucenie się na łóżko i pogrążenie się w sennych marzeniach.
~Charlie~
Najgorsze jest to uczucie, gdy nie potrafię wysłowić się do tego stopnia, aby przekazać mu 
wszystko co chce, równocześnie go nie raniąc… To trudne, strasznie trudne. Mam jakieś 
poczucie winy, coś wygryza mnie od środka, bo wiem, że powinienem być teraz przy nim. 
Jako jego najlepszy przyjaciel, brat... Wziąłem już telefon, aby zadzwonić po Edytę, tak jak 
wcześniej zamierzałem. Po prostu chcę, aby była teraz ze mną. Tak naprawdę wybierając 
kontakt do pani Diany, nacisnąłem zieloną słuchawkę i czekałem na sygnał. Ku mojemu
 zdziwieniu przywitał mnie głos mojej blondie.
- Halo, Charlie?
- Hejka, Tedi. Powiedz, przyjedziesz dzisiaj? - spytałem prosto z mostu.
- Tedi? Serio, Tedi?! No chyba Cię coś boli - zaśmiała się - Jasne, mogę przyjechać, a coś się 
stało? - wydawało mi się, że powoli łączyła koniec z końcem.
- Tak bo… Leondre… On chyba nadal sobie nie radzi...
~Edi~
- Nadal jest tak samo? - zapytałam, a raczej oznajmiłam blondynowi.
- Niestety… Nie wiem już, jak mu pomóc… - westchnął - On musi dać radę, inaczej zniszczy

sobie życie...
- Ma nas. To wystarczy - starałam się go podnieść na duchu - Na razie nic nie możemy zrobić,bo sami nie jesteśmy w najlepszym stanie, Charlie… - zaśmiała się smutno - Każdemu jest 

źle, to w miarę logiczne jednak… Trzeba czekać, dać mu czas. Musi sam wszystko poukładać..
- Wiem, ale to Leo. Boję się o niego... Stracił swoją pierwszą księżniczkę w tak, tak straszny 

sposób...
- Nie zaczynajmy od nowa, dobrze? - stwierdziłam, już pod dołowana. Leo jest dla mnie jak 

brat i wiem, że bardzo go to niszczy… - Za niedługo będę, a ty idź do domu, bo słyszę, że 
nadal stoisz na dworze, deklu
- No też prawda - zaśmiałem się - To do zobaczenia, kochanie - odpowiedział i rozłączył się, a ja odniosłam telefon pani Dianie. Pobiegłam do swojego pokoju, aby jeszcze się ogarnąć. 
Przebrałam się w codzienne ubrania i splotłam włosy w niedbały kok.





Outfit Edi

Spakowałam do torby kilka dodatkowych ciuchów, kosmetyki i inne potrzebne rzeczy… Jako ostatnie zostały moje słuchawki i laptop, które wzięłam już do osobnej torebki. Wyjrzałam 
szybko przez okno, a śnieg zamiast padać, topił się z dachów angielskich domów… Tu 
wszystko jest inaczej, naprawdę… Już gotowa zeszłam na dół, gdzie czekała mama mojej 
brunetki. Przystanęła na przeciwko mnie, milcząc, a ja patrzyłam na nią nie rozumiejąc, co 
się dzieje. Po chwili wtuliła się we mnie, co odwzajemniłam. Stałyśmy tak w ciszy, gdy Diana zdecydowała się odezwać.
- Jedziesz do nich? - spytała.
- Tak, potrzebują mnie teraz… Wie Pani, jak to jest…
- Rozumiem, ale wiesz, tak pomyślałam… - zaczęła - Mów mi na Diana, dobrze?
- Nie mam nic przeciwko - zaśmiałam się - To ten no… - zamotałam się, po czym parsknęłam śmiechem - Wychodzę - stwierdziłam i opuściłam mieszkanie. Ruszyłam w kierunku 
przystanku autobusowego, mimo wszystko z ciągłym uśmiechem na twarzy.
~~*~~
W końcu dotarłam na miejsce. Otworzył mi Charlie. Uśmiechnęłam się szczerze i wtuliłam 
się w niego. Uniósł mnie lekko, a ja obwiązałam swoje nogi na jego biodrach. Złączył nasze 
usta. I tak staliśmy, wsłuchując się w bicia naszych serc. Kiedy się odsunęliśmy, chłopak
postawił mnie na ziemi i pociągnął za sobą do środka.
- Co ty robisz? Dam sobie radę - zapewniłam go zdziwiona, gdy zdjął mi torbę z ramienia i 

zabrał się do ściągania mojej kurtki. Stanął na chwilę zdezorientowany, ale już po chwili 
wróciła jego pewność siebie, na co ponownie zaczęłam się śmiać.
- Jestem dżentelmenem. A co? - sam lewo powstrzymywał śmiech.
- Nie, nic... dżentelmen... - parsknęłam śmiechem. Skierowaliśmy się do kuchni, gdzie przez chwilę rozmawialiśmy o codziennych sprawach, ale temat i tak zawsze schodził na problemy Leo...
- Jak myślisz, ile to potrwa? - spytał, trochę zdołowany.
- Nie mam pojęcia... Zależy od tego, jak długo będzie się zadręczał i kiedy zrozumie, że to nie jego wina - stwierdziłam, po chwili namysłu.
- Czyli długo? - bardziej oznajmił niż zapytał.
- Na to wygląda... Wiesz, z czasem rany w sercu się zagoją, ale blizny pozostaną na zawsze... - westchnęłam, kierując wzrok na własne nadgarstki.
- Nie chcę mu sprawiać bólu, tymi wszystkimi pytaniami, ale chciałbym coś wiedzieć, mieć z nim kontakt taki jak kiedyś - przeczesał dłonią włosy i wbił wzrok w blat stołu - A teraz? 

