(1 września - Szkoła - Początek IV klasy)
~Edyta:
Pierwszy dzień szkoły… Jeszcze nie dawno mieliśmy tyle czasu wolnego… A teraz? A teraz znowu ta cholerna szkoła… Pewnie znowu będzie tak samo, tak jest za każdym razem- przychodzi rok szkolny, a ja zostaje sama, całkowicie sama… Nawet nie mam się do kogo odezwać… Wszyscy witają się ze sobą po miło spędzonych wakacjach, a ja? Ja stoję w kącie, odtrącona przez resztę… Ahh… Może kiedyś się przyzwyczaję…
~~*~~
A to kto? Kolejna popularna… Oczywiście, wszyscy się zebrali, ale ich miny nie wskazują na nic dobrego… Chcę zobaczyć na własne oczy... Co z Nią nie tak?...
~~*~~
Podeszłam do grupy, a moim oczom ukazała się niezbyt wysoka dziewczyna, o ciemnych włosach i wyjątkowej urodzie. Na pewno nie pochodzi stąd… Azjatka? Już wiadomo dlaczego robi taką furorę…
Zdecydowałam się na pierwszy krok. Podejście bliżej było jedyną możliwością poznania dziewczyny… Zbierałam w sobie odwagę, aby się odezwać, ale ona mnie poprzedziła… Ahh… Ta moja nieśmiałość!...
- Hej, jak masz na imię?
- To Ty tak po polsku gadasz? – spojrzałam na Nią ze zdziwieniem, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że mogłam ją urazić. Okej, Edytko ogarniamy się… Może to początek przyjaźni? Nie rób sobie idiotko nadziei… Edi, odpowiedz na pytanie! – O cholera, przepraszam, ja to tak zawsze prosto z mostu. Ja mam na imię Marcelina, ale moi „przyjaciele” mówią do mnie Edi. A ty jak masz na imię?- wkońcu odniosłam się do tematu.
- Hela, ale przyjaciele mówią do mnie Maja, a tak w ogóle, to bardzo oryginalne przezwisko. – odpowiedziała mi po chwili. Sprawiała miano miłej, ale jakoś nie dowierzałam, więc postanowiłam się upewnić.
- Serio?- zapytałam ze zdziwieniem.
- Nie. – Odpowiedziała mi krótko próbując powstrzymać śmiech… Dobra przynajmniej szczera, jest ten jeden plus.
- Zapoznasz mnie z twoimi przyjaciółmi? – zapytała mnie po chwili ciszy.
- Przykro mi, ale ja nie mam przyjaciół… - odpowiedziałam, smutno na Nią spoglądając.
- Hahaha! Dobry żart, zabawna jesteś, mogłabym się z Tobą zaprzyjaźnić. – Dobra liczyłam na inną odpowiedź, ale no cóż „przyjaciół” się nie wybiera… Przynajmniej jest szczera i ma poczucie humoru, jest inna niż te fałszywce z tej szkoły.
- Co tak się na mnie patrzysz? To nie był żart… - odpowiedziałam smutno.
~Maja:
Jezu, ja nie chciałam jej obrazić… Co ona o mnie pomyśli? ...Jezu Majka, ale z ciebie idiotka. Dopiero poznajesz pierwszą osobę, a już ją obraziłaś… Brawo, jesteś geniuszem!...
- Wybaczysz mi? - zapytałam szczerze, na co Ona wybuchła śmiechem.
- Oczywiście… - mówiła próbując powstrzymać śmiech.
- Dlaczego Ty nie masz przyjaciół? Przecież ty jesteś superaśna…
- Weźmiesz mnie za pesymistkę, ale wszyscy tu są fałszywi, kiedyś zrozumiesz… - odpowiedziała już z powagą, a ja zastanawiałam się o co jej chodzi. Ale miałam przeczucie, że coś wyniknie z tej rozmowy.
~~*~~
(Początek szkoły – Gimnazjum)
- Wiesz chyba ogarnęłam… - odpowiedziałam jej po dwóch latach od naszej pierwszej rozmowy.
- Ale co ogarnęłaś? – zapytała mnie powoli wyciągając z uszu słuchawki.
- Pamiętasz naszą pierwszą rozmowę? O fałszywych przyjaciołach?- zapytałam.
- No pewnie, ale czemu Ty mi teraz wyjeżdżasz z takim tematem, kiedy ja tu Tokio Hotel słucham. – Spojrzałam na Nią, a ona od razu zrozumiała. ...Jejku mam dwie siostry, ale żadna nie rozumie mnie tak jak Edi... Uśmiechnęłam się do niej, po czym podszedł do nas jakiś koleś, bardzo przyjaźnie nastawiony i zapytał:
- Jestem Dawid. Jak macie na imię? – szybko odpowiedziałam:
- Jestem Helena, dla przyjaciele mówią do mnie.... - i to jest ten moment, w który mi przerywa.
- Jak mam być szczery to do Ciebie, bardziej pasuje Ci Maja. - No co ty? Nie wiedziałam… Postanowiłam zachować powagę i odpowiedzieć.
