- Halo? Edi? - zacząłem, gdy blondynka odebrała.
~Edyta:
Spacerowałam z Katy po galerii i nagle zadzwonił do mnie telefon. ...No tak, to był Charlie...
- Halo? Edi? - zaczął zdenerwowany blondyn.
- Tak? Misiu? - zdziwiłam się.
- Gdzie jesteś? - zapytał.
- W galerii z Ka... - przerwał mi. ..Ach... to jego zamiłowanie do przerywania mi...
- Musisz przyjechać do Port Talbot! - nakazał.
- Czemu? - ...teraz, to się przejęłam...
- Bo Maja i Leo się pokłócili... - odpowiedział, ale najwyraźniej musiało to być coś poważnego, skoro do mnie dzwoni.
- Ok, już jadę. - oznajmiłam i rozłączyłam się.
- To chyba koniec zakupów... - skierowałam się do Katy.
- Dlaczego? Coś się stało? - rozczarowała się dziewczyna.
- Nie... Znaczy... No sprawa rodzinna. - wyjaśniłam niepewnie.
- Ok... To do jutra. - blondynka pożegnała mnie i zniknęła w jakimś sklepie. A ja? A ja szybko wybiegłam z centrum handlowego pobiegłam na przystanek i pojechałam do Port Tablo.
~Maja:
Nie wzięłam, ani deski, ani rolek... Chciałam tylko wywołać zazdrość u Leo. Doszłam do Skateparku, tam czekał na mnie Louis.
- Hej, śliczna. - przywitał mnie i cmoknął w policzek. Ale to nie było to uczucie, które czułam, gdy Leo mnie całował...No niestety...
- Hej, Louis. - wymusiłam uśmiech. W jednej chwili rozpętała się śnieżyca. Strasznie wiało, ale tym razem miałam własną kurtkę. I chłopak nie musiał oddawać mi swojej.
- Chodźmy usiąść na rampie. - zaproponowałam. ...Wiem... Wiem... Jestem głupia... W taką pogodę Skatepark, ale nie ja jedna... Gdy siedzieliśmy tak w milczeniu na rampie zobaczyliśmy spacerujących niedaleko Leo i Natally. ...I moje typowe wkurwienie... Ten widok łamie mi serce, że osoba, którą kocham przytula inną. Ale ja wytrzymam. Ja jestem twarda, jestem w stanie wiele wycierpieć... Spojrzałam na Leo, a ten na mój widok zdjął swoją kurtkę i dał ją tej... tej...A potem będzie chory i ja będę musiała chodzić po leki dla niego!...
- Dobra... Ja tu dłużej nie wytrzymam... Jak patrzę na tego debila to rzygać mi się chce! - wstałam z rampy i udałam się w innym kierunku (tak żeby nie spotkać Leo po drodze).
- To chodź. - Louis wziął mnie za rękę. Leondrego widocznie to wkurzyło, bo gdy się odwróciłam w jego stronę to był mega nadąsany. ...Haha i dobrze...
~Edyta:
Byłam już pod domem Devriesa. Weszłam do środka. W przedpokoju czekał już na mnie blondyn.
- Nie rozbieraj się. - nakazał.
- Ok... A gdzie są te jebnięte brunety? - zapytałam.
- Z tego co wiem, to w Skateparku. - oznajmił mi.
- W taką pogodę?! - ...Kurde mać! A ja myślałam, że to blondynki są puste...
- To idziemy po nich. - otworzyłam drzwi. Na dworze było -17°C..."Super"...
- Wyjaśnisz mi, o co z nimi chodzi, bo nie ogarniam. - dodałam, gdy już szliśmy w stronę Skateparku.
- A więc tak... - zaczął. - Dzisiaj w szkole Majka poznała Natally. Taką świrniętą fankę. Ona sobie trochę nazmyślała i się pokłócili, ale to nie koniec! Leo wpadł na pomysł, że wywoła zazdrość w Majce i umówił się z tą laską... - przerwałam mu.
- Co za dupek! - wykrzyknęłam, a moje oczy się zaszkliły. ...Miałam ochotę go udusić. On krzywdzi moją Majke... Tylko ja mogę to robić... Ja! Nikt więcej!...Jestem załamana...
- Ej... Czekaj. Majka wcale nie lepsza... Ona umówiła się z jakimś kolegą. - powiadomił mnie Charlie.
- No tak.... To się kurwa brunety dobrały! - prawie płakałam.
~Maja:
Gdy się odwróciłam i miałam już iść podbiegł do mnie brunet.
- Ej... Gdzie ty idziesz? - zapytał mnie krzycząc.
- Nie drzyj się na mnie... - zignorowałam go i chciałam pójść dalej, kiedy Leondre złapał mnie za rękę. ...To było to uczucie...Dreszcze... Nie...Nie... Majka nie rozczulaj się teraz!... Obraź się na niego, no dawaj... Jezu, o czym ja myślę, ja nie umiem się na niego fochnąć...
- Maja... nie idziesz z nim! Rozumiesz? - Leo próbował opanować emocje. Chwycił moją dłoń... A ja? A ja go odepchnęłam, ale do niego nadal nie docierało, że nie mam ochoty go słuchać, bo podszedł do mnie i mocno przytulił, ale tak, że nie mogłam się wyrwać. Wyglądało to trochę tak, jakbyśmy się szarpali.
~Edyta:
Gdy dochodziliśmy do Skateparku zobaczyliśmy szarpiących się Maję i Leo. Posłałam do blondyna porozumiewawcze spojrzenie, po czym podbiegłam do Majki, a Charls do Leondego.