Teraz nawet nie potrafię z nim porozmawiać, bo zawsze robię coś nie tak... Edyta, proszę... 
To nie może tak być... - poprosił, a ja nie potrafiłam nic odpowiedzieć. Miał rację, cała ta 
sytuacja pogorszyła relacje między nami, ale jedyne co możemy w tej chwili zrobić, to czekać,aż to wszystko się skończy...
- Może obejrzymy jakiś film? - zapytałam bez przekonania, gotowa na odmowę blondyna.
- Mam iść po Leo? - uśmiechnął się blado.
- Nie. Ja po niego pójdę. Ty wybierz jakiś film, ale wiesz...
- ...nic co by go jeszcze bardziej pogrążyło...- powtórzył jak mantrę i wstał od stołu. 

Zapukałam cicho do drzwi.
- Leo? Można...? - uchyliłam lekko drzwi.
- Tak, wejdź - usłyszałam jego stłumiony głos. Weszłam bezszelestnie, widząc jak opuszcza 

telefon i wyłącza ekran. Tam zawsze widniało jej zdjęcie, ygh...
- Leo, choć do nas. Będziemy oglądać film - zachęciłam go, siadając na brzegu łóżka.
- Jasne, daj mi chwilę - westchnął i odwrócił się. Zabolało mnie, gdy zauważyłam łzy w jego 

oczach.
- Leo, jesteśmy z tobą. Pamiętaj, zawsze jesteśmy z tobą - przytuliłam go, już sama bliska 

płaczu. Cały drżał - Bez względu na wszystko, Leondre... Chcę, żeby było jak dawniej, aby to nic nie zmieniło... - wyszeptałam, a on odsunął się i przytaknął. Po chwili namysłu spojrzał 
mi prosto w oczy i uśmiechnął się smutno.
- Choć, dosyć już tego - objął mnie ramieniem. Uśmiechnęłam się do niego i razem 

ruszyliśmy do salonu. Charls siedział na dywanie i przeglądał płyty. Wybrał chyba najgorszy 
film, jaki mógł.
- Poczekaj chwilkę Leo - stwierdziłam i uklęknęłam obok blondasa - Powaliło Cię? - 
zabrałam mu płytę z filmem “Titanic”. Ten to na serio nie ma gustu.
- Czemu nie? - spytał, a ja przewróciłam oczami.
- Ty się nie wyspałeś, czy co? - zapytałam, a on się zaśmiał - Tak, bardzo śmieszne, daj mu 
jeszcze więcej powodów do smutku - westchnęłam.
- Dobrze, ty wybieraj - odpowiedział niechętnie i oddał mi płyty. Kiedy zdałam sobie sprawę z tego, co się na nich znajduje, załamałam ręce. Sama nie wiem, co wybrać, zostały tu tylko 
filmy romantyczne…
- Leondre? - zawołałam.
- Tak? - odpowiedział niepewnie, znowu był w swoim świecie. Ona pewnie była gdzieś obok.
- Mogą być “Trzy metry nad niebem”? Nie mogę znaleźć tutaj nic lepszego…
- Tak, lubię ten film - uśmiechnął się do mnie delikatnie, co odwzajemniłam. Kocham jego
uśmiech. Zawsze tak było. Od kiedy pamiętam, stanowili dla mnie więcej, niż mogliby sobie wyobrazić. Nie jestem bambino z wysokim stażem, jednak ten czas wystarczył, abym 
zrozumiała, ile dzięki nim zyskałam... Teraz mam ich obok siebie, brata i chłopaka, 
najcudowniejszych ludzi na świecie... Podeszłam do dekodera i włączyłam film. Usiadłam
obok bruneta na kanapie, rozsiadając się. Szturchnęłam go w ramię i zaśmiałam się z 
nadzieją, że spróbuje się rozluźnić. Atmosfera wróciła do normy i skupiliśmy się na filmie. 
Dobra, może nie do końca. Początki zawsze są nudne. Przepychaliśmy się i naśmiewaliśmy 
sami z siebie. Mimo to nadal miałam w głowie te trudne myśli. Strasznie martwię się o Leo, 
taka prawda...Ja zazwyczaj nie wzruszam się na filmach, na tym ryczałam jak dziecko. Boję 
się, że Leo znowu będzie smutny. Zrobię wszystko aby ten klimat został. Nie, chwila…
- JESTEM! - zawołał Charlie rzucając się pomiędzy nas z miską popcornu, oczywiście kto 
ucierpiał? Ja, bo jakby inaczej. Zrzucenie mnie z kanapy nie było dobrym pomysłem, 
Lenehan…
- Parówo, nie pozwalaj sobie! - podniosłam się poirytowana, a ten jedynie mnie wyśmiał. 
Spojrzałam na niego z powagą i rzuciłam się z powrotem na kanapę, po czym wycelowałam 
w niego poduszką. Chciał ją odrzucić, ale niekoniecznie mu to wyszło. Zamachnął się, 
wycelował we mnie, ale poduszka zamiast trafić we mnie, zdążyła spaść do tyłu. 
Wybuchnęłam śmiechem, tym samym znowu spadłam na dywan.
- Taa, turlaj się - chłopak popłakał się ze śmiechu, a ja dosłownie tarzałam się po podłodze. 
Leo też nie mógł z naszej głupoty. W kilku słowach - wszyscy wyliśmy przez połowę filmu.
- Ciamajdo, jezu - nie mogłam się ogarnąć, to było chore - Psychiatryk, Charlie, tyle z nas 
będzie - próbowałam wstać, a chłopak mi pomógł, wciągając mnie na kanapę. Leondre nadal nie powstrzymywał śmiechu. Jego psychiatryk będzie cięższy niż nasz, w stu procentach.
~Leondre:
Kiedy udało nam się trochę ogarnąć skupiłem się na filmie. Powoli się rozkręcał, Edi już w 
połowie płakała, choć na razie nic smutnego się nie wydarzyło.
- Leo? - spytała zapłakana Edi, przerywając moje myśli - Nie płacz, proszę...
- Ja płaczę? - spytałem ze zdziwieniem. Tak, sam się wzruszyłem, nawet tego nie czując. Romantyczne sceny bardzo przypominały mi moją Majkę... Wyobrażałem ją sobie jako Babi. Dopiero w dalszej części filmu wszystko zaczęło się rozpadać. Piękna historia miłosna 
przerwana bezsensownym czynem… Jeden błąd, tak głupi błąd. Dzielą ich mile, ale nadal 
pamiętają o chwilach, w których byli trzy metry nad niebem. Znałem to uczucie, przy niej 
czułem się, jak książę. Było idealnie, mimo naszych kłótni. Teraz tak jak Hachi, zostałem sam... Kochała mnie, ale zostawiła... Westchnąłem i znowu wylądowałem w swoim świecie. Czas, który dla mnie był zawsze tym idealnym. Po prostu nie mam na to słów, było idealnie... Jej 
już nie ma, zostaje mi tylko przeczekać to wszystko. Minie trochę czasu, jednak wiem, że już niedługo się spotkamy.. I znowu będzie idealnie, jak wtedy. A mój Aniołek będzie szczęśliwy.Tak powinno być zawsze, zaniedbałem to. Teraz musi być lepiej, musi... Będę szczęśliwy dla niej, ona na to zasłużyła. Mimo tego co było, chce, żeby była ze mnie dumna. 
- Leo? 
- Tak? - spojrzałem na Edytę z uśmiechem. 
- Wszystko w porządku? - spytała. 
- W jak najlepszym, wiesz chyba zrozumiałem, że musze się ogarnąć i po prostu żyć, ona by 
tego chciała - przygryzłem wargę. Moi przyjaciele spojrzeli na siebie, po czym mocno mnie 
przytulili. 
- Ją już...- zawahał się - ...straciliśmy. Ciebie chcemy odzyskać - stwierdził Charlie. 
- Ona na zawsze pozostanie w moim sercu, jednak wiem, że nie chce mojego smutku, więc 
dla niej muszę starać się być szczęśliwy - wstałem z kanapy - Chyba pójdę się przejść - 
stwierdziłem. 
- Tak teraz? - Tak, muszę pomyśleć i po prostu zakończyć etap płaczu i złych dni - 
wytłumaczyłem. - Jeżeli tego potrzebujesz to nie mam nic przeciwko - Edycie bardzo 
poprawił się humor. 
- To do zobaczenia - wziąłem swoje rzeczy, ubrałem się i wyszedłem. 