- Tak właśnie do mnie mówią. – uśmiechnęłam się, postanowiłam jednak ciągnąć temat. – Dlaczego tak myślisz?
- Jak? – zapytał gubiąc się w temacie.
- No, że do mnie pasuje imie Maja? – zapytałam.
- No bo słodka jesteś. - odpowiedział. Jaki on miły noo…
- I masz ładne oczka… - dodał jakiś koleś obok Dawida. O cholera, co za szkoła…
- Jesteście mili… - nie zdążyłam im podziękować, a tu podlatuje do mnie Edyta ze swoim telefonem i woła:
- O Jezu! Patrz! To są Minionki…! - chłopcy zmierzyli Ją wzrokiem typu „Kim jest ten człowiek, ja się Go boję”.
- A to jest Marcelina, ale wszyscy mówią do Niej Edi. – kolejny raz przyjaźnie się do nich uśmiechnęłam.
- Cześć, co tam? – próbowała przyjacielskim tonem przywitać chłopców.
- Hej… - nie zdążył wysłowić się Dawid, bo właśnie w tej chwili rozległ się dzwonek, a ten jak opętany poleciał na salę gimnastyczną.
- Coś mi się zdaję, że Ci sportowcy z naszej klasy nie są do końca, no wiesz… - powiedziała Edi patrząc na mnie wzrokiem typu „A myślałam, że to my jesteśmy nienormalne”.
- Wiem, Edi. Chodź, obejrzymy szkołę. – zaproponowałam.
- Ja posiedzę i posłucham jeszcze chwileczkę, idź sama. Muszę się zapoznać z tym miejscem.
- Oki, jak wolisz. Zaraz wracam. – powiedziałam i pobiegłam na salę gimnastyczną.
~Edyta:
Jezu, Majka… Idź już… Pozwalam Ci… No leć. Ty tylko byś latała za tymi chłopakami… Ja będę ta poważna i zostanę…
~~*~~
Pobiegła jakieś 20 min temu…Co się z Nią dzieje? Troskliwa Edytka pójdzie zobaczyć co się z Nią stało...
~~*~~
Wstałam, jednak nie zauważyłam parapetu nade mną i w ten właśnie sposób uderzyłam z całej epy w przeszkodę. ...Ale boli... o kurde, ja to zawsze muszę coś wywinąć… Chyba pójdę do pielęgniarki... Ruszyłam długim korytarzem, wpatrzona w telefon. Nie zauważyłam biegnącej w moim kierunku Maji. Ona najwyraźniej mnie też nie widziała, bo z rozpędu wpadła na mnie, przy okazji mnie taranując tak, aż się glebłam.
- Maja, co ty do cholery…! - krzyknęłam na Nią, ale ona nie dała mi dokończyć.
- Patrz to, jacy cudowni! – wpatrywała się w swój telefon takim wzrokiem, że aż mnie zamurowało. Jeszcze nigdy nie widziałam jej tak szczęśliwej, w sumie od czasu poznania One Direction. ...Tak, to ich pseudo fanka…
- Jak będziesz tak tym miotać, to gówno zobaczę! – po raz kolejny podniosłam na Nią głos.
- Masz. – podała mi swój telefon cała w rumieńcach.
- Co to za idioci? – zapytałam jej nawet nie patrząc na nich. Tak wiem chamska ja… - Jezu, odszczekuję to, jaki cudowny blondas! – krzyknęłam radośnie.
- To jest Bars and Melody. – oznajmiła z uśmiechem.
- Zakładam, że Melody to ten blondyn… - stwierdziłam.
- Tak. – Majka nadal promieniowała radością. – Jezu, ja ich pokochałam tak, jak 1D! - O cholera, ona na serio pokochała coś bardziej niż 1D?! No nieźle...
- Skąd ich znasz? – zapytałam.
- Chłopacy mi ich pokazali. Od tej pory jestem BaMbinos… Trochę o Nich poczytałam… Są mniej więcej w naszym wieku… Jak cudownie byłoby ich spotkać!
- Kim? A mniejsza o to! Ja też! Pewnie jakieś fanki… Hehehe… - zaśmiałam się. - No to by było coś, tak ich zobaczyć, bynajmniej, tak mi się wydaje. - przyznałam jej rację. - Może kiedyś... - zamyśliłam się.
- Oj, wiem, o co Ci chodzi. Chodź, pokażę Ci ich piosenki!- wykrzyknęła radośnie.
- Okay...
~~*~~
I w ten sposób dobrnęliśmy do końca piewszego rozdziału :)
Mamy nadzieję, że Wam się podoba, i będziecie czekać na kolejne części opowiadania.
Mamy nadzieję, że Wam się podoba, i będziecie czekać na kolejne części opowiadania.
Komentujcie! Wystarczy, że napiszecie, że jest Ok i wystarczy.
Będziemy wiedziały, żeby pisać dalej.
Miłego dnia! Enjoy. ^^
Miłego dnia! Enjoy. ^^
Zapowiada się super świetnie❤❤❤ Lecę czytać dalej:-)
OdpowiedzUsuńKocham pozytywnych ludzi, ale gdy Maja zaczęła świrować prawie rzygłam tęczą.
OdpowiedzUsuń