- Jesteście nienormalni?! - wydarłam się rozdzielając Majkę i Leo.
- Nie! - odpyskowała brunetka, po czym wzięła za rękę przyglądającego się Louisa, odwróciła się i poszła. ...Ah, młoda i pyskata, typowe...Ale co jej odwaliło?...
~Leondre:
...I to niby moja wina...Nadąsana panienka... Postanowiłem zrobić to samo, co Majka. Wziąłem za rękę Natally i razem poszliśmy w stronę domu.
~Charlie:
...Ja pierdolę... Co się dzieje?! A ja myślałem, że tylko ja nie mogłem się dogadać z Edi, a tu Leo też ma problem... Tylko, że on teraz, akurat przed Świętami Bożego Narodzenia...
- Edi... Pogadamy z nimi w domu, bo oni pewnie tam poszli. Wracajmy już. Jest zimno... - stwierdziłem.
- Dobra. Masz rację. Idziemy. - blondynka objęła mnie i razem ruszyliśmy w stronę domu Pani Victorii.
~~*~~
~Maja:
Louis odprowadził mnie pod same drzwi. Już miał się żegnać, kiedy nagle odezwał się:
- Leondre jest moim kumplem, ale nie podoba mi się, jak Ciebie traktuje. On Cię kocha i jest zazdrosny... On myśli, że między nami coś się dzieje. Nie chcę się z nim pokłócić, bo my się tylko przyjaźnimy...
- Ja wiem... Nic nie zrobię. - oznajmiłam i bez pożegnania weszłam do domu. Wzięłam butelkę wody z kuchni i pobiegłam do swojego pokoju. Zaczęłam płakać i w tym momencie do pokoju weszła Edi.
- Hej... Pogadamy? - zaczęła.
- Nie ma o czym ... - stwierdziłam zapłakana i wtuliłam się w poduszkę.
- Oj jest... jest... - odezwał się Charlie, który właśnie wszedł do pokoju.
- Kim był ten chłopak? - zapytała Edyta.
- Kolega. - odpowiedziałam sucho, bez żadnych emocji.
- Kolega? - zdziwiła się blondynka.
- Tak... Ja się tylko z nim przyjaźnię, a Leo robi wielkie halo... - powiedziałam.
- Ok.. ok... To musisz powiedzieć to Leo. - z powagą oznajmił Charls.
- Nie... Niech sobie jest zazdrosny... - wkurzyłam się.
- Co by się musiało stać, żebyś ogarnęła, że źle robisz? - krzyknęła Edi.
- Wyjdź... - rozkazałam.
- Nie... - Edi wstała.
- Idziesz stąd! Wypierdalaj z mojej ziemi...! - rozkazałam, a para blondynów wyszła. ...Wreszcie mam spokój...
~Edyta:
...Jak ona mogła mnie tak poraktować?... Może i to jest u nas normalne, ale to było bardzo chamskie... Ledwo co wyszliśmy z pokoju Majki, na korytarzu spotkaliśmy Leo.
- Ej... Co ty odpierdalasz? - zwrócił się do bruneta Charls.
- Idę do Majki. - stwierdził.
- Macie sobie dużo do wyjaśnienia. - dodałam.
- Wiem... - stwierdził.
- Co to za laska? - Charlie powrócił do tematu. ...Wiem, że chodzi mu o Natally...
- To jest koleżanka. - odpowiedział.
- Yhy, tak... - blondyn nie wierzył.
- Dobra, to my już pójdziemy... - wtrąciłam i wyszliśmy z domu.
- Ale będą mieli rozmowę... - uśmiechnęłam się. - Trudne sprawy... kurwa mać. - dodałam i załamanym uśmieszkiem.
- I dobrze... My się zajmijmy sobą... Było nas nie wywalać z pokoju... Mnie się nie wywala! - Charlie się oburzył. ...Biedny, hahahaha...
~Maja:
Do mojego pokoju wszedł Leo...Ale cholera miałam spokój...
- Czego chcesz? - "miło" go przywitałam.
- Pogadać... - zaczął.
- Idź sobie... - nakazałam.
- Ty płakałaś... - ...No co ty?...
- Może... - powiedziałam i spojrzałam mu w oczy.
- Czemu mi to robisz? - zapytał.
- Kurwa... To ja powinnam ciebie o to zapytać... - zmierzyłam go wzrokiem "Debilu nie udawaj idioty".
- Nie przeklinaj! - nakazał.
- Przykro mi, przy tobie się nie da! - uśmiechnęłam się z przekąsem.
- Tak... Tak, tłumacz sobie! - spojrzał w podłogę.
- To pogadamy? - zadał ponownie to samo pytanie.
- Leo to....
~~*~~
Przepraszam Was za to, że nie było rozdziału, ale mam zepsuty komputer
Przepraszam Was za to, że nie było rozdziału, ale mam zepsuty komputer
i jakimś cudem dorwałam się do kompa wujka. XD
Logika Edi, tak się rozwiązuje problemy. :")
Bynajmniej, strasznie Was przepraszam i teraz obiecuję, że będę punktualna
i nie będę się spóźniać z rozdziałami. Kocham Was <3 <3 <3
To na tyle... Enjoy. ^^
Świetny rozdział. Tyle kłótni w całym mieście :D Ale niech się na razie kłócą. Jest ciekawie jak się na siebie wydzierają :D
OdpowiedzUsuńAsia Ari <3
Czekam na 22 super rozdział tylko czemu koniec jest czarny:'(
OdpowiedzUsuń