"Czasami cofamy się, ale tylko po to, by wziąć rozbieg"

Szedłem przed siebie z uśmiechem na twarzy. Czas ruszyć do przodu, ona jest w lepszym 
świecie, jest jej dobrze, jest szczęśliwa i patrzy na mnie, chce mojego szczęścia. W pewnej 
chwili usłyszałem jak ktoś krzyknął moje imię. Odwróciłem się i zobaczyłem uśmiechniętą 
blondynkę. Niepewnie szła w moją stronę. Zaśmiałem się i rozłożyłem ramiona, a ona 
podbiegła do mnie. Objąłem ją. Kocham takie chwile, gdy mogę uszczęśliwić kogoś. Dzięki 
temu i ja jestem szczęśliwy. Może moja radość jest dziwna, jednak nie obchodzi mnie to. Ta dziewczyna to najprawdopodobniej fanka, a ja chce jej szczęścia, chce by chociaż ona poczułasię teraz jak księżniczka. I żeby moja królowa patrzyła na mnie z góry i była dumna. 
Dziewczyna delikatnie odsunęła się ode mnie. Na jej twarzy nadal widniał piękny uśmiech, a w jej zielonych oczach widziałem iskierki. Była szczęśliwa, dzięki czemu i ja potrafiłem się 
uśmiechnąć. 
- Leo? 
- Tak? 
- Zamyśliłeś się - zachichotała. 
- Przepraszam. Jak masz na imię? - spytałem. 
- Bianka - przedstawiła się. 
- Ja jestem 
- Leo - przerwała ze śmiechem - Wiesz, znam twoje imię, jak większość kraju 
- Hmm nie domyśliłbym się, skąd można znać moje imię? - zażartowałem. 
- Wiesz jesteś najskromniejszym dzieciakiem jakiego świat widział - zakpiła, po czym zaczęła się śmiać.
- Oj wiem, wiem - dołączyłem. Porobiliśmy sobie zdjęcia, dałem jej autograf i nadchodził 
czas, aby się pożegnać.
- Będziesz jutro na koncercie? - spytałem.
- Będę, nie odpuściłabym sobie - zaśmiała się. Przytuliłem ją, i z uśmiechem poszedłem w 
stronę domu. Tak mały gest, a daje tyle radości.


~Edyta:
Siedzieliśmy w ciszy, co chwilę spoglądając na siebie z uśmiechem. Film powoli się kończył, abruneta jeszcze nie było. Widziałam zaniepokojenie w oczach Charlsa, więc wtuliłam się w 
niego i poczochrałam po włosach śmiejąc się. 
- Jesteś pewna, że nic mu nie jest? - spytał niepewnie, spoglądając w dół. Chwyciłam delikatnie jego podbródek, kierując go w moją stronę, a sama spojrzałam w górę.
- Ona nad nim czuwa, nie bój się - stwierdziłam nie tracąc uśmiechu, mimo że po moich policzkach spływały łzy. Nigdy się z tym nie pogodzę, ale wiem, że muszę być dla niej szczęśliwa. Bo tego właśnie ode mnie oczekuje. Moje rozmyślenia przerwało pukanie do drzwi. 
- TO JA MAMO! - dało się usłyszeć z zza drzwi. Pani Victoria stała pod drzwiami i nie umiała powstrzymać śmiechu - MAMO OTWÓRZ NOO! - wołał Leo, a ona w końcu uległa - Co tak długo? - spytał, a wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Spojrzał na nas ze zdziwieniem, a po chwili sam zaczął się śmiać. 
- Nadaj się na coś i przynieś nam Colę - zawołał Charlie, a ja zdzieliłam go w tył głowy - Ej, za co to? 
- Nie wykorzystuj młodszych, debilu - stwierdziłam z powagą, a on parsknął śmiechem.
Zrobiłam smutną minę, ale długo nie utrzymywałam śmiechu. Leo w końcu wrócił do nas z 
butelką pepsi i mi ją rzucił. Charlie spojrzał na mnie ze zdziwieniem i załamał ręce. 
- A Cola? - spytał. 
- Wolę Pepsi - szeroko się uśmiechnęłam. 
- No bez jaj, Leo, Colę chciałem... 
- Nie marudź - zaśmiał się brunet i usiadł obok nas. Pani Vicky przyniosła nam tosty, więc 
resztę wieczoru spędziliśmy jedząc, grając na konsoli i wygłupiając się. Szczerze, to ja byłam zajęta jedzeniem, chłopcy konsolą, ale to tylko taki szczegół. 
~~*~~ 
Wykończeni dniem, musieliśmy wrócić do domu. Przytuliłam bruneta na pożegnanie, 
chwyciłam Charliego za rękę i razem wyszliśmy z domu. 
- Mama po Ciebie przyjeżdża? - spytałam. 
- Nie, miałem spać u Leo, ale w sumie nie wiem... - odpowiedział zbity z tropu, a ja się 
zaśmiałam. 
- Teraz już wiem, po co ci ta torba - wskazałam na torebko podobne coś, powieszone na jego ramieniu - Tak trochę pedalsko, wiesz? - stwierdziłam, a on wybuchnął śmiechem. 
- Bywa, nigdy nic nie wiadomo - zabawnie poruszył brwiami, na co znowu nie potrafiłam 
opanować śmiechu. 
- To rozumiem, że dzisiaj nocujesz u mnie? - zanosiłam się śmiechem. 
- Dokładnie - dołączył i objął mnie w talii. - Cieszę się - odwróciłam się do niego przodem, a on się uśmiechnął. 
- Uwierz, że ja też - pocałował mnie, a ja wybuchnęłam śmiechem - No co znowu? - spytał z miną "ja nic nie robię" na co po raz kolejny zaniosłam się głośnym śmiechem. 
- Nic, zupełnie - udało mi się wypowiedzieć pomiędzy atakami śmiechu, a łapaniem 
oddechu. 
- Oj Edi - zaśmiał się, chwytając mnie za rękę i przyciągając do siebie - Kiedy wraca pani 
Diana? - zadał mi pytanie na co już po raz trzeci mógł usłyszeć mój głośny śmiech. 
- Wiedziałam, że tylko o to Ci chodzi - pokręciłam głową. 
- O to? - uniósł brwi przysuwając się bliżej. 
- Jesteśmy na dworze - odepchnęłam go. 
- Chodź - chwycił mnie za rękę i wprowadził do domu. Gdy tylko drzwi się zamknęły chłopak w ułamku sekundy stanął w tej samej pozycji jak na zewnątrz. 
- Charlie - popatrzyłam na niego. Jego niebieskie oczy wpatrywały się we mnie z uwielbieniem. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Chłopak go odwzajemnił. Spojrzał na moje usta i przygryzł wargę. Mój uśmiech jedynie się poszerzył. Chłopak przysunął się na 
tyle blisko, że między nami nie było żadnej odległości. Ponownie przeniósł wzrok na moje usta i złączył je ze swoimi. Jego dłonie zaczęły krążyć po moich plecach. Po chwili przeniósł je na mój tyłek. Uniósł mnie do góry, a ja owinęłam nogi wokół jego talii. Zaczął całować moją szyję. Zrzuciłam z jego ramienia tą cholerną torbę na co cicho się zaśmiał. Weszliśmy do kuchni. 
Charlie posadził mnie na szafce i ustał między moimi nogami. Jego dłonie znalazły się pod 
moją koszulką, która i tak po chwili była na ziemi. Nie byłam mu dłużna i pozbyłam się 
również jego górnej części garderoby odsłaniając idealnie wyrzeźbiony brzuch. On jest 
perfekcyjny, cały od góry do dołu. Przejechałam dłonią po jego torsie, a on ponownie mnie 
pocałował, nasze brzuchy się stykały. Czułam jego bliskość. Nie przerywając namiętnego 
pocałunku, przenieśliśmy się do salonu, który był tuż obok. Spojrzałam prosto w jego 
iskrzące się oczy. Wplotłam rękę w jego włosy. Całował mnie po szyi, co chwilę praktycznie 
niedosłyszalnie szepcząc "Kocham Cię". Chwilowo odsunął się i skierował wobec mnie 
łobuzerski uśmiech. Uniósł mnie i usiadł na kanapie, sadzając mnie na swoich kolanach. 
Musnęłam delikatnie jego wargi, a bicie mojego serca ponownie przyspieszyło. Wpił się w 
moje usta, trzymając mnie rękoma w talii. Przeniósł je na plecy. Jego delikatność wprawiała mnie w dreszcz. Wtedy właśnie czułam się jak księżniczka. Sami w domu. Z księciem.



Idealni. Perfekcyjni pod każdym względem. Całowaliśmy się z coraz większym pożądaniem. Chłopak położył rękę na moim zapięciu od stanika. Niestety wszystko co dobre, szybko się 
kończy. Momentalnie odskoczyliśmy od siebie, gdy usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
- Chwilka! - zawołałam i spojrzałam na Charlsa, pospieszając go - Jezu, ale byłby przypał... - powiedziałam cicho, aby Diana tego nie słyszała - Rusz tyłek i ubierz się - rozkazałam, 
zakładając swoją koszulkę. Podeszłam do drzwi. Upewniłam się, że wyglądam w miarę 
znośnie i że Charlie ma na sobie koszulkę. On też jest różny, a mnie powinno się słuchać. 
Otworzyłam drzwi, a brunetka spojrzała na mnie z zaciekawieniem.
- Emm... Coś nie tak? - spytałam niepewnie, na co blondyn zachichotał pod nosem. 
- Nie, wszystko oki, ale czemu nie otwieraliście? - chyba domyśliła się, co robiliśmy. No cóż, kłamstwo kłamstwem, nikt się nie skapnie.
- Oglądaliśmy film i zrobiliśmy taki syf, że wolałabyś tego nie widzieć - wybuchnęłam 
śmiechem. W pewnym sensie dla niepoznaki, ale z drugiej strony śmieszyło mnie to, co 
mówiłam - A i tak by the way, on dzisiaj tu śpi - poinformowałam ją, śmiejąc się.
- Znowu?
- Taa, skoro już mieszka pod mostem, to lepiej, co by spał u mnie - powiedziałam po polsku, na co wybuchnęłyśmy śmiechem, a ten dekiel patrzył na nas jak na skończone idiotki. 
Czasami nawet gimbusiarskie żarty potrafią być śmieszne. Jego mina - bezcenna.
- Okej, okej - zanosiła się śmiechem, a ja pociągnęłam Charlsa za rękę na górę. Weszliśmy domojego pokoju, od razu rzuciłam się na łóżko.
- Czujesz te święta? - spytał, a ja spojrzałam na niego z zaciekawieniem.
- Święta?
- Halo? Sobota? Święta? Zima? - zaśmiał się.
- Zima? - wyjrzałam za okno. Taa, nie ma to jak zima bez śniegu, 15 stopni na plusie, ludzie 
chodzący w bluzach - Ekhem, fajne mamy święta tego lata - odwróciłam się w jego stronę i 
zrobiłam minę "Are you fucking kidding me?" na co parsknął śmiechem.
- Tak wyszło, zdarza się, tym bardziej w Anglii - wytłumaczył.
- Opowiedzieć Ci o świętach w Polsce?
- Dajesz
- Zamiast śniegu pada błoto, mimo wszystko jest zimno jak cholera, a i tak wszyscy 
wychodzą na spacery do lasów i wracają zmarznięci do tego stopnia, że kilka kolejnych dni 
spędzają pod kołdrą. Reklama Coca-Coli dwa miesiące przed świętami. Ogółem, świątecznego klimatu jak dla mnie brak.  Taki mamy klimat - opuściłam 
ręce, poddając się, a on usiadł obok mnie i mnie przytulił.
- Cieszysz się, że mieszkasz tutaj? - spytał. Co ty mi za dziwne pytania dzisiaj zadajesz? 
- Jasne, zawsze marzyłam o mieszkaniu w Anglii... Wystarczyłoby mi skromniejsze 
mieszkanie, ale skoro już miałam taką możliwość, to mi pasuje - uśmiechnęłam się.
- To się cieszę - odparł. Jeszcze chwilę posiedzieliśmy i położyliśmy się. Wtuliłam się w 
chłopaka, uwielbiam, gdy jest obok. Nawet nie pamiętam, kiedy zmorzył mnie sen...
~~*~~
Obudziłam się, ale Charliego już nie było. Rozejrzałam się wokół siebie. W łazience paliło się światło. No jasne, co on by mógł robić. Podniosłam się i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej ubrania i ułożyłam na łóżku. Podeszłam do toaletki i zmyłam makijaż, o którym 
zapomniałam dzień wcześniej. Wzięłam telefon blondyna i sprawdziłam godzinę. Jak zwykle, 13. Eh, brak poczucia czasu. Ze zniecierpliwieniem podeszłam do drzwi łazienki i z całej siły w nie kopnęłam.
- EJ! - zawołał, a ja wybuchnęłam śmiechem.
- Won stamtąd, kochanie! - otworzył drzwi i szybkim ruchem mnie podniósł - Dzień dobry, misiek - pocałowałam go w nosek, a on się zaśmiał. Odstawił mnie i przytulił. Kiedy się od 
siebie odsunęliśmy, wzięłam swoje rzeczy i weszłam do łazienki. Przebrałam się, umyłam, 
uczesałam i pomalowałam na nowo.



Outfit Edi
Obejrzałam się jeszcze w lustrze i wyszłam. Charlie leżał na moim łóżku i grzebał coś w 
telefonie.
- Too, gdzie dzisiaj idziemy? - spytałam.
- Koncert - zabawnie uniósł brwi, a ja przypomniałam sobie o co mu chodzi. Ostatni koncert w tym roku. Mhm.
- Zabierzesz mnie ze sobą, tak? - zaśmiałam się.
- Nawet lepiej - odpowiedział, a ja spojrzałam na niego pytająco - Skoro kończymy trasę, 
przyda się jakaś atrakcja, co nie?
- Noo i?
- I pomyślałem, że zrobimy Q&A. Z tobą w roli głównej - usiadł i pociągnął mnie na kolana. Widać było, że cieszył się ze świąt i przerwy od pracy. Tak naprawdę pewnie nie wiem, ile 
poświęca czasu na BaM, ale znając życie i to, jak często jest zabiegany, zajmuje mu to dużo 
czasu. Przynajmniej będzie mógł się wyluzować - Ej? - przerwał mi.
- Przepraszam, zamyśliłam się - przyznałam - Ale, co miałabym niby robić? - spytałam 
niepewnie.
- Pytania i Odpowiedzi... Dziewczyny z M&G będą zadawały nam pytania, w tym tobie, a my będziemy odpowiadać. Po drugie: Będziesz robić show, a jak się wyluzujesz, to jesteś w tym 
serio dobra. I trzeci punkt: Mamy się dobrze bawić. Będziemy śpiewać, może porapujesz - 
przygryzłam wargę, aby powstrzymać śmiech - Po prostu będzie wyjątkowo! - powiedział 
entuzjastycznie Charls - To jak?
- Wiesz... - udawałam chwilę zawahania.
- Nie podoba Ci się? - zmartwił się.
- WCHODZĘ W TO! - zawołałam ze szczęścia <może odrobinę za głośno, ale to tylko mały 
szczegół> i przytuliłam go. Już dawno nie byłam na ich koncercie, to niesamowita okazja. 
Blondyn rozejrzał się po pomieszczeniu, po czym wstał i chwycił mnie za rękę.
- Chodź, pokarzę Ci coś - uśmiechnął się. Razem wyszliśmy z pokoju. Od razu zauważyłam 
rozwieszone lampki i zapalone świeczki. Poczułam ciepły dreszcz na plecach. Kocham święta,tak strasznie je kocham. Zeszliśmy po schodach na dół, gdzie unosił się przyjemny zapach 
ciasteczek. W rogu salonu stała pięknie przyozdobiona choinka, a pod nią - kilka prezentów. Zdziwiło mnie to, tym bardziej, że dopiero niedawno zostałam uświadomiona, że w Anglii też istnieje takie coś jak święta. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. W kuchni już stała Diana i 
piekła ciastka. Stąd ten cudowny zapach. Odwróciłam się do chłopaka, który poklepał mnie 
delikatnie po ramieniu i zaciągnął do salonu. Usiedliśmy na kanapie, zza której wyciągnął 
gitarę.
- Czy to wszystko jest na serio tak idealnie przemyślane? - spytałam cicho.
- Magia świąt - odpowiedział, również szeptem i spojrzał prosto w moje oczy. 


W jego niebieskich oczach lśniły iskierki. Zarumieniłam się, a on zaczął grać.


"She got class,
She got style,
No more perfection than a smile,
You need to know girl,
You will be making my head whirl,
We need to be together,
Cause I can make it last forever,
Do you believe in faith?
Cause if not girl I can wait

I could be your knight in shining armour,
I could be your prince and I could be a charmer,
If I'm not good enough I will try harder 
cause I'll be back around like karma,
I just want you to know,
I've never felt like this before,
This all new to me,
I'm certain that you'll be my queen

People call me crazy,
Crazy for you baby,
No one understands our love,
They think it's too complicated"

Refreny śpiewaliśmy razem i próbowaliśmy rapować zwrotki Leo. Dawno nie bawiłam się tak dobrze. Muzyka jest czymś więcej niż myślałam. Ona naprawdę łączy. Czasami warto 
przystać i zastanowić się chwilę nad tak oczywistymi rzeczami. To piękne... Kiedy 
skończyliśmy wstałam i spojrzałam na pianino. Usiadłam przy nim i wróciłam wzrokiem do 
chłopaka. Pokazałam mu, żeby wziął z powrotem gitarę. Zaczęłam grać "Love Yourself", 
ostatnio ta piosenka bardzo do mnie przemawia. Po chwili Charls się dołączył i śpiewaliśmy 
razem. 
~~*~~
Czas uciekał, a my godzinę przed koncertem, a właściwie próbami zdaliśmy sobie sprawę z 
tego, że musimy spadać. Pobiegłam na górę, zmieniłam ubrania, poprawiłam makijaż i włosy w najszybszym możliwym tempie. Wyszłam z pokoju, przy okazji zabierając kilka rzeczy do
torebki, w tym telefon Charliego i zbiegłam na dół. Chłopak już czekał.


- 23 minuty... Rekord, młoda! - zakpił, patrząc na swoją rękę, tak jakby miał na niej zegarek. Pff.
- Spadaj, jestem dziewczyną, więc mogę - wyszczerzyłam się i podeszłam do niego. 
Pocałowałam go w policzek i jeszcze przed wyjściem pożegnałam się z Dianą. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę klubu, w którym miał się odbyć koncert. Jak dobrze, że 
mieszkam w Bristol, przynajmniej nie muszę jechać z daleka.
~~*~~
O 16 byliśmy na miejscu. Pod klubem, w sumie pod tylnym wejściem, stał Leo z mamą i 
czekali na nas. Wzięliśmy co nasze i skierowaliśmy się w stronę budynku. Z daleka było 
słychać piski i krzyki bambinos. I pomyśleć, że jeszcze niedawno byłam taka jak one. 
Weszliśmy do środka, gdzie odbywały się próby. 
- Nareszcie jesteście! - zawołał trochę poirytowany manager chłopaków. Kiedy mnie 
zauważył, uśmiechnął się i uścisnął mi rękę.
- To ty jesteś Edyta, tak?
- Dokładnie - odpowiedziałam, odwzajemniając uśmiech. 
- To dobrze, miło mi Cię poznać. Chodźcie wszyscy, czekają na Was. Musicie się jeszcze 
ogarnąć - zaprowadził nas do garderoby. Chłopcy zostali przebrani i przypudrowani, ja w 
tym czasie się poprawiałam. Nie potrzebowałam więcej make-up'u.
- I jak księżniczki, gotowi? - próbowałam powstrzymać śmiech, kiedy makijażystka wyszła.
- Tsa, można tak powiedzieć - stwierdził Leondre z poker facem, a ja wybuchnęłam 
śmiechem. Powstrzymywanie go, nie jest moją dobrą stroną.
~~*~~
Za chwilę mieliśmy wyjść na scenę. Wszyscy chodzą w kółko i załatwiają ostatnie szczegóły. 
Tylko ja stałam jak wryta i próbowałam opanować tremę.
- Pamiętaj, zrób dobre show - powtarzałam sobie w myślach. Show, show, show, o to tutaj 
chodzi.
- Jak się czujesz przed najlepszym koncertem wszech czasów? - spytał mój blondas, 
podchodząc do mnie, a ja bez słowa się w niego wtuliłam. Czułam bicie jego serca. Nie tylko 
ja się stresuję - Nie bój się, będzie idealnie - stwierdził i pocałował mnie w czoło. Leo 
podszedł do nas i dołączył do wspólnego uścisku.
- Ready? - spytał.
- Set - dopowiedział Charlie, na co się cicho zaśmiałam i już wiedziałam, że zaraz nie będzie
 odwrotu.
- Go! - dokończyłam. Wyszliśmy na scenę razem z pierwszymi dźwiękami "Don't look back". Dziewczyny patrzyły na mnie ze zdziwieniem, jednak po chwili zaczęły krzyczeć, tak jak 
zwykle. Poczułam ciepło na sercu i wczułam się w piosenkę. Jeden z operatorów podał mi 
mikrofon, więc śpiewałam razem z nimi, w większości chórki. Kończąc pierwszą piosenkę, 
chłopcy się przedstawili i pociągnęli mnie za rękę do przodu.
- TERAZ ZRÓBCIE WIELKI HAŁAS DLA EDI! - wydarł się Leo, a one razem z nim.
- Jutro wyjątkowy dzień, w końcu święta. Zdecydowaliśmy, że weźmiemy ją ze sobą i 
zrobimy coś innego, niż zazwyczaj. O tym się dowiecie nieco później... - powiedział 
tajemniczo Charlie, a dziewczyny zapiszczały. Oj, brakowało mi tego wszystkiego. Atmosfera koncertów jest tym, o czym zawsze marzyłam. Niesamowite uczucie.
~~*~~
Wyśpiewaliśmy połowę ich płyty. Po "What do you mean", przyniesiono nam krzesła i 
zajęliśmy miejsca. Teraz Q&A. Chyba jedna z części, których boję się najbardziej. Mam 
skłonność do odbiegania od tematu, co może być trochę niewygodne.
- Także, zaczynamy to, o czym wcześniej mówiłem, czyli... Q&A! - wyjaśnił Charlie. Fanki 
znowu zaczęły krzyczeć, a Leo wstał. Spojrzeliśmy na niego pytająco, co chwilę spoglądając 
na siebie. Stanął na końcu sceny i pokazał, żeby dziewczyny się uciszyły.
- Mam Wam coś bardzo ważnego do powiedzenia, Bambinos... - zaczął, a ja powoli łączyłam 
fakty - Pewnie zdziwił Was fakt, że nie ma z nami mojej księżniczki, Majki. To dla mnie 
dosyć trudne, ale muszę Wam o tym powiedzieć. Prosiliśmy media o nie ujawnianie tego. 
Jednak Maja... Jej już z nami nie ma. Ona odeszła. Jest w lepszym miejscu... - zawiesił się i
odwrócił w naszą stronę. Po jego policzku spłynęły łzy. Podbiegłam do niego i go przytuliłam. Dziewczyny patrzyły się na nas ze współczuciem. Charlie rzucił mi mój mikrofon i zaczęłam mówić, zamiast bruneta. Wiedziałam, że jest mu zbyt trudno, a nie może się teraz rozkleić. 
Nie na koncercie.
- Ja... Pewnie wiecie, że traktowałam Maję, jak siostrę. Była dla mnie wszystkim. Moim 
wsparciem, szczęściem, promyczkiem nadziei... I co najważniejsze - moją najlepszą 
przyjaciółką. Dzięki niej znalazłam się w BGT, przyjechałam właśnie tutaj. To dzięki niej 
zdecydowałam się na wysłanie coveru do Young Stars. To razem z nią tworzyłam duet 
MediSisDuo. Teraz jestem sama. Ale wiem, że mam w Was wsparcie. W Was, w tych moich 
deklach - mimowolnie się uśmiechnęłam - Wiem, że jesteście tu dla nas. Majki już nie ma, toboli. Ale my nadal jesteśmy tymi samymi ludźmi. Nic się nie zmieniło...
- Chciałem, żebyście o tym wiedziały - przerwał mi Leo - Nie tylko dla mnie była ważna, wiele z Was ją polubiło, wiem o tym. Dziękuję, że byliście razem z nami, że jesteście. Wasze 
wsparcie jest dla mnie wszystkim. Kochamy Was wszystkich - posłał buziaka w tłum, a fanki zaczęły śpiewać "Hopeful"... Sama miałam łzy w oczach. Ich wsparcie jest cudowne. To jest 
jedność Bambinos. Jesteśmy rodziną, od zawsze tak było. Charlie podszedł i przytulił nas. 
Było słychać ciche "Aww" w tłumie. Kiedy odsunęliśmy się od siebie, wróciliśmy na miejsca i zaczęliśmy odpowiadać na pytania. Co najdziwniejsze - najwięcej pytań było do mnie. Jak? 
- Co czułaś kiedy poznałaś chłopaków? - spytała jedna z fanek.
- Co czułam? Szczerze, trudno mi to powiedzieć. Na pewno bardzo się bałam, jestem 
nieśmiałą osobą i czułam jakiś lęk przed wygłupieniem się. Ale byłam szczęśliwa. Bardzo 
szczęśliwa. Przy nich czuję się jak księżniczka...- powiedziałam niepewnie, a Charlie złapał 
mnie za rękę.Z widowni błyskało pełno fleszy, do czasu, gdy się puściliśmy i usłyszeliśmy 
kolejne pytanie od dziewczyny wybranej przez jednego z ochroniarzy.
- Edi, jak się poznaliście? - kolejne pytanie do mnie. Zaraz tu nie wyrobię.
- Emm... Mniej więcej tak, że byłam w hotelu i tam spotkałam panią Karen i panią Victorię. Miałyśmy z Mają jechać do studia RYS i tak jakoś wyszło, że mama Leo postanowiła nas podwieźć. Wchodzimy do samochodu, a tam kto? CHARLIE I LEO. Z-A-W-A-Ł kompletny - zaśmiałam się.
- Tak, później miała przeprowadzić ze mną wywiad, co nam nie do końca wyszło, ale 
przynajmniej było śmiesznie - tłumaczył Charlie - I tak już się dalej potoczyło.
- Dokładnie - pokiwałam głową i czekałam na kolejne pytania. Chłopcy odpowiadali, a ja 
wyciągnęłam telefon mojej blondie i zaczęłam robić snapy.
- Ej, co ty? - wybuchnął śmiechem.
- Nie mam swojego telefonu, to snapuję na twoim, spadaj - powiedziałam z prawie poważną miną. Chłopak zbliżył się do mnie i pocałował mnie w policzek, na co przewróciłam oczami.
- No coo?
- Nicoo - zaczęłam się śmiać - Dobra, kolejne pytanka, ludzie! - zakomunikowałam. 
Ochroniarz podszedł do jakiejś dziewczyny, która poprosiła abym opowiedziała coś o sobie. 
Spojrzałam ze zdziwieniem na chłopaków i niepewnie zaczęłam.
- Także ten... Nazywam się Marcela Edyta Kasperska. Tak, mam na pierwsze imię Marcela,
 to normalne - zaśmiałam się - Mam 15 lat. Pochodzę z Polski, dokładniej z małego miasta - Antonina. Od wielu lat śpiewam i niedawno wystąpiłam w Britain's Got Talent, gdzie 
dostałam złoty guzik. Jestem Bambino od pół roku. I... Nie wiem, co mogę jeszcze 
powiedzieć - Charlie zaczął się ze mnie śmiać. Moja wina, że nie wiem? Eh.
- Tańczysz? - dopytywała.
- Ojej. Mało osób o tym wie, ale od 2 lat tańczę Dance Hall i Break Dance - zawstydziłam się.
- Ooo. A zaśpiewasz coś dla nas? 
- Ciągle śpiewam...
- Ale sama - powiedziała stanowczo. Westchnęłam i ogarnął mnie niepokój. Charlie zwrócił 
się do mnie i powtarzał "Idź, idź". Wstałam z mikrofonem, a mi włączyli podkład do "Keep 
smiling". Odwróciłam się do Charliego i spojrzałam na niego jedynie wzrokiem typu "Dzięki idioto, wkopałeś mnie". Także, Edi - rapping i popping, to twoja chwila.
~~*~~
Widownia zaczęła klaskać, a ja się uspokoiłam. Nawet nie wyszło tak źle, myślałam, że będziegorzej. Chłopcy wstali i zaczęli zapowiadać kolejne piosenki. Śpiewaliśmy, skakaliśmy i 
dobrze się bawiliśmy. Usiadłam na końcu sceny i śpiewałam chórki. Dziewczyny podawały 
mi ręce i płakały. Nigdy nie pomyślałabym, że to może wywołać tyle szczęścia. Dały nam 
wiele energii i muszę to powiedzieć - NAJLEPSZE FANKI ŚWIATA. Zawsze wiedziałam, że 
Bambinos są najlepsze. Zawsze.
~~*~~
Przytuliłam kilka dziewczyn i wróciłam do chłopców. Ten koncert był idealny. Wyluzowałam się, pokonałam tremę, poznałam lepiej Bambinos... Było po prostu idealnie.
- I jak? - spytał Charlie, a ja wtuliłam się w niego.
- Perfekcyjnie... - uśmiechnęłam się. 
- Było mega! - dodał Leo. Przytuliłam go i poklepałam po plecach.
- Dobrze, że im powiedziałeś. Zasługują, aby znać prawdę. Są cudowne - wyszeptałam.
Odsunęliśmy się od siebie, a on potwierdził to tylko uśmiechem. Pożegnałam go i wsiadłam 
do samochodu z Lenehanem. Pani Karen odwiozła mnie do domu, pocałowałam na 
pożegnanie Charlsa i wróciłam do siebie. Usiadłam w salonie i zamknęłam się w swoim, 
idealnym świecie...
~~*~~
Elo, elo!
Po długiej nieobecności, znowu wracam!
Wiele się zmieniło przez ten czas.
Bynajmniej, mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba:)
I jeszcze jedno:

Czy chcielibyście, żebym założyła bloga, na którym będę mówiła o sobie, swoich uczuciach i gdzie będę mogła w 100% wyrażać siebie?
Zaglądalibyście?

Za pomoc dziękuję Magdzie aka Phoenix i Majce Grabowskiej.
Dziękuję za wszystko i powodzenia przy nowym blogu!
Miłego dnia, misie ♥
Enjoy. ^^

PS Przepraszam Was za wszystkie błędy i inne takie, ale mam problemy z bloggerem i pracuję nad tym już od kilku godzin, aby dało się to czytać. Przeskakują mi dziwnie spacje, dodają się entery, których ja nie dodaję i nie wiem już, co robić. Na razie zostaje tak, jak jest x Przepraszam za utrudnienia x